Index Issac Asimov Nemesis (9) ch20 (9) Wylde Thomas Czarna jasnoÂść Adams Douglas Dlugi mroczny podwieczorek dusz (3) Zaburzenia psychosomatyczne w praktyce lekarskiej Hogan James P Giganci T 2 Powrot gigantow Region węża Harry Potter I Kamien Filozoficzny rewolucja przemysłowa w polsce rozdzial 02 (23) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .¯e rozwi¹zaniem nie jest œlepa przemoc ani protesty.Jestnim u¿ycie tej samej broni, której u¿ywa Hoover: dzia³ania na system odwewn¹trz.Przez strach!.Rozmowa skoñczona.Nale¿y siê panu milczenie.Niechsiê pan pojedna ze swym Bogiem.Cz³owiek siedz¹cy przy kierownicy w œwietle ma³ej latarki studiowa³ mapê.Odwróci³ nieco g³owê, by przemówiæ do sêdziego w jêzyku aszanti.Sutherland skin¹³ g³ow¹ i odpowiedzia³ w tym samym dziwnym afrykañskim jêzyku.Spojrza³ na Petera.- Jesteœmy pó³torej mili od stacji benzynowej.Zatrzymamysiê piêæset jardów od niej.Ci ludzie s¹ wyszkolonymi zwiadowcami.Zostalimistrzami nocnych patroli w po³udniowowschodniej Azji.Te patrole z regu³ysk³ada³y siê z czarnych ¿o³nierzy; straty w ludziach mia³y najwiêksze.JeœliO'Brien przywióz³ kogokolwiek ze sob¹, jeœli bêd¹ jakiekolwiek oznaki pu³apki,zwiadowcy wróc¹ i odjedziemy.A dziewczyna umrze na pana oczach.Chancellorowi zasch³o w gardle.Koniec.Powinien by³ siê domyœliæ.Sutherlandnigdy nie zadowoli³by siê s³owami wypowiedzianymi przez telefon.Peter skaza³Alison na œmieræ.Kocha³ w ¿yciu dwie kobiety i obie zabi³.Pomyœla³ o obezw³adnieniu Sutherlanda, gdy zostan¹ sami.Tylko to powstrzyma³ogo od krzyku.- Jak O'Brien móg³by tego dokonaæ? - spyta³ Peter.- Powiedzia³ pan, ¿e on niemo¿e zwróciæ siê do nikogo, ¿e dowiedzia³by siê pan o tym.- Z grubsza rzeczbior¹c, wydaje siê to niemo¿liwe.Jest izolowany.- W takim razie po co siêzatrzymujemy? Po co tracimy czas? - Widzia³em, czego O'Brien dokona³ wczorajrano na przystani rybackiej.Nale¿y szanowaæ odwagê i pomys³owoœæ.To zwyk³yœrodek ostro¿noœci.Samochód zatrzyma³ siê.Wszelkie nadzieje Petera na obezw³adnienie Sutherlandaszybko siê rozwia³y.Cz³owiek siedz¹cy obok kierowcy wyskoczy³ z wozu, otworzy³drzwiczki ko³o Chancellora i chwyci³ go za ramiê.Kajdanki zatrzaœniêto na jegoprzegubie i na metalowej klamrze poni¿ej okna.Ruch wywo³a³ ostry ból wramieniu.Skrzywi³ siê i wstrzyma³ oddech.Sêdzia wysiad³ z samochodu.- Pozostawiam pana pañskim myœlom, panie Chancellor.Dwaj m³odzi Murzyni znikli w ciemnoœci.By³y to najd³u¿sze trzy kwadranse, jakie Peter móg³by wymyœliæ.Próbowa³wyobraziæ sobie ró¿ne taktyki, które O'Brien móg³by opracowaæ.Ale im wiêcej onich myœla³, tym bardziej ponure wyci¹ga³ wnioski.Jeœli Quinnowi uda³o siêza³atwiæ pomoc, co oczywiœcie powinien zrobiæ, dodatkowi ludzie zostan¹ wykryciprzez zwiadowców Sutherlanda.Œmieræ.Jeœli z jakiegoœ powodu O'Brien zdecydowa³przybyæ sam, umrze.Ale przynajmniej Alison bêdzie ¿yæ.To by³o pewn¹ pociech¹.Zwiadowcy powrócili, mokrzy od potu.Biegli szybko, musieli zbadaæ znacznyteren.Czarny z lewej strony otworzy³ drzwi i Sutherland wsiad³ do wozu.- Wydaje siê,¿e pan O'Brien stawi³ siê na spotkanie.Siedzi w samochodzie z zapalonymsilnikiem na œrodku drogi, obstawionej przez nas we wszystkich kierunkach.Wpromieniu trzech mil od stacji nie ma nikogo.Chancellor by³ zbyt odrêtwia³y i zbyt chory, by jasno myœleæ.Jego ostatnieamatorskie posuniêcie wpêdzi³o O'Briena w pu³apkê.Koniec.Mark IV ruszy³ z miejsca.Podjechali do skrzy¿owania, kierowca wolno wyhamowa³samochód.Czarny siedz¹cy po prawej stronie, wysiad³ i otworzy³ drzwiChancellora.Rozpi¹³ kajdanki; Peter potrz¹sn¹³ d³oni¹ próbuj¹c przywróciæ wniej kr¹¿enie krwi.Jego zranione ramiê znów zaczê³o boleæ.Nie mia³o toznaczenia.- Proszê usi¹œæ za kierownic¹, panie Chancellor.Teraz pan poprowadzi.Moi dwajprzyjaciele z broni¹ w rêku bêd¹ ukryci za panem" na tylnym siedzeniu.Jeœli niepodporz¹dkuje siê pan instrukcjom, dziewczyna umrze.Sutherland wysiad³ z samochodu wraz z Peterem i stan¹³ przed nim.- Postêpujepan nies³usznie.Wie pan o tym, prawda? - odezwa³ siê Chancellor.- Pan szuka wartoœci absolutnych.Podobnie jak precedensy, s¹ a¿! nazbyt czêstoniedoskona³e, a w wiêkszoœci wypadków nie maj¹ zastosowania.Pomiêdzy nami nieidzie o racje, one nie istniej¹.Obaj jesteœmy produktami d³ugotrwa³ego kryzysu,za który ¿aden z nas nie odpowiada, ale obu nas wci¹gn¹³.- Czy to opinia prawnika?- Nie, panie Chancellor.To opinia Murzyna.By³em najpierw Murzynem, a potemdopiero sêdzi¹.- Sutherland odwróci³ siê i odszed³.Peter popatrzy³ za nim, poczym wsiad³ do wozu i zatrzasn¹³ drzwi."To koniec.Dobry Bo¿e, jeœliistniejesz, spraw, aby to przysz³o szybko i gwa³townie.Brak mi odwagi".Na skrzy¿owaniu Peter skrêci³ w prawo i pojecha³ wzd³u¿ drogi.Na lewo by³astacja benzynowa, nad pompami pali³a siê jedna nie os³oniêta ¿arówka.- Zwolnij - us³ysza³ cichy rozkaz z ty³u.- Co za ró¿nica? - spyta³ Chancellor.- Zwolnij!Lufê rewolweru wciœniêto mu w podstawê czaszki.Nacisn¹³ hamulec i potoczy³ siêna wolnym biegu w stronê stacji.Podjecha³ z ty³u do samochodu O'Briena; musia³to byæ wóz Quinna.W nocnym powietrzu k³êbi³ siê dym z rury wydechowej, przednieœwiat³a skierowane by³y na dalek¹ drogê wiejsk¹.Peter przestraszy³ siê.Reflektory continentala œwieci³y prosto w tylne oknowozu O'Briena.By³ pusty.- Nie ma go tam - wyszepta³ Chancellor.- Jest pod siedzeniem - odpar³ cichy g³os z prawej strony.- Wysi¹dŸ i podejdŸdo wozu - powiedzia³ drugi cz³owiek.Peter zgasi³ silnik, otworzy³ drzwi i znalaz³ siê na drodze.Na chwilê przymkn¹³oczy zastanawiaj¹c siê, czy wystrzel¹ do niego, gdy tylko uka¿e siê Quinn.Nie³udzi³ siê.Sutherland oszczêdzi Alison, lecz nie bêdzie rozmowy telefonicznej.Takiego ryzyka sêdzia nie podejmie.Ale O'Brien nie wysiad³ z auta.- Quinn! - zawo³a³ Chancellor.Nie by³o odpowiedzi."Co ty wyprawiasz, O'Brien? To ju¿ koniec! "Nic.Peter podszed³ do samochodu z pulsuj¹cymi skroniami, przeszywaj¹cym bólemgard³a.G³os pracuj¹cego na luzie silnika miesza³ siê z odg³osami nocy; wietrzykprzegania³ suche liœcie przez szosê.Lada sekunda poka¿e siê Quinn i nast¹pi¹strza³y.Czy jeszcze je us³yszy? Zbli¿y³ siê do okna od strony kierowcy.Wewn¹trz nie by³o nikogo.- Chancellor! Padnij!!!Krzyk nadlecia³ z ciemnoœci.Nag³y ryk potê¿nego motoru rozdar³ ciszê nocy.Zlewej strony zapali³y siê oœlepiaj¹ce reflektory, od stacji benzynowej! Zpó³mroku wypad³ samochód, kieruj¹c siê prosto na continentala.Drzwiczkikierowcy otworzy³y siê, wyskoczy³ z nich cz³owiek i potoczy³ siê po nawierzchni.I nast¹pi³o zderzenie, grzmi¹ca kolizja, chrobot metalu, brzêk t³uk¹cego siêszk³a, wrzaski mê¿czyzn w œrodku.wszystko jednoczeœnie.I jednoczeœnie Peterzrozumia³, ¿e ostatni wybuch przemocy, na jaki mia³ nadziejê, jednak nast¹pi³.Zgodnie z jego oczekiwaniami rozleg³y siê natychmiast strza³y.Zamkn¹³ oczy iwczepi³ siê w tward¹ nawierzchniê.Zaraz nadejdzie przejmuj¹cy, zimny ból.Nadejdzie ciemnoœæ.Strza³y rozlega³y siê nadal; Chancellor spojrza³ w bok.Strzela³ Quinn O'Brien!Peter uniós³ g³owê.Dym i kurz k³êbi³y siê w powietrzu.Ujrza³, jak przed nimO'Brien przypada do boku samochodu z w³¹czonym silnikiem; by³ ledwie parê stópod Chancellora.Agent przyklêkn¹³ z obiema rêkami wyci¹gniêtymi nad kufrem, zwycelowanym pistoletem.- Natychmiast tutaj! - rykn¹³ do Petera.Chancellor gwa³townie rzuci³ siê przed siebie.Czo³gaj¹c siê tar³ d³oñmi ikolanami o asfalt, a¿ dotar³ do samochodu.Ujrza³, ¿e O'Brien waha siê, a nastêpnie podnosi g³owê i starannie celuje.Nast¹pi³ wybuch.Zbiornik paliwa continentala eksplodowa³.Peter przykucn¹³ obokQuinna [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||