Index Chmielewska Joanna Ksiazka poniekad kucharska Chmielewska Joanna Wielki diament T 2 (4) Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (4) Chmielewska Joanna Babski motyw (5) Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (3) Chmielewska Joanna Babski motyw (4) Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (2) skarb (4) rozdzial 08 (15) Ebooks Pl Ksiazka Serwisowa Daewoo Espero Tom 1 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Przecie¿ jeszcze w garnku stoi!— Nic nie szkodzi, tamt¹ my zjemy, a zupa bêdzie dla cioci.Specjalna.Jeœli Helenka nie idzie spaæ, to proszê bardzo.Szeœæ pomidorów, szeœæ du¿ych cebul.Helenka przyst¹pi³a do pracy, bo ca³a sytuacja zaczyna³a siê jej coraz bardziej podobaæ.Malwinê nogi bola³y po odchudzaj¹cym marszu, usiad³a zatem na sto³ku i wypi³a tê wstrêtn¹ herbatê bez odrobiny cukru.Nic nie pomog³o, ¿o³¹dek przyrasta³ jej do krzy¿a, chcia³a jeœæ.Cokolwiek.Niechby coœ malutkiego.Inaczej umrze z g³odu!Upiorna siostrzenica wrêczy³a jej oskroban¹ marchewkê.— Mo¿e ciocia zjeœæ ca³¹ marchew, jaka tylko jest w domu.Nie ma przeszkód.Od surowej marchwi te¿ siê chudnie.I niech sobie ciocia co chwilê przypomina ten welur-szyfon z szafirami, ¿adna baba czegoœ takiego nie bêdzie mia³a.Owszem, to by³ argument.G³Ã³d jakby nieco zel¿a³.Gryz¹c marchewkê, posêpnym wzrokiem Malwina wpatrywa³a siê w warzywa do zupki, z cich¹ nadziej¹, ¿e ugotuje siê to szybko i jeszcze dzisiaj bêdzie mog³a trochê zjeœæ, chocia¿ doskonale wiedzia³a, ¿e gotowanie musi potrwaæ ze dwie godziny.A i tak wszystko razem bêdzie obrzydliwe, bez roso³ku, bez mase³ka, bez zasma¿ki.Justynce ul¹g³ siê kolejny k³opot.Wuj wyjdzie z gabinetu i usi¹dzie do kolacji, co, na litoœæ bosk¹, zrobiæ wtedy z ciotk¹? Najlepiej by³oby wypchn¹æ j¹ z domu, ¿eby nie poczu³a zapachu sma¿onej drobiowej w¹tróbki.Nie, ¿adnych w¹tróbek, nic apetycznego, trudno, wuj przetrzyma, dobrze mu zrobi, jeœli zje kolacjê na zimno, kanapeczki, sa³atkê z krewetek, resztê galaretki.A ciotkê przez ten czas.o! Do ³azienki! Niech siê umyje.Nic jadalnego tam nie ma.Po pó³nocy zakoñczy³ siê dla Justynki ten koszmarny wieczór, najuci¹¿liwszy chyba ze wszystkich dotychczasowych.Malwina niczego nie zjad³a ukradkiem, poniewa¿ wszystkie gotowe do spo¿ycia produkty, z czekoladkami na czele i obiadow¹ kapust¹ w³¹cznie, zosta³y przed ni¹ ukryte w pokojach Justynki i Helenki.Na kuchni zosta³ tylko garnek z odchudzaj¹c¹ zupk¹.Wuj przeciwko zimnej kolacji nie zaprotestowa³.Szczêœliwym trafem Karol przez trzy dni mia³ tak liczne interesy i przyjemnoœci, ¿e wraca³ dopiero na póŸn¹ kolacjê i atmosfera w domu umknê³a w tym czasie jego uwadze.Za to Justynka uzna³a, ¿e egzamin zda³a cudem, bo po³owa jej umys³u ca³y czas zajêta by³a ciotk¹, a nauce mog³a poœwiêcaæ wy³¹cznie ostatnie noce.Z Konradem spotka³a siê zaledwie raz.Wiedz¹c, ¿e podopieczny na dwie godziny ugrz¹z³ przy Joli, Konrad pozwoli³ sobie na odwiezienie dziewczyny do domu.— A w³aœciwie dlaczego toczysz tê wojnê podjazdow¹? — spyta³, zdumiony, us³yszawszy o udrêkach Justynki, która nie widzia³a powodu, ¿eby mu siê nie zwierzyæ.— Dla œwiêtego spokoju — odpar³a Justynka ponuro.— I chyba coœ mi w œrodku zaskoczy³o.I sam rozumiesz, nie mo¿emy tego tak zostawiæ, bo oni siê w koñcu pozabijaj¹, a liczê na to, ¿e ciotka zajmie siê sob¹, a wuj przestanie glêdziæ o zwa³ach dêtek samochodowych i sytuacja siê jako tako unormuje.— Dêtki samochodowe.Jako figura?— No w³aœnie takie komplementy jej mówi.Konrad pomyœla³, ¿e porównanie jest bardzo trafne, ale wola³ tej myœli nie wyjawiaæ.— No dobrze jak d³ugo masz zamiar tak j¹ trzymaæ na smyczy?— Co najmniej tydzieñ, do tego bankietu, a potem najwy¿ej jeszcze jeden dzieñ.D³u¿ej nie wytrzymam.Mam nadziejê, ¿e jej siê ¿o³¹dek skurczy, kiecki j¹ zdopinguj¹ i sama siê trochê postara.— I odczepi siê od naszej agencji?— Tego nie jestem pewna, ona siê boi rozwodu, a wuj diabli go wiedz¹.Bêdzie chcia³a wiedzieæ, co robi, na wszelki wypadek.— Ale nie mo¿esz ich przecie¿ pilnowaæ do koñca ¿ycia!— Pewnie ¿e nie.Ale, czy ja wiem, mo¿e coœ siê prze³amie?Ostatnie s³owa Justynka wymówi³a w proroczym natchnieniu, nie maj¹c o tym najmniejszego pojêcia.Konrad porzuci³ kwestie rodzinne i przeszed³ na sprawy osobiste, które interesowa³y go znacznie bardziej.Ci¹gle wyczuwa³ w tej dziewczynie jak¹œ osobliw¹ rezerwê.Dziêki nieobecnoœci Karola i podwójnej kurateli, Helenki i Justynki, Malwina trzeci dzieñ konsumowa³a zupkê przetart¹, ¿eby wszystkie sk³adniki zmiesza³y siê porz¹dnie.Pierwszego dnia, po poprzednim, g³odowym wieczorze, zupka jej nawet smakowa³a.Drugiego zrobi³a siê niedobra, a trzeciego wrêcz obrzydliwa.Ze ³zami w oczach i ukradkiem Malwina wêszy³a po kuchni, wci¹¿ czuj¹c na sobie potêpiaj¹ce spojrzenie Helenki, a dodatkow¹ mêczarniê stanowi³ fakt, ¿e nale¿a³o Karolowi przyrz¹dzaæ wieczorne posi³ki.Dwie kolacje uda³o siê Justynce utrzymaæ w skromnych granicach, faszerowana ryba w galarecie nie kusi³a intensywnym aromatem, szynka woni¹ nie umywa³a siê do cebuli, mo¿na by³o to znieœæ bez przeraŸliwego ssania w ¿o³¹dku, póŸniej jednak wuj za¿¹da³ czegoœ bardziej apetycznego.Dosta³ placki kartoflane ze œmietan¹, a Malwina by³a bliska po¿arcia surowej mazi przed usma¿eniem.Z niepojêtych przyczyn pomys³, ¿eby wyrwaæ siê z domu i zjeœæ coœ na mieœcie, jakoœ nie zaœwita³ jej w g³owie, mo¿e dlatego, ¿e dzieñ w dzieñ przymuszana by³a do co najmniej dwukilometrowego marszu.Nie przywyk³a do takich æwiczeñ! Cierpia³a katusze g³odowe i kot³owa³ siê w niej dziki bunt, ale z³amaæ re¿im i zjeœæ coœ jawnie uwa¿a³a za hañbê œmierteln¹.Po cichutku, tak ¿eby nikt nie widzia³, a to owszem, nie znios³aby natomiast wstydu publicznego.Czwartego dnia Justynka wepchnê³a j¹ na znienawidzon¹ dotychczas wagê.— Proszê bardzo — rzek³a sucho.— Niech ciocia sama popatrzy.Cztery i pó³ kilo!Malwina spojrza³a bez tchu i nie uwierzy³a w³asnym oczom.W ci¹gu trzech i pó³ dnia tortur straci³a cztery i pó³ kilo! Zesz³a poni¿ej dziewiêædziesiêciu! Ale¿ to cud!— Dlaczego nie kaza³aœ mi siê wa¿yæ od razu? — spyta³a z oburzeniem.— ¯eby cioci nie zniechêciæ.Pierwszego dnia jeszcze nic siê nie dzieje i mog³aby ciocia straciæ serce do tej kuracji.A trzeciego ju¿ widaæ, czwartego tym bardziej.Jeszcze ze trzy kilo i wbije siê ciocia w ten szyfon-welur.— To mo¿e mog³abym zjeœæ.Kawa³eczek.— Chce ciocia w³o¿yæ kieckê czy nie?Prawdê mówi¹c, Malwina chcia³a namiêtnie.By³a to jej najpiêkniejsza, najbardziej twarzowa suknia, a mia³a j¹ na sobie zaledwie raz.Potem, przy nastêpnej okazji, ju¿ siê opina³a za bardzo, wiêc kupi³a to w srebrne cêtki.Zreszt¹, przy owym pamiêtnym bryd¿u, cêtki te¿ omal nie pêk³y w szwach.Zesz³a z wagi, nic ju¿ nie mówi¹c.Justynka z Helenk¹ wyla³y resztki poprzedniej zupy i bezlitoœnie ugotowa³y now¹.Obie trochê tego zjad³y, Helenka jad³a nawet przez ca³y jeden dzieñ, a zwa¿ywszy, i¿ nie by³y do niczego zmuszone, oceni³y jej smak pozytywnie.Malwinie obrzyd³ ju¿ doszczêtnie i wola³aby raczej nie jeœæ nic ni¿ katowaæ siê tym œwiñstwem.Niestety, Justynka upiera³a siê przy idiotycznych mikroelementach i nie pozwala³a zamieniæ ich nawet na suchy chleb i wodê.Pi¹tego dnia wieczorem Malwina zakrad³a siê do garderoby.Jedyne, co j¹ mog³o jeszcze podtrzymaæ na duchu, to widok upragnionego stroju.A mo¿e ona, ta sukienka, ju¿ na ni¹ wejdzie.? Mo¿e da siê dopi¹æ? Och, przymierzyæ j¹ i nakichaæ na przeklêt¹ zupê, zjeœæ coœ innego, normalnego, dobrego.Sukienka zapar³a siê na biodrach, si³¹ przepchniêta, odmówi³a zapiêcia, po czym nie pozwoli³a siê zdj¹æ.Zasapana, wœciek³a, zrozpaczona Malwina zdar³a j¹ wreszcie z siebie, ledwie zipi¹c, upuœci³a na pod³ogê, usiad³a na sto³ku i rozp³aka³a siê z ca³ego serca.Tyle wysi³ków, tyle mêczarni, tyle udrêk i na nic.Wszystko na nic!Wielkim krzykiem odezwa³ siê g³Ã³d, ale Malwina nie by³a ju¿ zdolna nawet do starañ o jedzenie.A choæby i coœ znalaz³a, Helenka z Justynka od ust jej to odejm¹.! Na rêce jej patrz¹, w zêby zagl¹daj¹, a Karol tam ¿re.I ¿re.! I ¿re.!Siedzia³a nad nieszczêsn¹ kieck¹ i szlocha³a rzewnymi ³zami.Do garderoby wszed³ Karol, któremu potrzebny by³ ma³y notesik, pozostawiony w kieszeni wczorajszej marynarki.Ujrza³ p³acz¹c¹ ¿onê, ujrza³ czarny welur u jej stóp i zatrzyma³ siê, patrz¹c na ni¹ w zadumie, pe³nej niesmaku.Nie by³ pó³g³Ã³wkiem i aczkolwiek przez trzy dni zajmowa³ siê sob¹, w atmosferze domu od wczoraj zaczyna³ coœ wêszyæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||