Index
Cortazar Julio Opowiesci o kronopiach i famach i inne historie
Opowieœć Przedwigilijna vol IV by Arkadiusz Szynaka
Opowieœć Przedwigilijna vol II by Arkadiusz Szynaka
Lewis Carroll Alicja w krainie czarów
Carroll, Lewis Through the Looking Glass
Carroll, Lewis Alice's Adventures in Wonderland
Opowiesci Pielgrzyma
C.S.Lewis Opowiesci z Narnii 3 Kon i Jego Chlopiec
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody b
Andrzej Sapkowski Krew Elfow
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • emaginacja.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Inaczej mówi¹c, myœlê, ¿e wyobra¿ali sobie was jako wielkich rycerzy.A okazuje siê.oczywiœcie my strasznie lu­bimy dzieci.ale w³aœnie teraz, w œrodku wojny.no, jestem pewien, ¿e sami rozumiecie.- Chcesz powiedzieæ, ¿e my nie bardzo siê na­dajemy - powiedzia³ Edmund czerwony na twarzy jak borsuk.- B³agam was, nie czujcie siê ura¿eni - prze­rwa³ mu karze³.- Zapewniam was, moi mali przy­jaciele.- „Mali” w twoich ustach to ju¿ naprawdê za wiele! - zawo³a³ Edmund, zrywaj¹c siê na nogi.- Pewno nie wierzysz, ¿e to w³aœnie my zwyciê¿yliœmy w bitwie pod Berun¹? No có¿, mo¿esz sobie mówiæ, co chcesz, ale i tak.- Nie ma co nawzajem siê denerwowaæ - uci¹³ Piotr.- Dajmy mu nowy rynsztunek ze skarbca, uz­broimy siê sami i wtedy porozmawiamy.- Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez to osi¹g­n¹æ - powiedzia³ Edmund, ale £ucja szepnê³a mu do ucha:- Lepiej zróbmy tak, jak chce Piotr.Przecie¿ jest Wielkim Królem.Jestem pewna, ¿e ma jakiœ pomys³.Edmund zgodzi³ siê i korzystaj¹c z jego latarki wszyscy, ³¹cznie z Zuchonem, zeszli ponownie po scho­dach na dó³, w ciemny ch³Ã³d i zakurzony przepych zanikowego skarbca.Kar³owi oczy siê zaœwieci³y, gdy zobaczy³ ca³e to bogactwo le¿¹ce na pó³kach (chocia¿ musia³ siê wspi­naæ na palce, aby je zobaczyæ).- Nigdy bym nie pozwoli³, ¿eby Nikabrik to zo­baczy³, nigdy - wymamrota³ pod nosem.ZnaleŸli dla niego ¿elazn¹ kolczugê, miecz, he³m, tarczê, ³uk i ko³czan ze strza³ami - wszystko dopa­sowane do jego wzrostu.He³m by³ z br¹zu, wysadzany rubinami, a miecz mia³ z³ot¹ rêkojeœæ.Zuchon nigdy jeszcze nie widzia³ - a tym bardziej nie mia³ na sobie - takich bogactw.Dzieci równie¿ na³o¿y³y kolczugi i he³my, znaleziono miecz i tarczê dla Edmunda oraz ³uk dla £ucji.Piotr i Zuzanna byli ju¿ uzbrojeni w swoje bo¿onarodzeniowe podarunki.Kiedy wracali po schodach na górê, dzwoni¹c rynsztunkiem i czuj¹c siê teraz bar­dziej prawdziwymi Narnijczykami ni¿ dzieæmi, ch³opcy zostali nieco w tyle, najwidoczniej omawiaj¹c miêdzy sob¹ jakiœ plan.£ucja us³ysza³a s³owa Edmunda:- Zostaw to mnie.Tym wiêksza bêdzie jego po­ra¿ka, jeœli zwyciê¿ê, i tym mniejsza hañba dla nas wszystkich, jeœli przegram.- W porz¹dku, Edziu - zgodzi³ siê Piotr.Kiedy wyszli na œwiat³o dzienne, Edmund sk³oni³siê grzecznie przed kar³em i powiedzia³:- Mam do ciebie proœbê.Takie dzieciaki jak my nieczêsto maj¹ sposobnoœæ spotkania tak wielkiego ry­cerza jak ty.Czy moglibyœmy siê zmierzyæ? By³oby to bardzo uprzejme z twojej strony.- Ale¿, ch³opcze - odpar³ Zuchon - te mie­cze s¹ ostre.- Wiem - powiedzia³ Edmund - ale bêdê siê stara³ nie podchodziæ blisko do ciebie, a ty z pewnoœci¹ ³atwo rozbroisz mnie bez wyrz¹dzania mi krzywdy.- To niebezpieczna zabawa - powiedzia³ Zu­chon - ale skoro tak ci na tym zale¿y, chêtnie sobie przypomnê parê sztychów.Dobyli mieczy, a trójka pozosta³ych dzieci zesko­czy³a z podium i stanê³a, przygl¹daj¹c siê pojedyn­kowi.A by³o na co popatrzeæ.Nie przypomina³o to w niczym walenia pa³aszem o pa³asz na teatralnej sce­nie ani nawet walki na szpady miêdzy dwoma do­brymi zawodnikami.By³a to prawdziwa walka na miecze.Najbardziej skuteczne jest tu ciêcie przeciw­nika w nogi, jedyn¹ czêœæ cia³a, która nie jest os³oniêta tarcz¹ lub zbroj¹.Najlepsz¹ obron¹ przed takim ciê­ciem jest b³yskawiczny podskok do góry, tak aby ostrze przesz³o pod ugiêtymi w kolanach nogami.Da­wa³o to przewagê kar³owi, poniewa¿ Edmund, o wiele od niego wy¿szy, musia³ siê wci¹¿ zginaæ i przysiadaæ.Nie s¹dzê, by Edmund mia³ jakieœ szansê, gdyby mu przysz³o walczyæ z Zuchonem dwadzieœcia cztery go­dziny wczeœniej.Ale od czasu, gdy znaleŸli siê na wy­spie, atmosfera Narnii zrobi³a swoje i przypomnia³y mu siê stare pojedynki i walki, a ramiona i palce od­nalaz³y dawny styl.Znowu by³ królem Edmundem.Kr¹¿yli wokó³ siebie, zmieniali pozycjê, miecz z trza­skiem zatrzymywa³ miecz.W pewnej chwili Zuzanna (która nigdy nie potrafi³a polubiæ rycerskich zabaw) krzyknê³a: „Och! Uwa¿aj!” I w chwilê póŸniej tak szybko, ¿e nikt (prócz Piotra, który zna³ tê sztuczkê) nie zauwa¿y³, jak to siê w³aœciwie sta³o, Edmund zakrêci³ kling¹ w szczególny sposób, miecz kar³a wylecia³ w po­wietrze i oto Zuchon sta³, rozcieraj¹c pust¹ d³oñ, jak to siê czasem robi po zbyt mocnym uderzeniu przy grze w palanta.- Chyba ciê nie zrani³em, mój ma³y przyjacielu? - zapyta³ Edmund lekko zdyszany i w³o¿y³ swój miecz do pochwy.- Teraz rozumiem - powiedzia³ z przek¹sem Zuchon.- Znasz jakiœ chytry sztych, którego siê nie uczy³em.- Œwiêta prawda - wtr¹ci³ Piotr.- Nawet najlepszy na œwiecie rycerz mo¿e zostaæ rozbrojony za pomoc¹ sztychu, którego nie zna.Myœlê, ¿e powin­niœmy daæ Zuchonowi szansê na jakimœ innym polu.A mo¿e odpowiadaj¹ ci ma³e zawody w strzelaniu z ³uku? Moja siostra chêtnie siê z tob¹ zmierzy.Jak wiesz, przy strzelaniu z ³uku nie ma miejsca na ¿adne chytre sztuczki.- Ach, niez³e z was dowcipnisie - odpowie­dzia³ karze³.- Zaczynam rozumieæ.Tak jakbym nie wiedzia³, ¿e ona potrafi strze³aæ, po tym, co siê wy­darzy³o dzisiaj rano! Ale chêtnie spróbujê.- Stara³ siê zachowaæ spokój, choæ oczy mu p³onê³y, poniewa¿ cieszy³ siê s³aw¹ jednego z najlepszych ³uczników wœród Czerwonych Kar³Ã³w.Przeszli na dziedziniec.- Do czego bêdziecie strzelali? - zapyta³ Piotr.- Myœlê, ¿e jedno z tych jab³ek wisz¹cych nad murami bêdzie znakomitym celem - powiedzia³a Zuzanna.- Doskonale, panienko - wycedzi³ Zuchon.- Masz na myœli to ¿Ã³³te, niedaleko œrodka ³uku bramy?- Nie, nie to - odpar³a Zuzanna.- To czerwone, nieco wy¿ej.Kar³owi mina nieco zrzed³a.„Bardziej przypomina czereœniê ni¿ jab³ko” , mrukn¹³ do siebie pod nosem, ale g³oœno nie powiedzia³ nic.Zagrali w or³a i reszkê, kto ma strzelaæ pierwszy (przede wszystkim aby zaspokoiæ ciekawoœæ Zuchona, który po raz pierwszy widzia³ losowanie za pomoc¹ mo­nety) i Zuzanna przegra³a.Umówili siê, ¿e bêd¹ strzelaæ ze szczytu schodów wiod¹cych z wielkiej sali na dzie­dziniec.Ze sposobu, w jaki karze³ stan¹³ i uchwyci³ ³uk, nietrudno by³o siê domyœliæ, ¿e dobrze wie, co robi.Ciêciwa brzêknê³a krótko [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.