Index Pod redakcjš Andrzeja Lewickiego Psychologia kliniczna (12) Nowicki Andrzej Wykłady o krytyce religii w Polsce Andrzej Pilipiuk Norweski Dziennik t1 ANDRZE~1 (2).TXT Zelazny Roger Amber 07 Krew Amberu Saylor Steven Rzymska krew Nastanie nocy (6) Trevayne George Orwell Folwark zwierzęcy (7) abc.com.pl 6 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .A mo¿e ty chcia³abyœskorzystaæ z tego przywileju, Filippa?Jaskier rzuci³ okiem na milcz¹c¹ do tej pory, czwart¹ uczestnicz¹c¹ w spotkaniu osobê.Filippa Eilhartmusia³a przybyæ do Oxenfurtu niedawno, wzglêdnie zamierza³a zaraz wyjechaæ, nie mia³a bowiem na sobiesukni i nie nosi³a ani ulubionej bi¿uterii z czarnych agatów, ani ostrego makija¿u.Nosi³a krótk¹ mêsk¹kurtkê, legginsy i wysokie buty - strój, który poeta nazywa³ "polowym".Ciemne w³osy czarodziejki, zwykle rozpuszczone i noszone w malowniczym nie³adzie, by³y sczesane doty³u i zwi¹zane tasiemk¹ na karku.- Szkoda czasu - powiedzia³a, unosz¹c regularne brwi.- Jaskier ma racjê.Mo¿emy darowaæ sobiekrasomówstwo i efekciarsk¹ elokwencjê prowadz¹c¹ donik¹d, podczas gdy sprawa, któr¹ mamy za³atwiæ,jest prosta i banalna.- Och, tak - uœmiechn¹³ siê Dijkstra.- Banalna.Niebezpieczny nilfgaardzki agent, który móg³by ju¿ banalniesiedzieæ w moim najg³êbszym lochu w Tretogorze, banalnie zwia³, banalnie ostrze¿ony i sp³oszony banaln¹g³upot¹ panów Jaskra i Geralta.Widzia³em ludzi, którzy wêdrowali na szafot za mniejsze bana³y.Dlaczegonie powiadomi³eœ mnie o waszej zasadzce.Jaskier? Czy nie poleci³em, byœ informowa³ mnie o wszystkichzamiarach WiedŸmina?- Nic nie wiedzia³em o planach Geralta - sk³ama³ z przekonaniem Jaskier.- O tym, ¿e wyprawi³ siê doTemerii i Sodden, by szukaæ tego Rience'a, mówi³em ci przecie¿.Powiadomi³em ciê równie¿, ¿e wróci³.By³em pewien, ¿e da³ za wygran¹.Rience dos³ownie rozp³yn¹³ siê w powietrzu, wiedŸmin nie znalaz³najmniejszego tropu, o tym, jeœli sobie przypominasz, mówi³em ci tak¿e.- £ga³eœ - stwierdzi³ zimno szpieg.- WiedŸmin znalaz³ œlady Rience'a.W postaci trupów.Wtedy postanowi³zmieniæ taktykê.Zamiast uganiaæ siê za Rience'em, postanowi³ czekaæ, a¿ Rience znajdzie jego.Zaci¹gn¹³siê na szkuty Kompanii Malatiusa i Grocka, jako eskorta.Zrobi³ to z rozmys³em.Wiedzia³, ¿e Kompaniaszeroko to rozg³osi, a wówczas Rience dowie siê i coœ przedsiêweŸmie.I pan Rience przedsiêwzi¹³.Dziwny,nieuchwytny pan Rience.Bezczelny, pewny siebie pan Rience, któremu nawet nie chce siê u¿ywaæ aliasówani fa³szywych imion.Pan Rience, który na milê œmierdzi dymem z nilfgaardzkiego komina.I czarodziejemrenegatem.Prawda, Filippa?Czarodziejka nie potwierdzi³a ani nie zaprzeczy³a.Milcza³a, patrz¹c na Jaskra badawczo i przenikliwie.Poeta spuœci³ wzrok, chrz¹kn¹³ niepewnie.Nie lubi³ takich spojrzeñ.Jaskier dzieli³ atrakcyjne kobiety, w tej liczbie i czarodziejki, na przemi³e, mi³e, niemi³e i bardzo niemi³e.Przemi³e na propozycjê pójœcia do ³Ã³¿ka reagowa³y radosn¹ zgod¹, mi³e weso³ym œmiechem.Niemi³ereagowa³y w sposób trudny do przewidzenia.Do bardzo niemi³ych trubadur zalicza³ zaœ te, wobec którychsama myœl o z³o¿eniu propozycji wywo³ywa³a dziwne zimno na plecach i dr¿enie kolan.Filippa Eilhart, choæ bardzo atrakcyjna, by³a zdecydowanie bardzo niemi³a.Oprócz tego Filippa Eilhart by³a wa¿n¹ osob¹ w Radzie Czarodziejów i zaufan¹ nadworn¹ magiczk¹ królaVizimira.By³a bardzo zdoln¹ magiczk¹.Wieœæ g³osi³a, ¿e by³a jedn¹ z niewielu, które posiad³y sztukêpolimorfii.Wygl¹da³a na trzydzieœci lat.Prawdopodobnie mia³a nie mniej ni¿ trzysta.70Dijkstra, splót³szy pulchne d³onie na brzuchu, krêci³ m³ynka kciukami.Filippa nadal milcza³a.Ori Reuvenkas³a³, poci¹ga³ nosem i wierci³ siê, bezustannie poprawiaj¹c sw¹ obszern¹ togê.Toga przypomina³aprofesorsk¹, ale nie wygl¹da³a na otrzyman¹ od senatu.Wygl¹da³a na znalezion¹ na wysypisku œmieci.- Twój wiedŸmin - warkn¹³ nagle szpieg - nie doceni³ jednak pana Rience'a.Zastawi³ zasadzkê, alewykazuj¹c kompletny brak rozs¹dku za³o¿y³, ¿e Rience pofatyguje siê do niego osobiœcie.Rience, zgodnie zplanem WiedŸmina, mia³ czuæ siê bezpieczny.Rience nie móg³ nigdzie wywêszyæ zasadzki, nigdzie niemóg³ wypatrzeæ czatuj¹cych na niego podkomendnych pana Dijkstry.Bo na polecenie WiedŸmina panJaskier nie pisn¹³ panu Dijkstrze o zaplanowanej pu³apce.A stosownie do otrzymanych poleceñ pan Jaskierobowi¹zany by³ to uczyniæ.Pan Jaskier mia³ w tej sprawie wyraŸne, jednoznaczne rozkazy, które uzna³ zacelowe zlekcewa¿yæ.- Nie jestem twoim podw³adnym - nad¹³ siê poeta.- I nie muszê stosowaæ siê do twoich poleceñ i rozkazów.Pomagam ci czasem, ale robiê to z w³asnej woli, z patriotycznego obowi¹zku, by nie pozostawaæbezczynnym wobec nadchodz¹cych zmian.- Szpiegujesz dla wszystkich, którzy ci p³ac¹ - przerwa³ zimno Dijkstra.- Donosisz wszystkim, którzy maj¹na ciebie haki.A ja mam na ciebie parê niez³ych haków, Jaskier.Wiêc siê nie stawiaj.- Nie ulêknê siê szanta¿u!- A mo¿e siê za³o¿ymy?- Panowie - Filippa Eilhart unios³a d³oñ.- Wiêcej powagi, jeœli mogê prosiæ.Nie odbijajmy od tematu.- S³usznie - szpieg rozpar³ siê w fotelu.- Pos³uchaj, poeto.Co siê sta³o, to siê nie odstanie.Rience zosta³ostrze¿ony i powtórnie nabraæ siê nie da.Ale nie mogê dopuœciæ, by coœ podobnego przydarzy³o siê wprzysz³oœci.Dlatego chcê siê zobaczyæ z wiedŸminem.PrzyprowadŸ go do mnie.Przestañ kluczyæ pomieœcie i próbowaæ gubiæ moich agentów.IdŸ prosto do Geralta i sprowadŸ go tu, do Katedry.Muszê z nimporozmawiaæ.Osobiœcie i bez œwiadków.Bez ha³asu i rozg³osu, które powsta³yby, gdybym WiedŸminaaresztowa³.PrzyprowadŸ go do mnie, Jaskier.To wszystko, czego od ciebie na razie wymagam.- Geralt wyjecha³ - ze³ga³ spokojnie bard.Dijkstra rzuci³ okiem na czarodziejkê.Jaskier sprê¿y³ siê woczekiwaniu sonduj¹cego mózg impulsu, ale niczego nie poczu³.Filippa patrzy³a na niego, mru¿¹c oczy, alenic nie wskazywa³o, by próbowa³a czarami sprawdzaæ prawdomównoœæ.- Zaczekam na jego powrót - westchn¹³ Dijkstra, udaj¹c, ¿e wierzy.- Sprawa, któr¹ do niego mam, jestwa¿na, dokonam wiêc zmian w moim rozk³adzie zajêæ i zaczekam na WiedŸmina.Gdy wróci, przyprowadŸgo.Im szybciej to nast¹pi, tym lepiej.Dla wielu osób bêdzie lepiej.- Mog¹ byæ trudnoœci - skrzywi³ siê Jaskier - z przekonaniem Geralta, by zechcia³ tu przyjœæ.On, wystawsobie, ¿ywi niewyt³umaczalny wstrêt do szpiegów.Choæ zdaje siê rozumieæ, ¿e to praca jak ka¿da inna,brzydzi siê tymi, którzy j¹ wykonuj¹.Pobudki patriotyczne, zwyk³ mawiaæ, to jedno, ale do szpiegowskiegofachu zaci¹gaj¹ siê wy³¹cznie skoñczeni ³ajdacy i ostatnie.- Dosyæ, dosyæ - Dijkstra niedbale machn¹³ rêk¹.- Bez frazesów, proszê, frazesy mnie nudz¹.S¹ takieprostackie.- Te¿ tak uwa¿am - parskn¹³ trubadur.- Ale wiedŸmin to prostoduszny, prostolinijny w s¹dach poczciwiec,gdzie mu tam do nas, œwiatowców.On po prostu gardzi szpiegami i za nic nie zechce z tob¹ rozmawiaæ, a otym, by zechcia³ pomagaæ tajnym s³u¿bom, i mowy byæ nie mo¿e.A haka na niego nie masz.- Mylisz siê - powiedzia³ szpieg.- Mam.I to niejeden.Ale na razie wystarczy mi ta rozróba na szkucie podGrabow¹ Bucht¹.Wiesz, kim byli ci, którzy weszli na pok³ad? To nie byli ludzie Rience'a.- Nic dla mnie nowego - rzek³ swobodnie poeta.- Jestem pewien, ¿e by³o to kilku ³otrów, jakich nie brak wtemerskiej Stra¿y.Rience wypytywa³ o WiedŸmina, prawdopodobnie za wieœci o nim obiecywa³ ³adnesumki.By³o jasne, ¿e bardzo mu na wiedŸminie zale¿y.Kilku cwaniaczków spróbowa³o wiêc capn¹æGeralta, zado³owaæ go w jakiejœ jamie, a potem sprzedaæ Rience'owi, dyktuj¹c warunki, wytargowawszy ilesiê da.Bo za sam¹ informacjê dostaliby ma³o albo wrêcz nic.- Gratulujê domyœlnoœci.Rzecz jasna, wiedŸminowi, nie tobie, ty byœ nigdy na to nie wpad³.Ale afera jestbardziej z³o¿ona, ni¿ ci siê wydaje.Otó¿ moi konfratrzy, ludzie z tajnej s³u¿by króla Foltesta, te¿, jak siêokazuje, interesuj¹ siê panem Rience.Oni przejrzeli plan owych, jak siê wyrazi³eœ, cwaniaczków.To oniweszli na szkutê, oni chcieli capn¹æ WiedŸmina.Mo¿e jako przynêtê na Rience'a, mo¿e w innym celu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||