Index Nastanie nocy (9) 16 (405) Pod redakcją Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (14) 135 10 (2) 19 (392) GAIMAN~1 (2) Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (podręcznik dl 02 (600) Chmielewska Joanna Babski motyw (4) layers33 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Strza³y lecia³y ze œwistem i sykiem po d³ugich, p³askich parabolach od strony czarnej œciany lasu.Lecia³y pozornie wolno i spokojnie, szumi¹c piórami, i wydawa³o siê, ¿e nabieraj¹ pêdu i si³y dopiero uderzaj¹c w cele.A uderza³y bezb³êdnie, kosz¹c nastrogskich najemników, zwalaj¹c ich w piasek drogi, bezw³adnych i œciêtych, niby s³Ã³neczniki uderzone kijem.Ci, którzy prze¿yli, runêli ku koniom, potr¹caj¹c siê nawzajem.Strza³y nie przestawa³y œwiszczeæ, dosiêga³y ich w biegu, dopada³y na kulbakach.Tylko trzech zdo³a³o poderwaæ konie do galopu i ruszyæ, wrzeszcz¹c, krwawi¹c ostrogami boki wierzchowców.Ale i ci nie ujechali daleko.Las zamkn¹³, zablokowa³ drogê.Nagle nie by³o ju¿ sk¹panego w s³oñcu, piaszczystego goœciñca.By³a zwarta, nieprzebita œciana czarnych pni.Najemnicy spiêli konie, przera¿eni i os³upiali, usi³owali zawróciæ, ale strza³y lecia³y bezustannie.I dosiêga³y ich, zwala³y z siode³ wœród tupu i r¿enia koni, wœród wrzasku.A potem zrobi³o siê cicho.Zamykaj¹ca goœciniec œciana lasu zamruga³a, zamaza³a siê, zaœwieci³a têczowo i znik³a.Znowu widaæ by³o drogê, a na drodze sta³ siwy koñ, a na siwym koniu siedzia³ jeŸdziec - potê¿ny, z p³ow¹, miot³owat¹ brod¹, w kubraku z foczej skóry przepasanym na skos szarf¹ z kraciastej we³ny.Siwy koñ, odwracaj¹c ³eb i gryz¹c wêdzid³o, post¹pi³ do przodu, wysoko podnosz¹c przednie kopyta, chrapi¹c i bocz¹c siê na trupy, na zapach krwi.JeŸdziec, wyprostowany w siodle, uniós³ rêkê i nag³y poryw wiatru uderzy³ po ga³êziach drzew.Z zaroœli na oddalonych skraju lasu wy³oni³y siê ma³e sylwetki w obcis³ych strojach kombinowanych z zieleni i br¹zu, o twarzach pasiastych od smug wymalowanych ³upin¹ orzecha.- Ceádmil, Wedd Brokilo?ne! - zawo³a³ jeŸdziec.- Fáill, Aná Woedwedd!- Fáill! - g³os od lasu niby powiew wiatru.Zielonobrunatne sylwetki zaczê³y znikaæ, jedna po drugiej, roztapiaæ siê wœród gêstwiny boru.Zosta³a tylko jedna o rozwianych w³osach w kolorze miodu.Ta post¹pi³a kilka kroków, zbli¿y³a siê.- Va fáill, Gwynbleidd! - zawo³a³a, podchodz¹c jeszcze bli¿ej.- ¯egnaj, Mona - powiedzia³ wiedŸmin.- Nie zapomnê ciê.- Zapomnij - odrzek³a twardo, poprawiaj¹c ko³czan na plecach.- Nie ma Mony.Mona to by³ sen.Jestem Braenn.Braenn z Brokilonu.Jeszcze raz pomacha³a mu rêk¹.I znik³a.WiedŸmin odwróci³ siê.- Myszowór - powiedzia³, patrz¹c na jeŸdŸca na siwym koniu.- Geralt - kiwn¹³ g³ow¹ jeŸdziec, mierz¹c go zimnym wzrokiem.- Interesuj¹ce spotkanie.Ale zacznijmy od rzeczy najwa¿niejszych.Gdzie jest Ciri?- Tu! - wrzasnê³a dziewczynka, ca³kowicie skryta w listowiu.- Czy mogê ju¿ zejœæ?- Mo¿esz - powiedzia³ wiedŸmin.- Ale nie wiem jak!- Tak samo jak wlaz³aœ, tylko odwrotnie.- Bojê siê! Jestem na samym czubku!- Z³aŸ, mówiê! Mamy ze sob¹ do porozmawiania, moja panno!- Niby o czym?- Dlaczego, do cholery, wlaz³aœ tam, zamiast uciekaæ w las? Uciek³bym za tob¹, nie musia³bym.Ach, zaraza.Z³aŸ!- Zrobi³am jak kot w bajce! Cokolwiek zrobiê, to zaraz Ÿle! Dlaczego, chcia³abym wiedzieæ?- Ja te¿ - powiedzia³ druid, zsiadaj¹c z konia - chcia³bym to wiedzieæ.I twoja babka, królowa Calanthe, te¿ chcia³aby to wiedzieæ.Dalej, z³aŸ, ksiê¿niczko.Z drzewa posypa³y siê liœcie i suche ga³¹zki.Potem rozleg³ siê ostry trzask rwanej tkaniny, a na koniec objawi³a siê Ciri, zje¿d¿aj¹ca okrakiem po pniu.Zamiast kapturka przy kubraczku mia³a malowniczy strzêp.- Wuj Myszowór!- We w³asnej osobie - druid obj¹³, przytuli³ dziewczynkê.- Babka ciê przys³a³a? Wuju? Bardzo siê martwi?- Nie bardzo - uœmiechn¹³ siê Myszowór.- Zbyt zajêta jest moczeniem rózeg.Droga do Cintry, Ciri, zajmie nam trochê czasu.Poœwiêæ go na wymyœlenie wyjaœnienia dla twoich uczynków.Powinno to byæ, jeœli zechcesz skorzystaæ z mojej rady, bardzo krótkie i rzeczowe wyjaœnienie.Takie, które mo¿na wyg³osiæ bardzo, bardzo szybko.A i tak s¹dzê, ¿e koñcówkê przyjdzie ci wykrzyczeæ, ksiê¿niczko.Bardzo, bardzo g³oœno.Ciri skrzywi³a siê boleœnie, zmarszczy³a nos, fuknê³a z cicha, a d³onie odruchowo pobieg³y jej w kierunku zagro¿onego miejsca.- ChodŸmy st¹d - rzek³ Geralt, rozgl¹daj¹c siê.- ChodŸmy st¹d, Myszowór.VIII- Nie - powiedzia³ druid.- Calanthe zmieni³a plany, nie ¿yczy ju¿ sobie ma³¿eñstwa Ciri z Kistrinem.Ma swoje powody [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||