Index
Solski Paweł Ujawnienie Roberta Cavaliera Sieur de la Salle juniora
Anderson John Robert Uczenie się i pamięć integracja zag (3)
Szmidt Robert J Apokalipsa wedlug pana Jana
Robert A. Heinlein Drzwi do lata
Kowalczyk Magdalena Kwestia czasu
czasu (2)
09 1sam
sapkowski andrzej ziarno prawdy
baudolino
Forsyth Psy wojny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Równie¿ w jego oknach by³o ca³kiem ciemno, jednak oœwietlona ksiê¿ycow¹ poœwiat¹ budowla nieodparcie przypomina³a gospodê.Carlinya, Beonin i Anaiya mia³y zostaæ tutaj, przy czym te dwie pierwsze nie wydawa³y siê szczególnie z tego faktu zadowolone; nie skar¿y³y siê oczywiœcie, jak to próbowa³y czyniæ jeszcze w domu, do którego trafi³a z pocz¹tku, jednak zupe³nie niepotrzebnie poprawia³y szale na ramionach i trzyma³y sztywno g³owy, nie patrz¹c nawet na Egwene.Anaiya pog³adzi³a j¹ po g³owie.- Wszystko pójdzie dobrze, dziecko.- Pod pach¹ nios³a tobo³ek z sukni¹, któr¹ Egwene mia³a wdziaæ, kiedy ju¿ bêdzie po wszystkim.- Bardzo szybko siê uczysz.Z wnêtrza kamiennego budynku rozleg³ siê g³êboki dŸwiêk gongu, jeden raz, drugi, trzeci.Egwene omal nie podskoczy³a.Na mgnienie oka zapad³a cisza, a potem gong zadŸwiêcza³ znowu.Myrelle odruchowo wyg³adzi³a sukniê.Kolejna chwila ciszy, a potem znowu potrójne wezwanie.Sheriam otworzy³a drzwi i Egwene wesz³a do œrodka, prowadz¹c za sob¹ Myrelle i Morvrin.Nie potrafi³a wyzbyæ siê wra¿enia, ¿e pilnuj¹, by im przypadkiem nie uciek³a.W wielkiej izbie z wysokim sufitem nie by³o bynajmniej ciemno, wrêcz przeciwnie.Na czterech szerokich gzymsach kominków sta³y rzêdy lamp; jeszcze inne poustawiano na stopniach wiod¹cych na pierwsze piêtro oraz na porêczach galeryjek otaczaj¹cych pomieszczenie.Ponadto we wszystkich k¹tach izby sta³y kilkuramienne lampy z odblaœnicami.Koce rozwieszone na oknach zatrzymywa³y ca³e œwiat³o w œrodku.Pod ka¿d¹ ze œcian sta³o dziewiêæ krzese³ ustawionych w szereg; siedz¹ce na nich kobiety, Zasiadaj¹ce szeœciu Ajah reprezentowanych w Salidarze, mia³y na sobie szale i nosi³y swoje barwy.G³owy wszystkich zwróci³y siê w kierunku Egwene; ich twarze nie wyra¿a³y nic prócz ch³odnego spokoju.Po przeciwleg³ej stronie izby sta³o samotne krzes³o, na niewielkim podwy¿szeniu przypominaj¹cym p³ask¹ skrzynkê.Wysokie i mocne, z nogami i porêczami ozdobionymi rzeŸbionymi spiralami, pomalowane ciemno¿Ã³³t¹ farb¹ maj¹c¹ imitowaæ z³oto.Na jego porêczach roz³o¿ona by³a siedmiobarwna stu³a.Egwene mia³a wra¿enie, ¿e od krzes³a dzieli j¹ odleg³oœæ wielu mil.- Któ¿ to stawia siê przed Komnat¹ Wie¿y? - zaintonowa³a Romanda wysokim, czystym g³osem.Siedzia³a tu¿ obok „z³otego” krzes³a, naprzeciwko trzech B³êkitnych sióstr.Sheriam odst¹pi³a na bok, ukazuj¹c zebranym Egwene.- Ta, która stawia siê pokornie, w Œwiat³oœci - odrzek³a Egwene.Jej g³os chyba trochê dr¿a³.Z pewnoœci¹ nie zamierza³y ci¹gn¹æ tego do koñca.- Któ¿ to siê stawia przed Komnat¹ Wie¿y? - zapyta³a ponownie Romanda.- Ta, która stawia siê pokornie, w Œwiat³oœci.- Lada chwila to wszystko przerodzi siê w jej proces, za to, ¿e udawa³a Aes Sedai.Nie, nie tak; gdyby o to im w³aœnie chodzi³o, to zwyczajnie oddzieli³y by j¹ tarcz¹ i gdzieœ zamknê³y.Ale z pewnoœci¹.- Któ¿ to siê stawia przed Komnat¹ Wie¿y?- Ta, która przybywa na wezwanie Komnaty, pos³uszna i pokorna, w Œwiat³oœci, prosz¹c jedynie o to, by pozwolono jej zaakceptowaæ decyzjê Komnaty.Spoœród Szarych, zasiadaj¹cych ni¿ej od Romandy, podnios³a siê smag³a, szczup³a kobieta.Jako najm³odsza z Zasiadaj¹cych, Kwamesa wypowiedzia³a rytualne pytanie, którego formu³a wywodzi³a siê z czasów Pêkniêcia Œwiata.- Czy oprócz kobiet jest tu ktoœ jeszcze?Romanda z namaszczeniem odrzuci³a szal z ramion, po czym wsta³a, pozostawiaj¹c go na oparciu krzes³a.By³a najstarsza, wiêc mia³a odpowiedzieæ pierwsza.Równie ceremonialnie rozpiê³a sukniê, a potem obna¿y³a siê do pasa, zdejmuj¹c równie¿ bieliznê.- Jestem kobiet¹ - oznajmi³a.Kwamesa równie pieczo³owicie u³o¿y³a swój szal na oparciu, po czym obna¿y³a siê.- Jestem kobiet¹ - powiedzia³a.Równie¿ pozosta³e wstawa³y kolejno i udowadnia³y, ¿e s¹ kobietami.Egwene mocowa³a siê chwilê z ciasnym stanikiem sukni Przyjêtej, a potem musia³a skorzystaæ z pomocy Myrelle przy guzikach, szybko jednak by³a w równym stopniu naga jak pozosta³e.- Jestem kobiet¹ - powtórzy³a za innymi.Kwamesa obesz³a wolnym krokiem izbê, zatrzymuj¹c siê przed ka¿d¹ z kobiet i obdarzaj¹c j¹ obraŸliwym niemal w swej bezceremonialnoœci spojrzeniem, po czym na powrót stanê³a przed swoim krzes³em i oznajmi³a, ¿e wœród obecnych s¹ wy³¹cznie kobiety.Aes Sedai usiad³y i zabra³y siê za zapinanie staników.Nie spieszy³y siê, a kilka zrobi³o to jeszcze wolniej, ni¿ by³o mo¿na.Egwene niemal¿e pokrêci³a g³ow¹.Ona nie mia³a prawa siê ubraæ, dopóki ceremonia nie dobiegnie koñca.W dawnych czasach pytanie Kwamesy wymaga³oby dalece powa¿niejszych dowodów; na takie ceremonie nale¿a³o siê „odziaæ w Œwiat³oœæ”, czyli wy³¹cznie we w³asn¹ skórê.Ciekawe, co te kobiety by sobie pomyœla³y o namiotach - ³aŸniach Aielów albo o obyczajach, jakie towarzyszy³y Shienaranom przy k¹pieli?Nie by³o czasu, ¿eby siê teraz zastanawiaæ nad takimi rzeczami.- Kto jest rzecznikiem tej kobiety - zapyta³a Romanda - kto zaœwiadczy za ni¹, sercem za serce, dusz¹ za duszê, ¿yciem za ¿ycie? - Usiad³a wyprostowana i nadzwyczaj godna, z wci¹¿ obna¿onym pulchnym biustem.- Ja za ni¹ zaœwiadczê - oznajmi³a zdecydowanie Sheriam, a w chwilê po niej te same s³owa wypowiedzia³y silnymi g³osami Morvrin i Myrelle.- PodejdŸ tutaj, Egwene al’Vere - rozkaza³a Romanda.Egwene przesz³a trzy kroki naprzód i uklêk³a, czuj¹c, ¿e w g³owie ma kompletn¹ pustkê.- Dla jakiej przyczyny znalaz³aœ siê tutaj, Egwene al’Vere?Naprawdê czu³a pustkê w g³owie; nie potrafi³a te¿ nic poczuæ w sercu.Nie pamiêta³a nawet treœci wymaganych odpowiedzi, one jednak jakimœ cudem same wylewa³y siê z jej ust.- Zosta³am wezwana przez Komnatê Wie¿y.- Do czego d¹¿ysz, Egwene al’Vere?- Chcê s³u¿yæ Bia³ej Wie¿y, nic wiêcej i nic mniej.- Œwiat³oœci, one naprawdê zamierzaj¹ to zrobiæ!- Jak bêdziesz s³u¿yæ, Egwene al’Vere?- Moim sercem, moj¹ dusz¹, moim ¿yciem, w imiê Œwiat³oœci.Bez strachu i bezstronnie, w imiê Œwiat³oœci.- Gdzie bêdziesz s³u¿yæ, Egwene al’Vere?Egwene odetchnê³a g³êboko.Mog³a po³o¿yæ kres tym idiotyzmom.Przecie¿ to niemo¿liwe, by naprawdê.- Na Tronie Amyrlin, je¿eli to zadowala Komnatê Wie¿y.- G³os zamar³ jej w gardle.Za póŸno, ¿eby to wszystko odkrêciæ.Byæ mo¿e ju¿ w Sercu Kamienia by³o za póŸno.Pierwsza wsta³a Delana, po niej Kwamesa i Janya, dalej nastêpne, a¿ wreszcie wszystkie dziewiêæ Zasiadaj¹cych sta³o przed swoimi krzes³ami.A to oznacza³o ich akceptacjê.Romanda wci¹¿ nieugiêcie siedzia³a.Dziewiêæ z osiemnastu.Zgoda musia³a byæ jednomyœlna - Komnata zawsze poszukiwa³a konsensusu; ostatecznie wszystkie g³osowania przebiega³y jednog³oœnie, chocia¿ doprowadzenie do tego wymaga³o niekiedy ogromu wczeœniejszych negocjacji - ale tego wieczora Aes Sedai nie dyskutowa³y ze sob¹, tylko wypowiada³y ceremonialne frazy, a to, co siê teraz dzia³o, oznacza³o prawie jawne odrzucenie.Sheriam i pozosta³e wyœmia³y jej sugestiê, i¿ coœ takiego mo¿e siê zdarzyæ, i uczyni³y to tak szybko, ¿e by³aby siê naprawdê zdenerwowa³a, gdyby ca³a ta sprawa nie by³a taka niedorzeczna, ale potem, niemal¿e mimochodem, ostrzeg³y j¹, ¿e istotnie, mo¿e dojœæ do czegoœ takiego.Nie mia³y na myœli odrzucenia, ale to, ¿e byæ mo¿e niektóre Zasiadaj¹ce pozostan¹ na swych krzes³ach, oznajmiaj¹c tym samym, ¿e nie dadz¹ siê traktowaæ jak dobrze wytresowane pieski [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.