Index
George Orwell Folwark zwierzęcy (16)
rok 2027 14 16 (3)
rozdzial 09 (16)
rozdzial 04 (16)
rozdzial 16 (12)
ZADANIE 01 (16)
rozdzial 16 (69)
rozdzial 02 (16)
abc.com.pl 7
Tom Clancy Patriot Games
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • migi.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Podejrzewam, że po prostu wykorzystywałeśmnie, żeby potem oszukać.    - Jak na przykład eksplodujący pojazd transportowy wszedł mu wsłowo Jonnie.    - Co za eksplodujący pojazd?    - Platforma dostawcza - cierpliwie wyjaśnił Jonnie.    - Och, myślałem, że chodzi ci o ten spychacz, do którego byłeśprzywiązany i który eksplodował wtedy na płaskowzgórzu.Wy, zwierzaki, zawszemieliście trudności w opanowaniu obsługi maszyn! - powiedział Terl i westchnął.- A więc oto jestem.narażony na rewanż z twej strony.    Jonnie nie zadał sobie nawet trudu, by sprawdzić w słownikuznaczenie słowa.Wiedział, że będzie to jeszcze jedno ze słów, którego żadenPsychlos nigdy nie używał.    - Ani nie kazałem zamykać cię w klatce, ani zakładać tejobroży.Sam tego chciałeś.Właściwie, powinienem kazać cię przenieść z powrotemna poziom mieszkalny bazy.Brykanie tutaj na wpół nago.    - Myślę, że tego nie zrobisz - rzekł Terl złośliwie.- Po coprzybyłeś tu dzisiaj?    Lepiej byłoby nie mówić Terlowi zbyt dużo, ale nie było innegosposobu, żeby wydobyć od niego jakieś informacje.    - Przybyłem tu, żeby wyjaśnić z braćmi Chamco przyczynyopóźnienia naprawy urządzeń transfrachtu.    - Tak też myślałem - powiedział Terl obojętnie.Westchnąłgłęboko i podniósł się.    Tłum na zewnątrz klatki cofnął się przestraszony.Potwór był conajmniej cztery stopy wyższy od Jonnie'ego.Pazury, widoczne przez wizjer maskikły.    - Zwierzaku - rzekł Terl - pomimo że w przeszłości dzieliły nasróżnice zdań, myślę, że niedługo już przyjdziesz prosić mnie o pomoc.A ponieważjestem.i.- dwa dalsze słowa, których Jonnie nie rozumiał i nie miałzamiaru szukać w słowniku - więc będę prawdopodobnie na tyle głupi, że cipomogę.Po prostu zapamiętaj to sobie, zwierzaku! Gdy sytuacja stanie się zbyttrudna dla ciebie, przyjdź do Terla! Czyż mimo wszystko nie byliśmy braćmiszybowymi?    Jonnie roześmiał się krótko.Tego było już po prostu za dużo.Rzucił słownik na brezent, odwrócił się i opierając się ciężko na lasce, wyszedłz klatki.    Z chwilą gdy zamknął i zaryglował drzwi, Terl wydał z siebiestraszliwy ryk i zaczął biegać po klatce, waląc się łapami po piersi.Jonnierzucił klucze wartownikowi, a potem podszedł do słupa i z powrotem włączyłelektryczność.Wciąż śmiał się do siebie, gdy kuśtykał w kierunku Wiatrołoma.Ztłumu słychać było głosy ulgi.Nagle z tłumu wyszedł z koniem Brown KulasStaffor.Jonnie poznał go i zamierzał właśnie pozdrowić, kiedy nagle siępowstrzymał.Nigdy przedtem nie widział na czyjejkolwiek twarzy wyrazu takiejotwartej, wrogiej nienawiści.    - Widzę, że teraz są dwie kaleki! - powiedział Brown KulasStaffor.    Po tych słowach odwrócił się tyłem do Jonnie'ego i odszedłpowłócząc szprotawą stopą.5    Było tam wielu ludzi, którzy mieli potem opowiadać swoimprawnukom, że byli naocznymi świadkami, jak Jonnie wszedł do klatki z potworem,i którzy dzięki temu mieli uzyskać duże znaczenie i rozgłos.    Siedząc z powrotem na Wiatrołomie, Jonnie jechał stępa wkierunku wolno stojącej małej kopuły, w której zainstalowano braci Chamco.    - Nie był to twój najlepszy wyczyn - powiedział Robert Lis,jadąc tuż przy boku Jonnie'ego.- Nie strasz ludzi w ten sposób! Sam był aższtywny z przestrachu.    - Nie przybyłem tu po to, by się spotykać z ludźmi - odparłJonnie.- Chciałem zobaczyć się z braćmi Chamco i właśnie tam zmierzam.    - Musisz jednak myśleć o tym, jak się zachowujesz publicznie -rzekł Robert Lis łagodnie.- To ich przestraszyło.    Był to pierwszy dzień Jonnie'ego po wyjściu ze szpitala iRobert chciał, by miał o nim tylko dobre wspomnienia, ale ta wizyta u Terlamogła przyprawić o palpitację serca.    - Jesteś teraz symbolem - dodał Robert.    Jonnie odwrócił się do niego.Bardzo lubił Sir Roberta.Ale niemógł wyobrazić siebie jako jakiegokolwiek symbolu.    - Jestem po prostu Jonnie Goodboy Tyler - zaśmiał się pogodnie.- To znaczy MacTyler!    Sir Robert poczuł, jak opuszczają go wszelkie troski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.