Index Verne Juliusz Tajemnica zamku Karpaty Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 02 Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 03 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic Joanne K Rowling Harry Potter i Zakon Feniksa Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (2) Wizerunek zła Dodziuk Anna Psychologia podręczna CzęÂść III Pokochać (3) abc.com.pl 7 Ignacy Krasicki Mikołaja DoÂświadczyńskiego przypadki (3) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Harry krzykn¹³ ze strachu i cofn¹³ siê gwa³townie, wpadaj¹c na biurko.Rozejrza³ siê gor¹czkowo w poszukiwaniu jakiegoœ dzbanka z wod¹ lub wazonu, ale nic takiego nie spostrzeg³.Tymczasem ptak zamieni³ siê w kulê ognia, zaskrzecza³ przeraŸliwie i po chwili znikn¹³ z ¿erdzi, a na pod³odze pojawi³a siê kupka popio³u.Drzwi gabinetu otworzy³y siê.Wkroczy³ Dumbledore, a minê mia³ niezbyt weso³¹.- Panie profesorze - wyj¹ka³ Harry - pana ptak.nie mog³em nic na to poradziæ.on siê w³aœnie spali³.Ku jego zdumieniu Dumbledore uœmiechn¹³ siê.- Najwy¿szy czas - powiedzia³.- Ju¿ od wielu dni wygl¹da³ okropnie, powtarza³em mu, ¿eby coœ ze sob¹ zrobi³.Na widok miny Harry'ego zachichota³.- Fawkes jest feniksem.Kiedy nadchodzi czas ich œmierci, feniksy spalaj¹ siê i odradzaj¹ z w³asnych popio³Ã³w.Popatrz.Harry spojrza³ na pod³ogê i zobaczy³ maleñk¹, pomarszczon¹ g³Ã³wkê wy³aniaj¹c¹ siê z kupki popio³u.By³a równie brzydka, jak ta poprzednia.- Przykro mi, ¿e musia³eœ go zobaczyæ akurat w Dniu Spalenia - powiedzia³ Dumbledore, siadaj¹c za biurkiem.- Przez wiêkszoœæ swojego ¿ycia jest naprawdê piêknym ptakiem, ma wspania³e czerwonoz³ote upierzenie To fascynuj¹ce stworzenia Mog¹ przenosiæ najwiêksze ciê¿ary, ich ³zy maj¹ uzdrawiaj¹c¹ moc i s¹ bardzo wiernymi towarzyszami Harry by³ tak wstrz¹œniêty scen¹, której by³ œwiadkiem, ¿e zd¹¿y³ ju¿ zapomnieæ, dlaczego tu siê znalaz³ Teraz, kiedy Dumbledore zasiad³ za biurkiem w fotelu o wysokim oparciu i utkwi³ w nim badawcze spojrzenie swoich blado niebieskich oczu, przypomnia³ sobie wszystko Zanim jednak przemówi³, drzwi gabinetu otworzy³y siê z hukiem i wpad³ Hagrid z dzikim wyrazem twarzy, w kominiarce stercz¹cej na czubku kêdzierzawej g³owy i z martwym kogutem w d³oni - To nie Harry, panie psorze' - zawo³a³ od progu - Rozmawia³em z nim parê sekund przed tym, jak to siê sta³o, naprawdê, nie mia³ czasu, ¿eby Dumbledore próbowa³ coœ powiedzieæ, ale Hagrid nie da³ siê uciszyæ, wymachuj¹c rêkami i rozsiewaj¹c pióra po ca³ym gabinecie - to nie móg³ byæ on przysiêgnê przed ca³ym Ministerstwem Magii - Hagridzie, ja - z³apa³ pan nie tego ch³opaka, panie psorze Ja wiem, ¿e Harry nigdy - Hagridzie' - krzykn¹³ Dumbledore - Wcale nie myœlê, ¿e to Harry zaatakowa³ tych ludzi - Och - wysapa³ Hagrid, a kogut wypad³ mu z rêki i pacn¹³ cicho o pod³ogê - No to dobra Wiêc tego poczekam na zewn¹trz, panie psorze I wyszed³, wyraŸnie zak³opotany - Nie myœli pan, ¿e to ja? - powtórzy³ Harry z nadziej¹, gdy Dumbledore strzepywa³ z biurka kogucie pierze - Nie, Harry, nie myœlê - odrzek³ Dumbledore, ale minê mia³ znowu posêpn¹ - Chcê jednak z tob¹ porozmawiaæ Harry czeka³ w napiêciu, a dyrektor przygl¹da³ mu siê w milczeniu, zetkn¹wszy koñce swoich d³ugich palców - Muszê ciê zapytaæ, Harry, czy jest coœ, o czym chcia³byœ mi powiedzieæ - wyrzek³ w koñcu - Cokolwiek by to by³o Harry nie wiedzia³, co powiedzieæ Pomyœla³ o okrzyku Malfoya ( Ty bêdziesz nastêpna, szlamo! i o Eliksirze Wielosokowym, bulgoc¹cym w toalecie Jêcz¹cej Marty Potem pomyœla³ o g³osie, który us³ysza³ dwukrotnie, i przypomnia³ sobie, co powiedzia³ Roñ S³yszenie g³osów których nikt inny nie s³yszy nie jest dobr¹ oznak¹ nawet w œwiecie czarodziejów Pomyœla³ te¿ o tym, co mówi o nim ca³a szko³a, i o narastaj¹cym lêku, ¿e naprawdê mo¿e go coœ ³¹czyæ z Salazarem Slytherinem - Nie, panie profesorze - odpowiedzia³ Podwójny atak na Justyna i Prawie Bezg³owego Nicka sprawi³, ¿e to, co dot¹d by³o niepokojem, zamieni³o siê w prawdziw¹ panikê To dziwne, ale najbardziej przera¿a³ wszystkich los Prawie Bezg³owego Nicka Co zaatakowa³o ducha? Có¿ za straszliwa potêga mog³a skrzywdziæ kogoœ, kto ju¿ by³ martwy! Wszyscy gor¹czkowo rezerwowali sobie miejsca w ekspresie HogwartLondyn, pragn¹c wróciæ do domu na Bo¿e Narodzenie - Wygl¹da na to, ¿e tylko my zostajemy - powiedzia³ Roñ do Harry'ego i Hermiony - My, Malfoy, Crabbe i Goyle Szykuj¹ siê weso³e ferie, nie ma co' Crabbe i Goyle, którzy zawsze robili to samo co Malfoy, równie¿ wpisali siê na listê pozostaj¹cych w zamku.Harry cieszy³ siê jednak z tego, ¿e prawie wszyscy wyje¿d¿aj¹.Mia³ ju¿ doœæ ludzi obchodz¹cych go wielkim ³ukiem, jakby siê bali, ¿e poka¿e im k³y albo opluje jadem; mia³ ju¿ doœæ szeptów, syków i pokazywania palcami.Dla Freda i George'a by³ to jeszcze jeden powód do wyg³upów.Zdarza³o siê, ¿e szli przed Harrym korytarzami, wo³aj¹c: - Przejœcie dla dziedzica Slytherina, potê¿nego czarnoksiê¿nika! Percy by³ wyraŸnie zgorszony takim zachowaniem.- To wcale nie jest powód do œmiechu - skarci³ ich za którymœ razem.- Zje¿d¿aj, Percy - odpowiedzia³ Fred.- Harry siê spieszy.- Tak, zasuwa do Komnaty Tajemnic na fili¿ankê herbaty ze swoim jadowitym s³ug¹ - doda³ George, chichoc¹c.Ginny te¿ nie widzia³a w tym nic zabawnego.- Och, przestañcie! - jêcza³a za ka¿dym razem, kiedy Fred pyta³ g³oœno Harry'ego, kto ma byæ jego nastêpn¹ ofiar¹, albo gdy George udawa³, ¿e przed ka¿dym spotkaniem z Harrym musi zjeœæ wielk¹ g³Ã³wkê czosnku.Harry'emu to nie przeszkadza³o; czu³ siê nawet lepiej, widz¹c, ¿e uznawanie go za dziedzica Slytherina wydaje siê œmieszne przynajmniej Fredowi i George'owi.Natomiast ich wyg³upy wyraŸnie z³oœci³y Dracona Malfoya, jeœli by³ ich œwiadkiem.- A wiecie dlaczego? Bo a¿ go rozsadza, ¿eby oznajmiæ, ¿e to on jest prawdziwym dziedzicem Slytherina - powiedzia³ Roñ tonem znawcy.- Wiecie, jak nie znosi, kiedy ktoœ go w czymœ wyprzedza, a Harry skupia na sobie ca³¹ uwagê.- Ju¿ nied³ugo - powiedzia³a Hermiona z mœciw¹ satysfakcj¹.- Eliksir Wielosokowy jest ju¿ prawie gotowy.Za dzieñ lub dwa wyci¹gniemy z niego ca³¹ prawdê.W koñcu nadszed³ koniec semestru i zamek ogarnê³a cisza g³êboka jak œnieg na otaczaj¹cych go ³¹kach.Harry'emu nie wydawa³a siê wcale ponura; odnajdywa³ w niej spokój i cieszy³ siê, ¿e teraz on, Weasleyowie i Hermiona maj¹ ca³¹ wie¿ê Gryffindoru dla siebie, co oznacza³o, ¿e mog¹ graæ w Eksploduj¹cego Durnia, nie przeszkadzaj¹c nikomu, i æwiczyæ pojedynki.Fred, George i Ginny woleli zostaæ w zamku ni¿ jechaæ z rodzicami do Egiptu, ¿eby odwiedziæ Billa.Percy krzywi³ siê na ich zachowanie, które uwa¿a³ za dziecinne, i nie spêdza³ wiele czasu w salonie Gryffindoru [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||