Index
Muktananda Swami DokÄ…d idziesz
17 (105)
02 (140)
M Mroczek Rytualy Dawne I Wspolczesne
2127 (6)
Harry Potter II Komnata Tajemnic (2)
01 (634)
wlokno (3)
DZIECKO CIEMNOÂŚCI
abc.com.pl 9
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Andronik zachowywa³ siê godniej od swoich oprawców, z jego ust nie doby³a siê skarga.Szepta³ tylko: „Kyrie elejson, Kyrie elejson", i pyta³, czemu rozrywaj¹ zerwane ju¿ przecie¿ okowy.Kiedy ju¿ wisia³, zdarto z niego resztê odzie­nia, ktoœ odci¹³ mu mieczem genitalia, ktoœ inny wetkn¹³ w usta w³Ã³czniê, przeszywaj¹c go a¿ do trzewi, ktoœ jeszcze inny nadziewa³ go na pal od strony odbytu.Nie zabrak³o tu ³acinników, którzy z bu³atami w rêkach wykonywali wo­kó³ niego rodzaj tañca i ciêciami z góry na dó³ ociosywali go z cia³a, a byæ mo¿e jako jedyni mieli prawo do zemsty, jeœli siê zwa¿y, co Andronik kilka lat temu zrobi³ wielu spo­œród nich.Na koniec nieszczêœnik mia³ jeszcze doœæ si³y, by podnieœæ do ust kikut prawej rêki, jakby chcia³ napiæ siê krwi, by uzupe³niæ tê, któr¹ strumieniami z niego wytacza­no.Zaraz potem zmar³.Nasi przyjaciele, uciekaj¹c od tego widowiska, pró­bowali dotrzeæ do Bukoleonu, ale kiedy znaleŸli siê ju¿ bli­sko, spostrzegli, ¿e to niemo¿liwe.Izaak, znudzony ci¹g³y­mi grabie¿ami, obsadzi³ pa³ac swoj¹ stra¿¹, która rozpra­wia³a siê na miejscu z ka¿dym, kto próbowa³ przekroczyæ jej linie.- Ruszaj, Zosimo - rzek³ Baudolino.- To ³atwe, wej­dziesz, weŸmiesz mapê i przyniesiesz j¹ nam.- A jeœli poder¿n¹ mi gard³o?-Jeœli nie pójdziesz, my ci je poder¿niemy.- Moje poœwiêcenie mia³oby sens, gdyby w pa³acu by³a mapa.Lecz prawdê mówi¹c, wcale jej tam nie ma.Baudolino spojrza³ na niego tak, jakby ta bezczelnoœæ przekracza³a granice jego rozumienia.-Wiêc to tak?! - rykn¹³.-Wiêc dopiero teraz wyjawiasz nam prawdê? Czemu¿ to przez ca³y ten czas k³ama³eœ?261 - ¯eby zyskaæ na czasie.Zyskiwanie na czasie to nie grzech.Dla mnicha doskona³ego grzechem jest trwonie­nie czasu.- Zabijmy go od razu - rzek³ wówczas Poeta.- To najlepsza chwila, poœród tej powszechnej rzezi nikt nie zwróci uwagi na jego œmieræ.Zdecydujmy, kto go udusi, i do roboty.- Chwileczkê! - wykrzykn¹³ Zosima.- Nasz pan po­ucza, jak powstrzymaæ siê od czynu, którego pope³niæ siê nie godzi.K³ama³em, to prawda, lecz mia³em na wzglêdzie dobro.-Jakie¿ to dobro?! - wrzasn¹³ z wœciek³oœci¹ Baudo-lino.-W³asne - odpar³ Zosima.- Mia³em prawo chroniæ | ¿ycie, które wy chcieliœcie mi odebraæ.Mnich musi, podobnie jak cherubiny i serafiny mieæ oczy doko³a g³owy, czyli (tak w³aœnie pojmujê maksymê œwiêtych ojców z pustyni) musi w starciu z wrogiem okazywaæ roztrop­noœæ i przebieg³oœæ.- Ale twoi ojcowie z pustyni mieli na myœli diab³a, a nie nas! - wrzasn¹³ znowu Baudolino.- Ró¿nymi wybiegami pos³uguj¹ siê demony.Pojawia­j¹ siê we œnie, wywo³uj¹ zwidy, próbuj¹ nas zwieœæ, prze­obra¿aj¹ siê w anio³y œwiat³a i szczêdz¹ ciê, byœ zyska³ fa³­szywe poczucie pewnoœci siebie.Co uczynilibyœcie na moim miejscu?- A co uczyni³byœ ty, odra¿aj¹cy Greczynie, by raz jesz­cze ocaliæ swe ¿ycie?- Powiem wam prawdê, taki jest bowiem mój obyczaj.Mapa Kosmasa niew¹tpliwie istnieje i widzia³em j¹ na w³asne oczy Gdzie jest w tej chwili, nie wiem, przysiêgam jednak, ¿e mam j¹ odciœniêt¹ w mej g³owie, o tu.- I klepn¹³ siê w ogo³ocone z w³osów czo³o.- Móg³bym wskazaæ ci dzieñ po dniu drogê do ziemi ksiêdza Jana.Otó¿ jest rzecz¹ pewn¹, ¿e nie mogê pozostawaæ w tym mieœcie i ¿e was nic tu nie trzyma, bo przecie¿ przybyliœcie, by uj¹æ mnie, i tego dokona­liœcie, oraz by zdobyæ mapê, a jej nie zdobêdziecie.Jeœli po­zbawicie mnie ¿ycia, zostaniecie z pustymi rêkami.Jeœli nato­miast zabierzecie mnie ze sob¹, przysiêgam na œwiêtych apo­sto³Ã³w, ¿e bêdê waszym niewolnikiem i poœwiêcê me dni262 kreœleniu szlaku, który doprowadzi was prosto do ziemi ksiê­dza.Oszczêdzaj¹c me ¿ycie, nic nie stracicie, tyle ¿e bêdziecie mieli jeszcze jedn¹ gêbê do wykarmienia.Ale zabijaj¹c mnie, stracicie wszystko.Wybierajcie.- Tak bezczelnego cz³eka nie spotka³em w ca³ym mym ¿yciu! - oznajmi³ Boron, a pozostali skwapliwie siê z nim zgodzili.Zosima czeka³ w milczeniu.Rabbi Solomon zacz¹³: „Œwiê­ty niech zawsze b³ogos³awiony bêdzie.", lecz Baudolino nie da³ mu dokoñczyæ.- Daj pokój z tymi maksymami, doœæ ich us³yszeliœmy od tego szczwanego lisa.Jest szczwanym lisem, ale ma ra­cjê.Musimy zabraæ go ze sob¹.Inaczej wrócimy do Fryde­ryka bez niczego, a wtenczas pomyœli, ¿e za jego pieni¹dze p³awiliœmy siê we wschodnich rozkoszach.Wróæmy przy­najmniej z jeñcem.Ale ty, Zosimo, przysiêgnij, przysiêgnij, ¿e nie sp³atasz nam kolejnego figla.- Przysiêgam na wszystkich dwunastu œwiêtych aposto­³Ã³w - zapewni³ Zosima.- Na jedenastu, jedenastu, nieszczêsny! - krzykn¹³ Baudolino, chwytaj¹c go za kaftan.-Wœród dwunastu jest przecie¿ Judasz!- Dobrze, niech bêdzie na jedenastu.- Tak wiêc wygl¹da³a twoja pierwsza podró¿ do Bizan­cjum - rzek³ Niketas.- Nie zdziwi³bym siê, gdybyœ po tym wszystkim, coœ wtedy ujrza³, doszed³ do wniosku, ¿e to, co zdarzy³o siê w tych dniach, by³o jakby oczyszczaj¹c¹ k¹piel¹.- Widzisz, panie Niketasie - odpar³ Baudolino - mnie nigdy owe, jak powiadasz, k¹piele oczyszczaj¹ce nie przy­pad³y do smaku.Niechaj bêdzie i tak, ¿e Aleksandria to marna mieœcina, ale u nas, kiedy rz¹dz¹cy siê nam nie po­doba, mówimy mu do widzenia i wybieramy sobie innego rajcê.A i Fryderyk, choæ czasem tak popêdliwy, nie trzebi³ swych kuzynów, gdy dawali mu siê we znaki, lecz oddawa³ im jeszcze jedno ksiêstwo.Nie o tym jednak chcê mówiæ.Chodzi o to, ¿e dotar³em do granic œwiata chrzeœcijañskie­go i wystarczy³o powêdrowaæ dalej na wschód albo na po­³udnie, by odnaleŸæ Indie.Ale pieni¹dze ju¿ siê nam skoñ-263 czy³y, jeœli wiêc chcia³em dotrzeæ na wschód, musia³em udaæ siê na zachód.Mia³em czterdzieœci trzy lata, tropi³em ksiê­dza Jana, odk¹d skoñczy³em szesnaœcie, a mo¿e i mniej, i raz jeszcze musia³em od³o¿yæ sw¹ podró¿ na póŸniej. 22Baudolino traci ojca i odnajduje GradalisGenueñczycy pos³ali Boiamonda i Teofila, ¿eby pocho­dzili po mieœcie i zorientowali siê, czy sytuacja sprzyja ich planom.Wystarczaj¹co - donieœli ci dwaj po powrocie, poniewa¿ znaczna czêœæ pielgrzymów spêdza czas w karcz­mach, a reszta zgromadzi³a siê w Hagia Sofia i patrzy ³ako­mie na bogactwo zgromadzonych tam relikwii.- To mo¿e poraziæ oczy! - powiedzia³ Boiamondo.Doda³ jednak, ¿e zbieranie ³upu zmieni³o siê w brudn¹ grê.Niektórzy udawali, ¿e oddaj¹ zdobycz, rzucali na stos trochê drobiazgów, gdy tymczasem ukradkiem chowali pod kaftanem koœæ któregoœ œwiêtego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.