Index
[ebook pl.SMP] (psychologia) cialdini raobert wywieranie wpływu na ludzi teoria i pra
Pod redakcjš DRA N. HUM. Grzegorza Zalewskiego Kontrowersje w psychologii i filozofii medycyny
Dodziuk Anna Psychologia podręczna Częœć III Pokochać (12)
Aronson Elliot, Wilson Timothy D., Akert Robin M. Psychologia społeczna (7)
Szmidt Krzysztof J. Psychologia podręczna Częœć V Elementarz twórczego myslenia
Strelau Jan, redaktor naukowy Podręcznik akademicki Podstawy psychologii
Bogdanowicz Marta Psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym (10)
Adam Mickiewicz Historia szlachecka z 1811 we dwunastu księgach wierszem
Lem Stanislaw Niezwyciezony
Berling Peter Dzieci graala (4)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • typer24.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Powiedzia³em: rozpoznaniem pacjenta.Dok³adniej powinienem by³rzec: rozpoznaniem niepowtarzalnej, jedynej w swoim rodzaju i niedaj¹cej siê pomyliæ z inn¹, osobowoœci w³aœciwej ostatecznieka¿dej jednostce ludzkiej, i w konsekwencji te¿ ka¿dej jednostcechorej.Jeœli chcemy przybli¿yæ siê przy pomocy testów do tegoelementu osobowego, bezwzglêdnie indywidualnego, ludzkiejjednostki, a wiêc uj¹æ z niej coœ wiêcej ni¿ czysty typ, bo sam¹osobê, to nigdy nie mo¿na doœæ indywidualizowaæ.Wiêcej jeszcze!W³aœciwie nale¿a³oby dopiero wynaleŸæ w³asny test dla ka¿dej osobyi, dodajê od razu, dla ka¿dej sytuacji, w jakiej siê ona znajduje.Nigdy te¿ nie doœæ improwizowania.Objaœniê to na przyk³adzie.Pewnego dnia zlecono mi wydanie psychiatrycznego orzeczenia opoczytalnoœci przebywaj¹cego w areszcie m³odocianego przestêpcy.T³umaczy³ siê, ¿e przyjaciel nak³oni³ go do czynu przestêpczego,obiecuj¹c mu za to tysi¹c szylingów po dokonanym czynie.S¹dchcia³ dowiedzieæ siê od psychiatry, czy ów m³ody cz³owiekrzeczywiœcie tak ³atwowiernie ulega³ wp³ywom; jego przyjacielzaprzecza³ bowiem jakiemukolwiek zwi¹zkowi z t¹ spraw¹.Gdybybadany by³ rzeczywiœcie tak ³atwowierny, to trzeba by by³o u niegowykazaæ choæby nieznaczny stopieñ niedorozwoju.Jednak¿e wynikitestów na to wcale nie wskazywa³y.Mo¿na wiêc by³o przypuszczaæ,¿e bêd¹c najdalej od niedorozwoju umys³owego, by³ on, odwrotnie,dostatecznie sprytny, aby t³umaczyæ siê rzekom¹ namow¹ ze stronyprzyjaciela.Sêdzia pragn¹³ wiedzieæ, czy ch³opiec by³ a¿ takg³upi, aby uwierzyæ, ¿e przyjaciel da mu rzeczywiœcie tysi¹cszylingów, czy a¿ tak sprytny, aby kazaæ nam uwierzyæ, ¿e jest takg³upi.Testy inteligencji, powtarzam, zawiod³y.W ostatniej chwilizaimprowizowa³em: spyta³em, czy mo¿e mi daæ dziesiêæ szylingów, bopotrafiê za nie wyjednaæ u prezesa s¹du natychmiastowe wstrzymaniedochodzenia, a nawet niezw³oczne wypuszczenie na wolnoœæ.Zmiejsca zgodzi³ siê na propozycjê i tylko z trudem przekona³em go,¿e nie myœla³em o tym na serio.By³ wiêc tak ³atwowierny, aledowieœæ tego mo¿na by³o dopiero za pomoc¹ zaimprowizowanego,specjalnie wymyœlonego testu.Jest rzecz¹ samo przez siê zrozumia³¹, ¿e wspó³czesnej epoce,która jeszcze nie przezwyciê¿y³a materializmu i nihilizmu, niejakoodpowiada wypowiadanie siê o duszy ludzkiej, a nawet uznawanie jejistnienia o tyle tylko, o ile jest w niej coœ, co daje siêzmierzyæ i zwa¿yæ.Ale jak wyrazi³ siê raz Schiller: Spricht dieSeele, so spricht, ach, schon die Seele nicht mehr, dusza mówi¹cazaprzecza ju¿, niestety, swemu istnieniu.Mo¿na to sparafrazowaæ:jeœli poddaje siê cz³owieka testom, nie jest to ju¿ cz³owiek, wka¿dym razie nie ujmuje siê w ten sposób jego istoty.Psychologia,w której dominuje metoda testowa, raczej przenosi cz³owieka zw³aœciwej mu sfery w sferê miary i wagi.W taki sposób traci zpola widzenia to, co w cz³owieku jest istotnie i w³aœciwieludzkie, samo j¹dro jego osobowoœci.Ale to mo¿e w³aœnie nie dasiê w ogóle uj¹æ w drodze naukowej, ani tym mniej na drodzeprzyrodniczej, lecz wymaga jakiegoœ innego podejœcia.Mo¿liwe, ¿ew sposób analogiczny odnosi siê do cz³owieka to, co powiedzia³kiedyœ wielki lekarz Paracelsus: Kto nie poznaje Boga, ten za ma³oGo kocha.Byæ mo¿e, trzeba owego wewnêtrznego otwarciapolegaj¹cego na mi³osnym oddaniu siê nieomylnie rozpoznawalnemu Tytego drugiego, jeœli chcemy uj¹æ je w jego istocie.Wszak¿emi³owaæ to ostatecznie nic innego jak móc powiedzieæ drugiemu: Ty,uj¹æ go w jego jedynoœci i niepowtarzalnoœci, i oczywiœcie:jeszcze coœ ponadto: potwierdziæ go w jego wartoœci.A wiêc nietylko móc powiedzieæ mu: ty, ale tak¿e móc mu powiedzieæ: tak.Znowu wiêc okazuje siê, ¿e wcale nie jest s³uszne twierdzenie, i¿mi³oœæ zaœlepia - przeciwnie, mi³oœæ czyni cz³owieka w najwy¿szymstopniu widz¹cym.Wiêcej nawet, czyni wprost jasnowidz¹cym.Gdy¿wartoœæ, któr¹ pozwala w innym widzieæ z ca³¹ jasnoœci¹, przecie¿nie jest jeszcze rzeczywistoœci¹, ale czymœ tylko potencjalnym,czymœ, co wcale jeszcze nie jest, lecz dopiero staje siê, staæ siêmo¿e i powinno.Mi³oœci przys³uguje funkcja kognitywna, czylipoznawcza.Ale i psychoterapia powinna widzieæ wartoœci.Nigdy niemo¿e byæ wolna od wartoœci, co najwy¿ej na wartoœci œlepa.Tak tedy wyszliœmy od uprawiania psychiatrii, od badaniainteligencji i od testów, a nasze rozwa¿ania koñcz¹ siê wyznaniem,¿e nie zbli¿ymy siê do istoty cz³owieka, a wiêc do wszystkiego, coistnieje poza poszczególnymi funkcjami i wszelkimi mo¿liwymizak³Ã³ceniami funkcji, dopóki w naszym wysi³ku zrozumieniabliŸniego ograniczymy siê do tego, co racjonalne, i poprzestaniemyna tym, co daje siê zracjonalizowaæ.Jeœli chcemy przerzuciæ mostyod cz³owieka do cz³owieka - a odnosi siê to tak¿e do mostówpoznania i zrozumienia - to przyczó³kami winny byæ nie mózgi, leczserca.S³yszeliœmy przedtem o œcis³ym, statystycznie ugruntowanymdowodzie na to, ¿e wyniki obserwacji psychiatrycznych ex postpotwierdza³y pierwsze wra¿enie, a znaczy to chyba: jakieœ wra¿eniedo g³êbi zabarwione uczuciem.Tak te¿ nawet do metodykirozpoznawania psychiatrycznego odnosi siê moje przekonanie, ¿euczucie potrafi byæ o wiele subtelniejsze, ani¿eli rozum jestprzenikliwy.Cz³owiek w poszukiwaniu sensuOdczyt publiczny w ramach XIV Miêdzynarodowego KongresuFilozoficznego (Wiedeñ 19680)Tytu³: Cz³owiek w poszukiwaniu sensu, zawiera wiêcej ani¿elijeden temat - obejmuje definicjê, a co najmniej interpretacjêcz³owieka.Cz³owieka w³aœnie jako istoty, która ostatecznie iw³aœciwie ¿yje w poszukiwaniu sensu.Cz³owiek jest z góryskierowany na coœ i przyporz¹dkowany czemuœ, co nie jest nimsamym, czy idzie tu o sens, który on nadaje ¿yciu, czy te¿ o innybyt ludzki, który spotyka na swej drodze.Tak czy owak,egzystencja ludzka wskazuje ju¿ zawsze poza sam¹ siebie, itranscendencja, wykraczanie poza siebie, jest esencj¹ ludzkiejegzystencji.Nie jest¿e (wiêc tak, ¿e cz³owiek w³aœciwie od pocz¹tku d¹¿y doszczêœcia? Czy¿ sam Kant nie przyznawa³ tego, dodaj¹c jedynie, ¿ecz³owiek winien te¿ zmierzaæ ku temu, aby byæ tej szczêœliwoœcigodnym? Ja zaœ powiedzia³bym, ¿e tym, czego cz³owiek rzeczywiœciechce, jest ostatecznie nie szczêœliwoœæ sama w sobie, leczpodstawa tej szczêœliwoœci.Bowiem gdy tylko dana jest podstawaszczêœliwoœci, szczêœcie i radoœæ zjawiaj¹ siê same z siebie.Takna przyk³ad w "Metafizyce moralnoœci", œciœlej, w jej czêœcidrugiej: "Wstêpne metafizyczne podstawy nauki o cnocie"(Królewiec, Friedrich Nicolovius, 1797, s.VIII i ns.) pisze Kant,¿e "szczêœliwoœæ jest nastêpstwem przestrzegania obowi¹zku" i ¿e"prawo musi iœæ przed radoœci¹, aby ta by³a odczuwana".To jednak,co mówi siê tu o przestrzeganiu obowi¹zku wzglêdnie o prawie, mamoim zdaniem znaczenie o wiele ogólniejsze i mo¿na to ze sferyobyczajów przenieœæ nawet w sferê zmys³Ã³w.A o tym mo¿emy mylekarze chorób nerwowych niejedno powiedzieæ.Co dzieñ w naszychklinikach wci¹¿ na nowo okazuje siê, ¿e w³aœnie odwrócenie siê od"podstawy szczêœliwoœci" nie pozwala staæ siê szczêœliwymi osobomseksualnie znerwicowanym - mê¿czyŸnie z zak³Ã³con¹ potencj¹ czykobiecie seksualnie oziêb³ej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.