Index
Witkiewicz Stanislaw Ignacy Narkotyki niemyte dusze
Ignacy Krasicki Mikołaja Doœwiadczyńskiego przypadki (2)
Ignacy Krasicki Satyry (2)
Rembowski Józef Rodzina w œwietle psychologii (2)
Józef Ignacy Kraszewski Królewscy synowie
Józef Ignacy Kraszewski Ostap Bondarczuk
Mozaika Parsifala
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia (3)
Pod redakcjÄ… DRA N. HUM. Grzegorza Zalewskiego Kontrowersje w psychologii i filozofii medycyny
www nie com pl 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomekiveco.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .W progu ukaza³ siê Fröhlich.- Na dziœ, ale tylko do wieczora, mianujê ciê szambelanem - rozœmia³ siê król - a¿ebyœ nie powiedzia³, ¿e darmo dŸwigasz klucz tak ciê¿ki.IdŸ i oznajmij Böttigerowi, ¿e bogini Diana odwiedzi go wraz ze mn¹.- Z Marsem, Apollinem i Herkulesem! - doda³a Cosel uradowana.- Ca³y wiêc Olimpus - rzek³ Fröhlich z uk³onem - a gdzie¿ siê on tam pomieœci?!Fröhlich z wielk¹ powag¹ wyszed³, lask¹ toruj¹c sobie drogê, czarnym gankiem ku baszcie naro¿nej.Dnia tego w³aœnie weso³e towarzystwo zabawia³o siê u sto³u alchemisty.Kieliszki i dowcipy kr¹¿y³y.Ksi¹¿ê Fürstenberg, wielki przyjaciel Böttigera, s³awny amator alchemii Tschirnhausen (146), sekretarz i nadzorca Nehmitz (147) znajdowali siê wœród goœci.Grubymi mury otoczony pokój kr¹g³y w baszcie, który ca³e jej piêtro zajmowa³, a s³u¿y³ wiêŸniowi do przyjêcia goœci, urz¹dzony by³ ze smakiem i wytwornoœci¹ prawie pañsk¹.Œciany okrywa³a jedwabna materia perska w kwiaty, z³otymi laseczkami ujêta, o¿ywia³y je zwierciad³a, zape³nia³y sprzêty lakierowane i z³ocone.Sto³y i szafki zdobi³y br¹zy w smaku epoki.Maleñkie schodki w grubym murze, do których utajone wiod³y drzwiczki, ³¹czy³y bawialniê tê z pracowni¹ na dole, a drugie z sypialni¹ w wy¿szym piêtrze.Wœród swych goœci Böttiger wyró¿nia³ siê piêkn¹ postaw¹, weso³¹ twarz¹, z której tryska³o szybkie pojêcie i dowcip swobodny i weso³y.Ubrany starannie, wydawa³ siê raczej majêtnym szlachcicem w odwiedzinach ni¿ owym s³awnym, wiêzionym cz³owiekiem wielkich tajemnic, wychud³ym nad tyglami.Nie znaæ na nim by³o tego, co przeby³, ani wytê¿enia si³ na ods³onienie wielkiego arkanu.Przy kielichu by³ najjowialniejszym z biesiadników, w towarzystwie - najwymowniejszym ¿artownisiem.W³aœnie gromadka goœci wychyla³a kielich za jego powodzenie, a aptekarczyk mia³ jej odpowiadaæ, gdy pose³ królewski w œpiczastym kapeluszu i p¹sowym tego dnia fraku zjawi³ siê w progu.- A! Fröhlich! Fröhlich! - zawo³ali biesiadnicy.- Có¿ ty tu?- Przepraszam, nie jestem dziœ prostym Fröhlichem, jak siê panom zdawaæ mo¿e.Podoba³o siê Jego Królewskiej Moœci kreowaæ mnie na godzin dwadzieœcia cztery szambelanem i w spe³nieniu tej funkcji wys³aæ z oznajmieniem, ¿e bogini Diana wraz z Herkulesem zaszczyci Böttigera zjawieniem siê swoim.Dixi! (148)Stukn¹³ lask¹ o pod³ogê, wszyscy zerwali siê od sto³u.Böttiger z Nehmitzem i zawo³anym ch³opakiem poczêli co najprêdzej stó³ oczyszczaæ.Otwarto okna, gospodarz pos³a³ po bukiety.Tschirnhausen, który zna³ dobrze gospodê, otworzy³ drzwiczki i spuœci³ siê do laboratorium, aby ukryæ siê przed królem.Inni rozpierzchli siê bocznymi gankami wiedz¹c, ¿e czarnym gankiem król iœæ bêdzie.Pozostali tylko Böttiger, Nehmitz i ksi¹¿ê.Z niezmiernym poœpiechem ustawiono sprzêty w porz¹dku, posypano posadzkê kwiatami, bukiet z pomarañczowych, kwitn¹cych ga³¹zek wzi¹³ Böttiger w rêce i stan¹³ w progu.Zjawienie siê hrabiny Cosel w ca³ym blasku piêknoœci rozœwieci³o komnatê, u której wnijœcia wiêzieñ przyklêkn¹³.- Bóstwa siê na klêczkach przyjmuje - rzek³ - a ofiar¹ im tylko kadzid³a i kwiaty!Mrok wieczorny natychmiast rozbi³o wniesione œwiat³o.Z uœmiechem przyj¹wszy z r¹k gospodarza bukiet, Cosel podziêkowa³a mu uprzejmie, rozgl¹daj¹c siê ciekawie i dziwi¹c, ¿e tu nie by³o najmniejszego œladu "wielkiego dzie³a".Król, który wszed³ za hrabin¹, wyt³umaczy³ jej to po cichu.- Ale ja w³aœnie bym tam byæ chcia³a, gdzie siê w pocie czo³a, z modlitw¹ na ustach dokonywa wielka tajemnica.- Pani - odezwa³ siê Böttiger - jest to jaskinia tak straszna, wyziewy jej tak s¹ niezdrowe, pozór tak smutny, i¿ bóstwu zst¹piæ do tych piekie³ siê nie godzi.- Ale ciekawoœæ kobieca! - westchnê³a Cosel i spojrza³a na Augusta.Król odda³ to wejrzenie Fürstenbergowi; ksi¹¿ê ruszy³ ramionami.- Pani hrabina nie nawyk³a chodziæ po tak ciemnych i ciasnych wschodkach - doda³.Nie zwa¿aj¹c na opór i wahanie siê, Cosel odezwa³a siê do Böttigera:- Bóstwa rozkazuj¹, prowadŸ nas i poprzedzaj.To mówi¹c, zwróci³a siê do drzwi, gdy gospodarz w przeciwnej œcianie pocisn¹wszy br¹zowy guz w niej utkwiony, otworzy³ skryte wnijœcie i z kandelabrem w rêku stan¹³ w nim.Nie sprzeciwia³ siê August milcz¹cy.Szli wiêc wszyscy po ciasnych i niewygodnych wschodkach, zamkniêtych ¿elaznymi drzwiami, do pracowni.Gdy je Böttiger otworzy³, ukaza³a siê ciê¿kimi sklepieniami, szczernia³ymi od dymu, okryta izba obszerna, jakby z starego zapo¿yczona obrazu.Przy grubych s³upach jej by³o kilka pieców, na których sta³y ostyg³e retory i tygle, rozmaity sprzêt dziwacznych kszta³tów, mnóstwo flasz i s³ojów okrywa³y mury.Na kilku sto³ach nagromadzone by³y stare ksiêgi o mosiê¿nych klamrach, pargaminowe zwoje, zapisane arkusze i najró¿niejszych kszta³tów narzêdzia.Wszystko to razem wygl¹da³o tajemniczo, posêpnie, dziwnie i obudza³o jakiœ strach w hrabinie, która siê na ramieniu króla zwiesi³a.Böttiger, podniós³szy do góry œwiat³o, sta³ milcz¹cy.August z pewnym poszanowaniem rozgl¹da³ siê w tej pracowni wielkich nadziei, która wszystkim jego marzeniom dostarczyæ mia³a si³y, by siê w cia³o obróci³y.Gdy tak tocz¹ wzrokiem po izbie i król posun¹³ siê kroków kilka ku sto³owi, oko jego zatrzyma³o siê z uwag¹ na przedmiocie, który wœród papierów siê znajdowa³.By³o to kilka jaspisowej barwy fili¿aneczek (149), które wielkiemu znawcy i mi³oœnikowi porcelany, najjaœniejszemu panu, co mienia³ ludzi za wazony japoñskie, wyda³y siê wschodnim wyrobem.- Böttiger! - zawo³a³.- Co to jest?! Porcelana japoñska, a kszta³ty nie jej! Sk¹d¿eœ ty to wzi¹³? To przecie osobliwoœæ rzadka!- Najjaœniejszy Panie - k³aniaj¹c siê nisko odpar³ gospodarz - to zabawka moja.Próbowa³em sobie z przywiezionej mi glinki zrobiæ coœ na kszta³t porcelany.Król pochwyci³ ¿ywo podane mu naczyñko piêknego koloru i w milczeniu ogl¹da³ je, wa¿y³, przeciw œwiat³u w nie patrzeæ pocz¹³ niedowierzaj¹co.- Jak to? Utrzymujesz, ¿eœ ty to zrobi³? Ty?Böttiger schyli³ siê i z ziemi podniós³ rozbitych kilka skorupek podobnych, potem zza papierów doby³ kilka miseczek i poda³ Cosel i królowi.- Ale to najœliczniejsza w œwiecie porcelana! - zawo³a³ król zachwycony.Böttiger milcza³.- Tyœ wynalazc¹, tyœ odgadn¹³ ich tajemnicê! - koñczy³ August.- Nim zrobisz z³oto, na Boga rób mi porcelanê! Za jeden serwis w Chinach z mymi herbami zap³aci³em piêædziesi¹t tysiêcy talarów! Prusak mnie zdar³ i wzi¹³ mi kompaniê najpiêkniejszych ludzi za wazy olbrzymie, a ty mo¿esz robiæ porcelanê i milczysz!- Najjaœniejszy Panie, to by³a próba!- Która ci siê najszczêœliwiej uda³a! Dla Diany pierwszy serwis zrobi Böttiger i z³o¿y u jej stóp.Widz¹c, jak król zachwyca³ siê wyrobem Böttigera, wszyscy siê zbli¿yli dla ogl¹dania go, lecz oprócz Cosel i Augusta nie unosi³ siê nikt.Fürstenberg myœla³ w duchu, ¿e robi¹c porcelanowe ³upinki, Böttiger zaniedba tynkturê.Król, który siê bawi³ gor¹co wszystkim, ucieszy³ siê bardzo sw¹ porcelan¹.Nie wiadomo, czyby go wiêcej uradowa³a wieœæ o wyjœciu z Saksonii Szwedów.Zabra³ z sob¹ pierwszy kubek, daj¹c go Cosel do schowania, i wyraziwszy ca³e swe zadowolenie Bötigerowi, zabiera³ siê do wyjœcia.A¿eby uwolniæ najjaœniejszego pana i Cosel od niewygodnych wschodków, gospodarz otworzy³ drzwi, które wprost wiod³y do jego ogródka, i król poprzedzony przez s³u¿bê, która tu ju¿ czeka³a, uda³ siê znów ku czarnym gankom do zamku wiod¹cym [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.