Index 3.21. Wydruk i podglšd wydruku (2) rozdzial 04 (21) rozdzial 29 (21) 141 21 (10) tip7 (21) 21 (201) 21 (36) 21 (394) 21 (142) 21 kaz (3) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . - TY, TWARDA DZIENNIKARKA. Spojrzał na nią badawczo i przypomniał sobie zdarzenie sprzedlat - knajpka, gdzie niewidoma kobieta sprzedawała róże i wieczór, gdy spozamaski pokazała się prawdziwa twarz Harriet Quimby.Teraz po raz drugi.Jej twarzpowiedziała mu dużą część prawdy: ta twarda, bezczelna i zadziorna dziewczynapisując w gazetach może być również zwykłą, przestraszoną kobietą. Wyciągnął w jej kierunku ramiona, a ona całym ciałem przytuliłasię do niego.Była zwykłą, bezbronną dziewczyną, śmiertelnie wystraszoną,potrzebującą odrobiny czułości i bezpieczeństwa. - WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE, ZOBACZYSZ - powiedział.- WSZYSTKOBĘDZIE DOBRZE.NIE BÓJ SIĘ. - ALE PRZECIEŻ CIĘŻARÓWKA JEST ROZBITA, KIEROWCA MARTWY, MASZYNAW RĘKACH POLICJI LUB FINNA.CLAŁO GODFREYA LEŻY NA PODŁODZE, A POLICJAPRZYBĘDZIE LADA CHWILA. - JESZCZE ICH WSZYSTKICH WYPROWADZIMY W POLE, ZOBACZYSZ, NICNIE JEST W STANIE NAS POWSTRZYMAĆ. Dobiegł ich nagle, stłumiony jeszcze odległością i zamkniętymiokiennicami, dźwięk policyjnych syren: Harriet odskoczyła gwałtownie odBlaine'a. - Shep, policja! - wykrzyknęła z paniką w głosie. - Tylne drzwi! - odparł pozornie spokojnym głosem Blaine.-Tylne drzwi.Uciekajmy nad rzek! Tam mamy szansę ich zgubić. Pobiegł do drzwi wyjściowych i zaczął mocować się z zamkiem.wtedy właśnie usłyszeli pukanie.Blaine nerwowo uporał się z zasuwą i otworzyłdrzwi.W smudze światła padającego z pokoju ujrzał Anitę Andrews, a za nią kilkainnych, młodych twarzy. - W ostatniej chwili! - wykrzyknął Blaine. - To ciało? - Tak, to - odparł, wskazując zwłoki.Pospiesznie wtargnęły dopokoju.Na zewnątrz syreny wyły już całkiem blisko. - On był naszym najlepszym przyjacielem - powiedziała łamiącymsię głosem Harriet.- To straszne, że w taki sposób. - Zatroszczymy się o te zwłoki, proszę pani - odparła prostoAnita.- Wyprawimy pogrzeb. Ryk syren niemal wypełniał pokój - SZYBKO! - ponagliła Anita.- LEĆCIE NISKO.NIE MOGĄ WASZOBACZYĆ NA TLE NIEBA.Nim skończyła, pokój był już pusty.Dziewczęta zniknęływraz z ciałem - Godfreya. Anita zawahała się chwil.Obrzuciła Harriet i Blaine a czujnymspojrzeniem. - WYJAŚNISZ MI KIEDYŚ TO WSZYSTKO? - WYJAŚNIĘ, OBIECUJĘ.I DZIĘKI. - MY, DEWIACI, MUSIMY SIĘ TRZYMAĆ RAZEM - dodała jeszcze Anita.- MUSIMY SIĘ TRZYMAĆ RAZEM ALBO NAS ZNISZCZĄ. Zbliżyła się szybkim krokiem do Blaine'a i mężczyzna poczułdotkniecie jej umysłu o swój - jak przelotny, nieśmiały pocałunek.I ujrzałoczyma duszy wirujący w nocnym mroku krąg robaczków świętojańskich, poczułzapach bzów nawiewany wraz z mgłą od rzeki. Anity już nie było, a drzwi zostały zamknięte.Ktoś innynatomiast dobijał się od frontu. - SIADAJ TUTAJ - rzekł do Harriet.- ZACHOWUJ SIĘ JAKNAJNORMALNIEJ.ROZLUŹNIONA, SWOBODNA, ODPOCZYWAJĄCA.PO PROSTU SIEDZIMY SOBIE IROZMAWIAMY.GODFREY BYŁ, ALE POSZEDŁ DO MIASTA.KTOŚ PRZYSZEDŁ DO NIEGO I RAZEMWYSZLI.NIE WIEMY KTO TO BYŁ: STONE POWINIEN WRÓCIĆ ZA GODZINĘ LUB DWIE. - PAMIĘTAM - odparła Harriet, rozpierając się wygodnie w fotelui składając ręce na brzuchu. Blaine niespiesznym krokiem podszedł do drzwi i otworzył je.następny [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||