Index
Izdebska Jadwiga Rodzina, dziecko, telewizja Szanse wychowawcze i zagrożenia telewizji (8)
Bogdanowicz Marta Psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym (10)
Serfontein Gordon Twoje nadpobudliwe dziecko Poradnik dl
Tybetańska Yoga
21 (45)
Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i skarb Atanaryka
Isaac Asimov Nastanie nocy
Ziemkiewicz, Rafał Godzina Przed ÂŚwitem
Norton Andre Odrzucona korona
abc.com.pl 7
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Otaczaj¹c przedramieniem jego szyjê i u¿ywaj¹c go niczym tarczy, wydosta³ siê z najwiêkszego œcisku.Po zaduszeniu wroga rozejrza³ siê dooko³a.Niewielu jeŸdŸców, którzy pozostali w siod³ach, przesuwa³o siê w stronê lasu.Pomimo przewagi liczebnej przeciwnika jego ludzie brali górê.Zreszt¹ znajdowali siê w swoim ¿ywiole, wiêkszoœæ z nich bowiem niegdyœ s³u¿y³a w piechocie.Tu i tam ju¿ ³¹czyli siê w grupy po dwóch, trzech.Wkrótce zdolni bêd¹ utworzyæ zwarty szyk.Na szczycie kurhanu sprawy nie mia³y siê tak dobrze.Teraz móg³ ju¿ zobaczyæ Elanê.Wraz z Uthem Haasem i jeszcze jakimœ mê¿czyzn¹ próbowali stawiaæ czo³o trzykrotnie liczniejszemu wrogowi i udawa³o im siê tak dobrze, ¿e tamci nie dostrzegli, i¿ ich towarzysze siê wycofuj¹.Nie mia³ kogo wys³aæ na kurhan.Z niego zaœ nie bêdzie ¿adnego po¿ytku, jeœli zechce zaszar¿owaæ w to zamieszanie.Stanie siê jedynie pastw¹ dla ¯niwiarza.£ucznik móg³by pomóc i gdzieœ musi byæ jakiœ ³uk.Wszyscy jego ludzie ich u¿ywali.Przebieg³ przez pole zaœcielone cia³ami rannych i umieraj¹cych poœród zniszczonej, porzuconej i zgubionej broni.Znalaz³ kuszê, z rodzaju tych, które cenili sobie ludzie El Murida, ale bez ciêciwy by³a bezu¿yteczna.Zreszt¹ i tak nigdy siê nie nauczy³ dobrze pos³ugiwaæ t¹ broni¹.Potem w jego rêce wpad³ krótki ³uk w pustynnym stylu, dobry dla jeŸdŸca, ten jednak najwyraŸniej w niezbyt delikatny sposób zd¹¿y³y ju¿ popieœciæ koñskie kopyta.W koñcu, kiedy ju¿ gotów by³ z³apaæ miecz i nie dbaj¹c o nic, wrzeszcz¹c, ruszyæ na kurhan, znalaz³ swoj¹ okaleczon¹ klacz, u której siod³a wci¹¿ wisia³ ³uk i ko³czan pe³en strza³.Wzi¹³ siê do roboty.To by³a walka, jak¹ sobie ceni³.Trzymaæ siê z boku i niech tamci maj¹ za swoje.Strzelanie do tarczy, pomyœla³.Czwarty, którego trafi³, upad³.Tak by³o znacznie ³atwiej niŸli walczyæ piersi¹ w pierœ i czuæ zgni³y oddech przeciwnika, jego strach i pot.I nie trzeba patrzeæ im w oczy, kiedy zaczyna do nich docieraæ, ¿e musz¹ umrzeæ.Dla Ragnarsona by³a to najgorsza czêœæ wszystkiego.Zabijanie by³o strasznie frustruj¹ce, kiedy trzeba by³o stan¹æ twarz¹ w twarz z faktem, ¿e oto musi zakoñczyæ ludzkie ¿ycie.Wraz z szóstym trafieniem oblê¿enie przerwano.Ci, co prze¿yli, uciekli za swoimi towarzyszami pod os³onê drzew.Ju¿ w biegu Ragnarson pos³a³ za nimi kilka strza³ na oœlep, aby nie pomyœleli przypadkiem o powrocie, równoczeœnie zaœ krzycza³ do Elany i Uthego:— Niech uciekaj¹! Maj¹ doœæ.Koniec zabijania.Zwyciê¿yliœmy.Elana zerknê³a w stronê lasu, potem rzuci³a siê w ramiona mê¿a.— Tak siê cieszê, ¿e ciê widzê!— Co ty sobie w³aœciwie wyobra¿asz, ¿e co robisz, kobieto? Razem z nimi tutaj, nawet bez he³mu.Dlaczego, do diab³a, nie zosta³aœ w domu? Mia³em ju¿ zamiar.Cholera! Zrobiê to.— Uklêkn¹³ na jednym kolanie, prze³o¿y³ j¹ przez drugie i zamachn¹³ siê, by daæ jej klapsa.Potem zobaczy³ zbieraj¹cych siê dooko³a ludzi.Szczerzyli zêby w uœmiechach, przynajmniej ci, którym jeszcze zosta³o doœæ si³.— No, tak — warkn¹³.— Wiecie, co robiæ.Sprz¹tn¹æ ten ba³agan.— Wsta³ i postawi³ pokonan¹ Elanê na ziemi.— Kobieto, jeœli jeszcze raz zrobisz coœ takiego, mam zamiar st³uc ci ty³ek i nie dbam o to, kto bêdzie patrzy³.— Potem uœcisn¹³ j¹ tak mocno, ¿e a¿ pisnê³a.Jak to siê czêsto zdarza podczas dzikiej walki, poleg³ych by³o znacznie mniej, niŸli wydawa³o siê w ogniu bitwy.Ale ka¿dy z jego ludzi by³ ranny.Czêœæ rannych wróg zabra³ ze sob¹, jednak zostawiono najciê¿ej rannych.Bevold Lif, wci¹¿ jeszcze trochê og³upia³y, podszed³ chwiejnie, by zameldowaæ, ¿e czwórka jego ludzi nie ¿yje.Liczba ofiar po stronie wroga by³a jeszcze nie znana.Jego ludzie wci¹¿ oddzielali poleg³ych od rannych.— Cholera! — nagle oznajmi³a Elana.— Co z Rolfem?— Jakim Rolfem?— Rolfem Preshk¹.Nie widzia³eœ go? Oni go œcigali.By³ ciê¿ko ranny.— Nie.Preshka? Co u diab³a? Sk¹d on siê tu wzi¹³? Bevold! Przejmij dowodzenie.Za chwilê wracam.— Do Elany zaœ rzuci³: — Z³ap kilka koni.Tych nie brakowa³o.NajeŸdŸcy zostawili wiêkszoœæ swoich wierzchowców, a zwierzêta, kiedy ju¿ bezpiecznie wydosta³y siê z walki, zaczê³y siê spokojnie paœæ na kie³kach pszenicy.Nale¿a³o je wygnaæ ze szkody, w przeciwnym razie zniszczenia szybko przekrocz¹ wartoœæ ³upu, jaki same stanowi³y.A dobre konie pustynne ceniono wysoko.— W któr¹ stronê pojecha³? — zapyta³ Ragnarson Elanê.— W kierunku domu.— Nie dotar³ do niego.— Myœlisz, ¿e go z³apali?— ¯adnego z nich równie¿ nie widzia³em pod drodze.Nie mam pojêcia, co siê mog³o staæ.Przejechali jak¹œ milê, kiedy Elana powiedzia³a:— Tam.Obok strumienia napêdzaj¹cego tartak pas³ siê koñ bez jeŸdŸca.Preshkê znaleŸli niedaleko, ledwo ¿y³.Strza³a przebi³a p³uco.Trzeba by³o cudu, ¿eby go uratowaæ, albo byæ mo¿e Nepanthe, jeœli na czas uda siê j¹ sprowadziæ z domu Szydercy.Za m³odu studiowa³a medycynê, maj¹c za nauczyciela czarodzieja Varthlokkura dysponowa³a równie¿ magi¹ swoich przodków.— ChodŸ — powiedzia³ Ragnarson [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.