Index Saylor Steven Ramiona Nemezis Saylor Steven Rzut Wenus Saylor Steven Dom Westalek Saylor Steven Zagadka Katyliny Saylor Steven Rzymska krew Saylor Steven Rubikon burst steven jhereg brust steven teckla l rampa ty zawsze 006 13 (6) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .- Zmarszczy³ brwi i zamruga³ szybko, zapewne usi³uj¹c odpêdziæ ciemnoœæ.- Zawsze istnieje ryzyko, i¿ dowiesz siê za du¿o.Ciesz siê, ¿e ci tego oszczêdzi³em.- Uœmiechn¹³ siê, ods³aniaj¹c okrwawione zêby.- Lepiej myœleæ o czymœ przyjemnym.Cia³o odmawia mi pos³uszeñstwa.Przeszy³a Loczka wzrokiem, zaskoczona jego nagle ujawnionym cz³owieczeñstwem.Byæ mo¿e umieraj¹cy zapominali o swych zwyk³ych gierkach, o pozorach towarzysz¹cych tañcowi ¿ywych.Byæ mo¿e po prostu nie by³a przygotowana na to, ¿e czarodziej uka¿e w koñcu ludzkie oblicze.Piersi zaczê³y j¹ boleæ od drêcz¹cego uœcisku, rozprostowa³a wiêc rêce i westchnê³a s³abo.- Masz racjê.To nie jest pora na noszenie masek, prawda? Nigdy ciê nie lubi³am, Loczek, ale nie w¹tpi³am w twoj¹ odwagê.I nadal w ni¹ nie w¹tpiê.- Obrzuci³a go krytycznym spojrzeniem, czuj¹c siê lekko zdumiona tym, ¿e nie wzdrygnê³a siê na widok tak straszliwej rany.- Chyba nawet sztuka Tayschrenna nie mog³aby ciê teraz uratowaæ, Loczek.W jego oczach pojawi³ siê b³ysk chytroœci.Parskn¹³ bolesnym œmiechem.- Kochana dziewczyno - wydysza³.- Twoja naiwnoœæ zawsze mnie zachwyca³a.- No jasne - warknê³a, z³a na siebie, ¿e da³a siê nabraæ na ten pokaz szczeroœci.- Musia³eœ jeszcze raz ze mnie za¿artowaæ, w imiê dawnych czasów.- Nie rozumiesz.- Czy¿by? Chcesz powiedzieæ, ¿e to jeszcze nie koniec? Nienawidzisz wielkiego maga tak bardzo, ¿e wymkniesz siê nawet z zimnego uœcisku Kaptura, prawda? Zemsta zza grobu?- Chyba ju¿ mnie znasz.Zawsze wychodzê tylnymi drzwiami.- Nie mo¿esz nawet siê czo³gaæ.Jak zamierzasz siê do nich dostaæ?Czarodziej obliza³ spêkane wargi.- Zawar³em umowê - wyjaœni³ cicho.- Drzwi przyjd¹ do mnie.W³aœnie id¹.W jej trzewiach wezbra³ niepokój.Za plecami us³ysza³a chrzêst zbroi i grzechot ¿elaza, nag³y jak zimny wiatr.Odwróci³a siê i zobaczy³a czworo ¿o³nierzy, którzy weszli na wzgórze.Trzech mê¿czyzn i kobieta, usmarowani b³otem i krwi¹.Twarze mieli bia³e jak koœæ.Wzrok czarodziejki przyci¹gnê³a kobieta, która trzyma³a siê za plecami trzech mê¿czyzn, jakby by³a tu niepo¿¹danym dodatkiem.M³oda dziewczyna by³a ³adna, ale wygl¹da³a na zimn¹ jak sopel lodu.Coœ z ni¹ jest nie w porz¹dku.Uwaga.Pierwszy z ¿o³nierzy - s¹dz¹c po bransolecie na ramieniu, sier¿ant - podszed³ do Tattersail.Osadzone g³êboko w pooranej bruzdami, znu¿onej twarzy ciemnoszare oczy spojrza³y na ni¹ beznamiêtnie.- To ona? - zapyta³, zwracaj¹c siê do wysokiego, chudego, czarnoskórego mê¿czyzny, który sta³ za nim.¯o³nierz potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Nie, chodzi nam o tamtego - wyjaœni³.Mówi³ po malazañsku, lecz z szorstkim akcentem Siedmiu Miast.Trzeci z mê¿czyzn, równie¿ czarny, min¹³ sier¿anta z lewej strony.Choæ by³ ciê¿ko zbudowany, wydawa³ siê p³yn¹æ w powietrzu.Nie spuszcza³ wzroku z Loczka.Tattersail poczu³a siê ura¿ona faktem, ¿e j¹ ignoruje.Mia³a ochotê rzuciæ parê zjadliwych s³Ã³wek, lecz nagle wyda³o siê jej, ¿e to za du¿y wysi³ek.- Jeœli jesteœcie pododdzia³em grzebania poleg³ych, to zjawiliœcie siê zbyt wczeœnie - stwierdzi³a, zwracaj¹c siê do sier¿anta.- On jeszcze ¿yje.Ale oczywiœcie nie jesteœcie takim pododdzia³em - ci¹gnê³a.- Wiem o tym.Loczek zawar³ jak¹œ umowê.Wydaje mu siê, ¿e mo¿e prze¿yæ, maj¹c po³owê cia³a.Sier¿ant zacisn¹³ mocno wargi skryte wœród posiwia³ej, stercz¹cej brody.- O co ci chodzi, czarodziejko?Stoj¹cy za nim czarnoskóry cz³owiek spojrza³ na dziewczynê, która wci¹¿ trzyma³a siê o jakieœ dwanaœcie kroków z ty³u.Zadr¿a³ lekko, ale jego szczup³a twarz nic nie wyra¿a³a.Zwróci³ siê w stronê Tattersail i omin¹³ j¹ z enigmatycznym wzruszeniem ramion.Zadr¿a³a mimo woli, gdy w jej zmys³y uderzy³ impuls mocy.Wci¹gnê³a gwa³townie powietrze w p³uca.Jest magiem - pomyœla³a.Wpatrywa³a siê w mê¿czyznê, który stan¹³ obok swego towarzysza u boku Loczka, usi³uj¹c dostrzec cokolwiek pod pokrywaj¹c¹ jego mundur krwi¹ i b³otem.- Kim, do licha, jesteœcie?- Dziewi¹ta Dru¿yna Drugiej Armii.- Dziewi¹ta? - Wypuœci³a z sykiem powietrze.- Podpalacze Mostów.- Zmru¿y³a powieki, przygl¹daj¹c siê obdartemu sier¿antowi.- Dziewi¹ta.To znaczy, ¿e jesteœ Sójeczka.Wzdrygn¹³ siê wyraŸnie.Tattersail zasch³o w ustach.Odchrz¹knê³a.- S³ysza³am o tobie, oczywiœcie.O tym.- To wszystko niewa¿ne - przerwa³ jej chrapliwym tonem.- Stare opowieœci rozrastaj¹ siê jak bujne zielsko.Potar³a twarz, czuj¹c, ¿e pod paznokciami zbiera jej siê brud.Podpalacze Mostów.By³ to elitarny oddzia³ cesarza, jego ulubieñcy.Od krwawego przewrotu, dokonanego przed dziewiêciu laty przez Laseen, wysy³ano ich do ka¿dego pojawiaj¹cego siê na horyzoncie gniazda os.Tyle lat podobnego traktowania zredukowa³o ich do tylko jednej dywizji o niepe³nym stanie.Niektórzy z nich okryli siê s³aw¹.Imiona tych, którzy ocaleli, g³Ã³wnie dowodz¹cych dru¿ynami sier¿antów, powtarzano w malazañskich armiach na Genabackis i gdzie indziej.Dodawa³y smaku i tak ju¿ wspania³ej legendzie Zastêpu Jednorêkiego.Detoran, Nerwusik, Trzpieñ, Sójeczka.Imiona pe³ne chwa³y i gorzkie od cynizmu, którym karmi siê ka¿da armia.Ob³êd tej trwaj¹cej bez koñca kampanii by³ ich god³em i sztandarem.Sier¿ant Sójeczka przygl¹da³ siê pokrywaj¹cym wzgórze szcz¹tkom.Tattersail pojê³a, ¿e próbuje zrozumieæ, co siê tu sta³o.Zadrga³ mu miêsieñ policzka.Mê¿czyzna spojrza³ na ni¹ z nag³¹ sympati¹.Jego szare oczy z³agodnia³y [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||