Index
Aldiss Brian Nie zapytałeœ nawet jak mam na imię
imie
Eco Umberto Imie Rozy (3)
Sienkiewicz Henryk Krzyżacy
DZIECKO CIEMNOÂŚCI
Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (dla studentów medycyny) (2)
23 (274)
Przetacznik Gierowska Maria, WÅ‚odarski Ziemowit Psychologi (3)
Forsyth Diabelska alternatywa
abc.com.pl 7
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Lecz nie wzi¹³em udzia³u w ¿adnym wystêpku, a kiedy oni czynili spustoszenia i gwa³ty, ja nosi³em jeszcze w sobie ducha ³agodnoœci, która jest w³aœciwa synom œwiêtego Franciszka, i w³aœnie na Rebelio powiedzia³em Dulcynowi, ¿e nie chcê ju¿ uczestniczyæ w ich walce, on zaœ da³ mi odejœæ, gdy¿, jak rzek³, nie chcia³ mieæ u swego boku bojaŸliwych, i prosi³ tylko, bym dostarczy³ te listy do Bolonii.— Komu? — spyta³ kardyna³ Bertrand.— Paru jego stronnikom, których imiona przypominam sobie, jak mi siê zdaje, i podajê ci, panie, tak jak zapamiêta³em — pospieszy³ zapewniæ Remigiusz.I wypowiedzia³ imiona paru, których kardyna³ Bertrand zna³, i okaza³ to po sobie, poniewa¿ uœmiechn¹³ siê z zadowolon¹ min¹, czyni¹c porozumiewawczy znak Bernardowi.— Bardzo dobrze — rzek³ Bernard i zanotowa³ imiona.Potem zapyta³ Remigiusza: — I dlaczegó¿ teraz wymieniasz nam swoich przyjació³?— Nie s¹ moimi przyjació³mi, panie, a najlepszym dowodem to, ¿e nie dorêczy³em nigdy listów.Uczyni³em nawet wiêcej, i mówiê to teraz, choæ przez wiele lat próbowa³em o tym zapomnieæ: chcia³em opuœciæ tamto miejsce i nie byæ pojmany przez wojsko biskupa Vercelli, które czeka³o na nas na równinie, i uda³o mi siê nawi¹zaæ z niektórymi spoœród nich kontakt, i w zamian za przepuszczenie mnie wskaza³em dobre przejœcia, by mogli wzi¹æ szturmem umocnienia Dulcyna, przez co czêœæ powodzenia si³ Koœcio³a wi¹¿e siê z moj¹ wspó³prac¹.— Nader interesuj¹ce.Poucza to nas, ¿e nie tylko by³eœ heretykiem, ale równie¿ niegodziwcem i zdrajc¹.Co nie zmienia twojego po³o¿enia.Jak dziœ, chc¹c siê uratowaæ, próbowa³eœ oskar¿yæ Malachiasza, który przecie¿ odda³ ci przys³ugê, tak teraz, chc¹c siê uratowaæ, odda³eœ w rêce sprawiedliwoœci swoich towarzyszy w grzechu.Lecz zdradzi³eœ ich cia³a, nigdy zaœ ich nauk, i zachowa³eœ te listy jako relikwie, maj¹c nadziejê, ¿e pewnego dnia zdobêdziesz siê na odwagê i znajdziesz sposobnoœæ, by bez nara¿ania siê na niebezpieczeñstwo oddaæ je i na nowo zyskaæ dobre przyjêcie u pseudoaposto³Ã³w.— Nie, panie, nie — mówi³ klucznik, okryty potem i z dr¿¹cymi d³oñmi.— Nie, przysiêgam.— Przysiêgasz! — rzek³ Bernard.— Oto kolejny dowód twojej niecnoty! Chcesz przysi¹c, gdy¿ wiesz, ¿e ja wiem, ¿e heretycy waldensi gotowi uciec siê do wszelkiego wybiegu, a nawet pójœæ na œmieræ, byleby nie przysiêgaæ! A jeœli w³ada nimi strach, udaj¹, ¿e przysiêgaj¹, i be³kocz¹ fa³szywe przysiêgi! Ale ja wiem dobrze, ¿e nie jesteœ z sekty ubogich z Lyonu, przeklêty lisie, i chcesz przekonaæ mnie, ¿e nie jesteœ tym, kim nie jesteœ, bym ja nie powiedzia³, ¿e jesteœ tym, kim jesteœ! Wiec przysiêgniesz? Przysiêgaj, by uzyskaæ rozgrzeszenie, ale pamiêtaj, ¿e jedna przysiêga nie wystarczy mi! Mogê wymagaæ jednej, dwóch, trzech, stu, ilu zechcê.Wiem doskonale, ¿e wy, pseudoaposto³owie, udzielacie dyspensy temu, kto przysiêga fa³szywie, by nie zdradziæ sekty.Tak wiêc ka¿da przysiêga bêdzie nowym dowodem twojej winy!— Co wiec mam robiæ? — zawy³ klucznik padaj¹c na kolana.— Nie padaj krzy¿em niczym begard! Nie masz robiæ nic.Teraz ja tylko wiem, co powinno siê uczyniæ — powiedzia³ Bernard ze straszliwym uœmiechem.— Ty winieneœ tylko wyznaæ.A bêdziesz skazany i potêpiony, jeœli wyznasz, bêdziesz te¿ skazany i potêpiony, jeœli nie wyznasz, bo ukarany zostaniesz za krzywoprzysiêstwo! Wiêc wyznaj, ¿eby przynajmniej skróciæ to bolesne przes³uchanie, które jest udrêk¹ dla naszych sumieñ i naszego pob³a¿ania oraz wspó³czucia!— Co mam wyznaæ?— Dwa porz¹dki grzechów.¯eœ by³ w sekcie Dulcyna, ¿eœ dzieli³ jej heretyckie twierdzenia, obyczaje i zniewagi czynione godnoœci biskupów i radców miejskich i ¿eœ bez ¿adnej skruchy nadal dzieli³ ich k³amstwa i z³udy, równie¿ po tym, jak herezjarcha poniós³ œmieræ, a sekta zosta³a rozproszona, choæ nie do koñca pobita i zniweczona.I ¿eœ, znieprawiony do g³êbi duszy swojej praktykami, których nauczy³eœ siê w nieczystej sekcie, winny wystêpków przeciwko Bogu i ludziom, pope³nionych w tym opactwie z racji, których jeszcze nie znam, ale których i nie trzeba do koñca wyjaœniaæ, kiedy ju¿ dowiedzie siê olœniewaj¹co (jak to czynimy), i¿ herezja tych, co g³osili lub g³osz¹ ubóstwo wbrew nauczaniu pana papie¿a i jego bull, musi prowadziæ do dzie³ zbrodniczych.Tego winni dowiedzieæ siê wierni i to mi wystarczy.Wyznawaj.W tym momencie by³o jasne, czego Bernard chce.Ani trochê nie zainteresowany tym, by dowiedzieæ siê, kto zabi³ innych mnichów, chcia³ jedynie pokazaæ, ¿e Remigiusz w pewien sposób podziela³ idee, które popierali teologowie cesarza.A po udowodnieniu koneksji miêdzy tymi ideami, które by³y równie¿ ideami kapitu³y w Perugii oraz ideami braciaszków i dulcynian, wskazaæ, ¿e jeden tylko cz³owiek w opactwie uczestniczy³ we wszystkich tych herezjach i by³ sprawc¹ wielu zbrodni; w ten sposób zada³by cios doprawdy œmiertelny swoim przeciwnikom.Spojrza³em na Wilhelma i poj¹³em, ¿e on te¿ poj¹³, ale nie móg³ nic poradziæ, nawet jeœli to przewidzia³.Spojrza³em na opata i zobaczy³em, ¿e pociemnia³ na twarzy; z opóŸnieniem zda³ sobie sprawê z tego, ¿e tak¿e on wci¹gniêty zosta³ do pu³apki i ¿e nawet jego autorytet mediatora przepadnie, skoro uka¿e siê jako w³adca miejsca, w którym wyznaczy³y sobie spotkanie wszystkie hañby wieku.Co zaœ siê tyczy klucznika, ten nie wiedzia³ ju¿, z jakiej zbrodni móg³by jeszcze siê oczyœciæ.Ale mo¿e w tym momencie nie by³ zdolny do ¿adnego rachunku, bo krzyk, który doby³ siê z jego krtani, by³ krzykiem duszy, a w nim i wraz z nim wyzbywa³ siê brzemienia wiele lat trwaj¹cych i skrywanych wyrzutów sumienia.Albo te¿ po ¿yciu pe³nym niepewnoœci, uniesieñ i rozczarowañ, aktów tchórzostwa i zdrad, stoj¹c w obliczu nieuniknionej zguby, postanowi³ wyznaæ wiarê swojej m³odoœci, nie dbaj¹c ju¿ o to, czy by³a s³uszna czy b³êdna, ale jakby chc¹c pokazaæ samemu sobie, ¿e do jakiejœ wiary by³ przecie¿ zdolny.— Tak, to prawda — wykrzykn¹³ — by³em z Dulcynem i dzieli³em jego zbrodnie, swawole, mo¿e by³ szalony, myli³ mi³oœæ do Jezusa Chrystusa Pana Naszego z potrzeb¹ wolnoœci i z nienawiœci¹ do biskupów, to prawda, grzeszy³em, ale przysiêgam, jestem niewinny w tym, co dotyczy wydarzeñ w opactwie!— Tak wiêc coœ uzyskaliœmy — rzek³ Bernard.— Wiêc przyznajesz, ¿e praktykowa³eœ herezjê Dulcyna, czarownicy Ma³gorzaty i innych takich, jak oni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.