Index
pulnoc (2)
Erikson Steven Ogrody ksiezyca
abc.com.pl 7
3.22. MFC i elementy zaawansowanego interfejsu użytkownika (2)
Józef Ignacy Kraszewski Królewscy synowie
Wizerunek zła
Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem
czesc 05 rozdzial 03 (2)
01 (118)
www nie com pl 3
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Wzd³u¿ drogi sun¹³ jeden ze stworów.Cen zobaczy³ go i przystan¹³.— Co tu robisz, Marklingu? Po prostu sobie stoisz? — pad³ go przybysz surowo.— Nie masz niczego do roboty? lam by³oszo³omiony.Ich jêzyk by³ ci¹giem niewiary-inie szybkich pulsacji, w jakiœ sposób przekazywanych nten potwora do jegoodbiorników.Mimo to — zrozumia³ zystko, z wyj¹tkiem nazwy, któr¹ mu przyda³ stwór.Zde-iowa³, ¿e spróbuje odpowiedzieæ.- Proszê! Jestem nowy w tym œwiecie i potrzebujê po->cy i wskazówek — podj¹³, czuj¹c jak jego anteny drgaj¹ wiarygodnymrytmem.— Uda³o siê!— Có¿ u licha? — odpowiedzia³ gburowaty goœæ, choæ115oczywiœcie nie u¿y³ w rzeczywistoœci tych s³Ã³w.Mózg Haina zdawa³ siê automatycznie t³umaczyæ tê mowê na znajome musymbole.— Jesteœ mo¿e chory czy co?— Nie, nie — zaprotestowa³ Hain — w³aœnie przyby³em ze Strefy, gdzie obudzi³em siê jednym z was.Tamten pomyœla³ dobr¹ chwilê: — Niech mnie licho! Przybysz! Nie spotka³em nikogo takiego przez ostatnie dziesiêæ lat! Naglez powrotem opanowa³a go nieufnoœæ.— Nie mówisz tego chyba tylko po to, ¿eby siê wykrêciæ od pracy?— Zapewniam ciê, ¿e jestem tym, za kogo siê podajê i ¿e jeszcze zupe³nie niedawno by³em przedstawicielem zupe³nie innejrasy o ca³kiem odmiennym wygl¹dzie.— Dostosowanie idzie ci ca³kiem nieŸle — zauwa¿y³ tamten.— Có¿, zabiorê ciê do najbli¿szego budynku rz¹dowego i niechoni siê martwi¹.Mam robotê.IdŸ za mn¹! — To powiedziawszy ruszy³, a Hain posuwa³ siê za nim.Jego przewodnik by³ o przynajmniej jedn¹ trzeci¹ wiêkszy od niego.Wiêkszoœæ przechodz¹cych stworów mia³a mniej wiêcejjego rozmiary lub nawet nieco mniejsze.W pobli¿u przebywa³o kilka du¿ych osobników i wszystko wskazywa³o, ¿e pe³ni¹ onifunkcje kierownicze.Przeszli obok kilku z tych olbrzymich sto¿ków, po czym wspiêli siê po zboczu jednego z nich, niczym nie ró¿ni¹cego siê odpozosta³ych i opuœcili siê w otwór na wierzcho³ku.Hain zauwa¿y³, ¿e otwór mia³ metalow¹ obudowê, niczym otwarty w³az.Wchodz¹c, w pewnej chwili omal nie straci³ równowagi.Nadziemna czêœæ sto¿ka o wysokoœci mniej wiêcej dziesiêciu metrówsiêga³a poni¿ej zewnêtrznej konstrukcji.Schodzili nie tylko w dó³, ale i pod pewnym k¹tem.Kiedy zeszli poni¿ej poziomu otaczaj¹cego terenu, posuwali siê po posadzce, która by³a równie¿ zbudowana z materia³uprzypominaj¹cego metal.We wszystkie strony, niczym szprychy ko³a, odchodzi³y tunele wyk³adane p³ytami, oœwietloneœwiat³em przypominaj¹cym neonowe, promieniuj¹cym z d³ugich rur biegn¹cych wzd³u¿ korytarza.Korytarze by³y dostatecznieszerokie, by mog³y siê w nich116laæ swobodnie dwa stwory.Kilka z nich minêli podze.'rzeŸ pozbawione drzwi otwory prowadz¹ce do wielkichnnat widaæ by³o najprzeró¿niejsze dziwne rzeczy, czê-— tuziny stworów przy pracy.Wreszcie dotarli do jed-;o z pomieszczeñ, oznaczonego oœwietlonym szeœciok¹tem l wejœciem.Wœrodku tego znaku umieszczono szerokie, re ko³o, wewn¹trz — mniejsze, czarne, a na samym œrod-— bia³y punkt.Patrz¹c na te symbole, Hain z odrobin¹ bawienia pomyœla³ o zadku swego przewodnika z jego ¿nym ¿¹d³em.£ilka ma³ych i œrednich stworów pracowa³o, najwyraŸ-j — jak zauwa¿y³ Hain — zajêtych jak¹œ papierkow¹ ot¹.Wszêdzie sta³ydu¿e maszyny drukarskie i maszyny pisania.Na ekranach ukazywa³y siê teksty, które stwory stukiwa³y na dziwacznejklawiaturze, pos³uguj¹c siê ednimi odnó¿ami.Urz¹dzenie sk³ada³o siê z szeregu erdziestu, mo¿e piêædziesiêciu pozornieidentycznych kolt, które natychmiast po dotkniêciu rozjarza³y siê œwia-n.Na ekranach ukazywa³y siê zwariowane kombinacjeikcików, nie uk³adaj¹c siê z pozoru w ¿aden logiczny•zadek czy wzór.Kiedy ekran zosta³ zape³niony, zadnia ;a kopa³a du¿y ko³ek i ekran znowu by³ czysty, co umo¿-la³o ponownezape³nienie go.- A wiêc czytaæ jednak tego nie umiem — skonstatowa³ in.— Có¿, nie mo¿na mieæ wszystkiego na raz.'rzewodnik cierpliwieczeka³ a¿ ktoœ go dostrze¿e, pod-a¹c wzrok znad klawiatury.- Tak? — spyta³ pracownik wrednym, podenerwowanymiem.'- Znalaz³em tego Marklinga na drodze, twierdzi, ¿e jestybyszem — powiedzia³ wielki przewodnik tym samym^towanym g³osem, jakiego u¿ywa³ w stosunku do Haina.^nowu to dziwne s³owo.Co, do wszystkich diab³Ã³w, zna-f! ten Markling?- Chwileczkê — powiedzia³ urzêdnik, czy czymkolwiek l by³, ten ich opryskliwy rozmówca.— Sprawdzê, czy [o Wysokoœæ ciêprzyjmie.117Wyszed³ przez boczne drzwi i kilka minut go nie by³o Hain by³ coraz bardziej g³odny, coraz wiêcej te¿ pojmowa³ Imperiumdziedziczne — pomyœla³.Có¿, mog³o byæ gorzejWreszcie biuralista pojawi³ siê znowu.— Jego Wysokoœæ przyjmie przybysza — powiedzia³a Hain automatycznie myœla³ o swoim przewodniku jaki o mê¿czyŸnie,a o recepcjoniœcie i wiêkszoœci innych pr¹ cewników jako o nale¿¹cych do rodzaju ¿eñskiego.Prze wodnik ruszy³.— Tylko przybysz — powiedzia³ urzêdnik ostro.— T] wrócisz do swoich obowi¹zków.— Tak bêdzie — odpar³ tamten, odwróci³ siê i wyszed³Hain zebra³ ca³¹ swoj¹ odwagê i wszed³ w drzwi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.