Index
Zelazny Roger Amber 09 Rycerz Cieni
elektronika praktyczna 09 1997
rozdzial 09 (214)
rozdzial 09 (204)
rozdzial 09 (16)
rozdzial 09 (138)
rozdzial 09 (167)
rozdzial 09 (250)
Encyklopedia Prawna Rzeczpospolita
Teodor Tomasz Jeż W zaraniu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .On nie potrafi naprawdę zrozumieć.   - Tak.To rozkaz.- Głos Kerka zabrzmiał znowu oschle.Meta zaczerwieniła się słyszącten ton.   - Może ja to wytłumaczę - wtrącił się Jason.- Ostatecznie to mój pomysł.Ale najpierw chciałbym się o coś prosić.Czy możeszwyjąć z pistoletu magazynek i oddać go Kerkowi?    Natwarzy Mety pojawił się lęk, ale Kerk przytaknął z powagą.- Tylko na paręchwil, Meto.Ja mam swój pistolet, więc będziesz bezpieczna.Myślę, że wiem, cozamierza Jason, i sądząc z własnego doświadczenia uważam, że ma rację.   Meta niechętnie oddała mu magazynek i wyjęła nabój zkomory pistoletu.Dopiero wtedy Jason zaczął wyjaśniać:   - Mam pewną teorię odnośnie życia na Pyrrusie i bojęsię, że tłumacząc ją będę musiał rozwiać twoje niektóre złudzenia.A więc popierwsze musisz uznać fakt, że powoli przegrywacie wojnę i z czasem ulegnieciezagładzie.   Nim zdążył ukończyć zdanie, Meta szarpałajak szalona za cyngiel pistoletu wymierzonego między jego oczy.Jej twarzwyrażała nienawiść i odrazę.Nie mogła słuchać spokojnie tego, co mówił Jason.Że ta wojna, której wszyscy Pyrrusanie poświęcili swoje życie, była jużstracona.   Kerk wziął ją za ramiona i posadził na swoimkrześle, aby zapobiec czemuś gorszemu.Upłynęło trochę czasu, zanim zdołała siędostatecznie opanować, by móc dalej słuchać Jasona.Niełatwo znieść takieobrócenie wniwecz wszystkich życiowych przekonań.Tylko jako taka znajomośćinnych światów sprawiła, że Meta mogła w ogóle słuchać.   Nawet kiedy skończył mówić o tym, o czym rozmawiali zKerkiem, oczy Mety wciąż patrzyły niedowierzająco.Siedziała pełna napięcia,wparta mocno w dłonie Kerka, jakby to jedynie one wstrzymywały ją przedrzuceniem się na Jasona.   - Może to za wiele, aby mócsobie przyswoić za jednym posiedzeniem - powiedział Jason.- Ujmijmy to zatemprościej.Ufam, że potrafimy znaleźć przyczynę tej nieustępliwej nienawiści doludzi.Może pachniemy nie tak jak trzeba.Może odkryję esencję ze sproszkowanychpyrryjskich robaczków, która nas uodporni, jeśli się nią natrzemy.Nie wiem.Alemusimy zbadać sprawę bez względu na wyniki.Kerk jest ze mną co do tego zgodny.   Meta spojrzała na Kerka, który kiwnął głową.Skuliłasię w nagłym poczuciu klęski.   - Ja.nie mogępowiedzieć, że się z tym zgadzam - rzekła szeptem - a nawet, że wszystkorozumiem.Ale pomogę ci.Jeżeli Kerk uważa, że tak trzeba.   - Tak trzeba - powiedział Kerk.- Czy mam ci terazoddać magazynek? Nie będziesz już strzelała do Jasona?   - To było głupie z mojej strony - odparła chłodno,ładując pistolet.- Pistolet nie byłby mi potrzebny.Gdybym go musiała zabić,mogłabym to zrobić gołymi rękami.   - To bardzo miłe ztwojej strony - Jason uśmiechnął się do niej.- Jesteś gotowa?   - Oczywiście.- Odgarnęła puszysty lok z czoła.-Najpierw znajdziemy ci jakieś mieszkanie.Ja sama się tym zajmę.A potem pracanowego departamentu będzie zależała już tylko od ciebie.następny    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.