Index
Aldiss Brian Nie zapytałeœ nawet jak mam na imię
Eco Umberto Imie Rozy (3)
Eco Umberto Imie Rozy (4)
C.S.Lewis Opowiesci z Narnii 3 Kon i Jego Chlopiec
abc.com.pl 9
19
l rampa ty zawsze
Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (dla studentów medycyny) (2)
11 (488)
Hobbit (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Kiedy ogieñ dotar³ do najdalszego krañca rozmaitych oficyn, s³udzy mieli ju¿ doœæ czasu, byuratowaæ, ile mogli, sprzêtów domowych, i woleli przebiegaæ wzgórze, by odzyskaæprzynajmniej czêœæ spoœród zwierz¹t, które uciek³y poza mury w zamêcie nocnym.Ujrza³em famulusów, którzy zapuœcili siê w to, co pozosta³o z koœcio³a; pomyœla³em,¿e chcieli dotrzeæ do krypty skarbca, by przed ucieczk¹ zabraæ jakiœ cenny przedmiot.Niewiem, czy powiod³o im siê, czy krypta ju¿ siê nie zapad³a, czy ³ajdacy nie zostali wgnieceñ!w trzewia ziemi przy próbie dotarcia pod jej powierzchniê.Na wzgórze wspiêli siê w tym czasie ludzie ze wsi, by udzieliæ pomocy albo te¿zaw³adn¹æ jakim ³upem.Martwi pozostali w wiêkszoœci wœród roz¿arzonych jeszcze zwalisk.Trzeciego dnia, po opatrzeniu rannych, pogrzebaniu 573trupów le¿¹cych na powierzchni, mnisi i wszyscy po- R zostali zabrali swoje rzeczy iopuœcili jeszcze dymi¹c¹ i równiê, niby miejsce przeklête.Nie wiem, gdzie siêrozproszyli.Wilhelm i ja opuœciliœmy klasztor na dwóch wierzchowcach, które z³apaliœmyzagubione w lesie i które teraz uwa¿aliœmy za res nullius.Ruszyliœmy ku wschodowi.Kiedyznowu znaleŸliœmy siê w Bobbio, dowiedzieliœmy siê z³ych nowin o cesarzu.Po dotarciu doRzymu zosta³ ukoronowany przez lud.Poniewa¿ wszelkie uk³ady z Janem uznane terazzosta³y za niemo¿liwe, wybra³ antypapie¿a, Miko³aja V.Marsyliusza mianowano duchowymnamiestnikiem dla Rzymu, lecz z jego winy i przez jego s³aboœæ dzia³y siê w tym mieœcierzeczy nader smutne do opowiedzenia.Brano na mêki kap³anów wiernych papie¿owi, którzynie chcieli odprawiaæ mszy, przeor augustianów zosta³ rzucony do fosy lwów na Kapitelu.Marsyliusz i Jan z Jandun og³osili Jana za heretyka i Ludwik poleci³ skazaæ go na œmieræ.Alecesarz rz¹dzi³ Ÿle, zrazi³ do siebie miejscowych panów, bra³ pieni¹dze z publicznego skarbca.W miarê jak dochodzi³y do nas te s³uchy, opóŸnialiœmy marsz w stronê Rzymu, i poj¹³em, ¿eWilhelm nie chcia³ byæ œwiadkiem wydarzeñ, które stanowi³y upokorzenie jego nadziei.Kiedy dotarliœmy do Pompozy, dowiedzieliœmy siê, ¿e Rzym zbuntowa³ siêprzeciwko Ludwikowi, który ruszy³ na Pizê, podczas gdy do stolicy papieskiej wracalitriumfalnie legaci Jana.W tym czasie Micha³ z Ceseny zda³ sobie sprawê, ¿e jego obecnoœæ w Awinionie nieprowadzi do niczego, lêka³ siê nawet o ¿ycie, wiêc umkn¹³, by do³¹czyæ do Ludwika w Pizie.Cesarz w tym czasie zd¹¿y³ straciæ tak¿e poparcie Castruccia, pana Lukki i Pistoi, któryzmar³.Krótko mówi¹c, w przewidywaniu wydarzeñ i wiedz¹c, ¿e Bawarczyk ruszy doMonachium, zawróciliœmy i postanowiliœmy przybyæ tam przed nim, równie¿ dlatego, ¿eWilhelm dostrzega³, i¿ Italia staje siê dlañ niebezpieczna.W ci¹gu nastêpnych miesiêcy i latLudwik patrzy³, jak przymierze panów gibeliñskich rozsypywa³o siê, rok zaœ póŸniej Miko³aj,antypapie¿, uda³ siê do Jana i stan¹³ przed nim ze sznurem pokutnym na karku.574Kiedy do³¹czyliœmy w Monachium do Bawarczyka, musia³em rozstaæ siê wœród wielu³ez z moim dobrym mistrzem.Jego los by³ niepewny, moi rodzice woleli, bym wróci³ doMelku.Od tragicznej nocy, kiedy to Wilhelm ujawni³ mi swoje rozczarowanie w obliczu ruinyopactwa, nie mówiliœmy ju¿ o tej sprawie, jakby kieruj¹c siê niem¹ umow¹.Nie czyniliœmy te¿do niej aluzji podczas naszego ¿a³osnego po¿egnania.Mój mistrz udzieli³ mi wielu dobrych rad co do moich -dalszych nauk i podarowa³soczewki, które sporz¹dzi³ mu Miko³aj, mia³ bowiem z powrotem swoje.Jesteœ jeszczem³ody — powiedzia³ mi — ale pewnego dnia przydadz¹ ci siê (i w istocie, mam je na nosiepisz¹c te linijki).Potem uœcisn¹³ mnie mocno z ojcowsk¹ czu³oœci¹ i odprawi³.Nigdy go ju¿ nie ujrza³em.Dowiedzia³em siê znacznie póŸniej, ¿e zmar³ podczaswielkiej zarazy, która sro¿y³a siê w Europie mniej wiêcej w po³owie wieku.Stale modlê siê, byBóg przyj¹³ jego duszê i wybaczy³ mu liczne akty pychy, które kaza³a mu pope³niæ duma zrozumu.Wiele lat póŸniej, gdy by³em ju¿ cz³ekiem w sile wieku, zdarzy³a mi siê sposobnoœæodbycia podró¿y do Italii z rozkazu mojego opata.Nie opar³em siê pokusie i wracaj¹cnad³o¿y³em kawa³ drogi, by zwiedziæ to, co zosta³o z opactwa.Dwie wioski na zboczu góry wyludni³y siê, ziemie doko³a nie by³y uprawiane.Wspi¹³em siê na p³askowy¿ i obraz smutku i œmierci ukaza³ siê moim oczom, które zasz³y³zami.Z wielkich i wspania³ych budynków, które zdobi³y to miejsce, pozosta³y rozrzuconeto tu, to tam ruiny, jak to ju¿ zdarzy³o siê z pomnikami staro¿ytnych pogan w mieœcieRzymie.Bluszcz okry³ szcz¹tki murów, kolumny, nieliczne architrawy, które pozosta³y nienaruszone.Dzikie zielska wszêdzie zaw³adnê³y terenem i nie mo¿na by³o nawet domyœliæ siê,gdzie by³y niegdyœ warzywnik i ogród.Jedynie miejsce cmentarza da³o siê rozpoznaæ, gdy¿kilka grobów stercza³o jeszcze z ziemi.Jedyny znak ¿ycia:lataj¹ce wysoko drapie¿ne ptaki ³owi³y jaszczurki i wê¿e, 575które niby bazyliszki kry³y siê miêdzy kamieniami i przeœlizgiwa³y po murach.Zportalu koœcio³a pozosta³o niewiele szcz¹tków po¿eranych przez pleœñ.Tympanon wpo³owie ocala³ i widzia³em na nim, zatarte przez odmiany pogody i zmarnia³e od wstrêtnychporostów, lewe oko Chrystusa na tronie i coœ z paszczy lwa.Gmach, wyj¹wszy œcianê po³udniow¹, która by³a zwalona, zdawa³ siê staæ jeszczemocno, rzucaj¹c wyzwanie biegowi czasu.Dwie zewnêtrzne wie¿e wychodz¹ce na urwiskozdawa³y siê prawie nietkniête, ale okna by³y jeno pustymi oczodo³ami, z których niby lepkie³zy sp³ywa³y gnij¹ce pn¹cza.Wnêtrze, owo dzie³o sztuki, zniszczone, miesza³o siê z dzie³emnatury i z kuchni wzrok bieg³ ku szerokim po³aciom otwartego nieba, przenikaj¹c przezstrzêpy wy¿szych piêter i dachu, zwalonych niby upadli anio³owie.Wszystko, co nie by³ozieleni¹ mchu, czarne by³o jeszcze od dymu sprzed tylu dziesi¹tków lat.Szperaj¹c poœród gruzów, znajdowa³em czasem strzêpy pergaminu, które opad³y zeskryptorium i biblioteki i które przetrwa³y niby skarby zakopane w ziemi;i zacz¹³em zbieraæ je, jakbym mia³ z³o¿yæ na nowo karty jakiej ksiêgi.Potemzobaczy³em, ¿e w jednej z baszt piê³y siê jeszcze, prawic nietkniête, krête schodyprowadz¹ce do skryptorium i stamt¹d, wdrapuj¹c siê po stromym zboczu gruzów, mo¿naby³o dotrzeæ na wysokoœæ biblioteki;by³a ona jednak tylko rodzajem galeryjki biegn¹cej wzd³u¿ zewnêtrznych œcian,wszêdzie wychodz¹cej na pustkê.Spostrzeg³em zbutwia³¹ od wody i robactwa szafê, która sta³a w cudowny sposóbprzy œcianie, i nie wiem, jak przetrwa³a po¿ar.W œrodku pozosta³o jeszcze kilka kart.t Innestrzêpy znalaz³em szperaj¹c w ruinach na dole.By³ to nêdzny plon, ale ca³y dzieñ zszed³ mina zbieraniu go, jakby w tych disiecta membra biblioteki czeka³o na mnie jakie pos³anie.Niektóre kawa³ki pergaminu by³y odbarwione, inne pozwala³y dostrzec cieñ obrazu, czasemzjawê jednego s³owa lub paru.Czasem znajdowa³em karty, z których odczytaæ da³o siê ca³ezdania, czêœciej zaœ nietkniête jeszcze oprawy, chronione przez to, co by³o niegdyœmetalowymi krawêdziami.Widma ksi¹g, z po-576zoru zdrowych jeszcze z zewn¹trz, ale prze¿artych w œrodku; czasem zaœ ocala³oca³e pó³ karty, przeziera³ incipit, tytu³.Zebra³em wszystkie relikwie, jakie uda³o mi siê znaleŸæ, l wypcha³em nimi dwie torbypodró¿ne, porzucaj¹c rzeczy, które by³y mi u¿yteczne, byleby uratowaæ ten nêdzny skarb.Przez ca³¹ drogê powrotn¹, a potem w Melku wiele godzin spêdza³em naodczytywaniu tych szcz¹tków.Czêsto poznawa³em po jakimœ s³owie albo po jakimœ obrazie,który przetrwa³, o jakie dzie³o chodzi³o [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.