Index
Brian Callison Wojna Trappa
wojna (3)
wiedza i zycie2
Frederick Pohl Dajmy szansę mrówkom
LUKA (3)
Lampart poluje w ciemnoÂści
311 02
DEMO DATA
Pod redakcjÄ… Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (2)
chap01
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alheo.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .byli dobrzy podopieczni.Wygl¹da³o na to, ¿e zadali sobie du¿o idu, by przygotowaæ celny ¿art na ten wa¿ny dzieñ.Tylko sam struk sta³ sztywno z ty³u, nadal dygocz¹c z napiêcia.Wszêdzie wokó³ Athacieny wzbiera³y fale aprobaty i radoœci.³ysza³a, jak jej matka zaczê³a œmiaæ siê razem z innymi.Sama jednak wycofa³a siê.Przepycha³a siê przez krzycz¹cy "adoœci t³um, a¿ znalaz³a wystarczaj¹co wiele miejsca, by odwró-: siê i zacz¹æ biec.Gna³a wci¹¿ przed siebie w pe³nym przyp³y-e gheer, a¿ wreszcie minê³a krawêdŸ kaldery i mog³a zejœæ po ³ezce w dó³, poza zasiêg wzroku i s³uchu.Tam, ponad piêkn¹ )lin¹ Zalegaj¹cych Cieni, pad³a na ziemiê wstrz¹sana falami reak-enzymatycznej.Ten okropny delfin.Od tego czasu nigdy nie wyzna³a nikomu, co dostrzeg³a tego lia w oku wizerunku walenia.Ani matce, ani nawet ojcu nie po-edzia³a prawdy.tego, ¿e g³êboko w wyœwietlonym hologramie ^czu³a glif maj¹cy swój pocz¹tek w samym Sustruku, tytlalskim •ecie.Zebrani s¹dzili, ¿e wszystko to by³o wielkim ¿artem, wspania³¹ ag¹.Uwa¿ali, ¿e wiedz¹ dlaczego Tytlale wybrali najm³odszych ziemskich gatunków na swego Nadzorcê Stadium.by uczciæ rój klan wspania³ym, nieszkodliwym dowcipem.Wydawa³o siê, s wybieraj¹c delfiny Tytlale powiedzieli, ¿e niepotrzebny im iroñca i ¿e kochaj¹ swych tymbrimskich opiekunów bez ¿adnych Strze¿eñ.Ponadto wybieraj¹c drugi gatunek ludzkich podopiecz-Ich, wsadzili szpilê tym starym, drêtwym klanom Galaktów, które k potêpia³y Tymbrimczyków za przyjaŸñ z dzikusami.To by³ |kny gest.Zachwycaj¹cy.87Czy¿by wiêc Athaciena by³a jedyn¹ osob¹, która dostrzeg³a ukryt¹ prawdê? A mo¿e by³ to tylko wytwór jej wyobraŸni? W wiele lat póŸniej, na odleg³ej planecie, wci¹¿ dr¿a³a na wspomnienie tego dnia.Czy tylko ona odebra³a trzeci¹ sk³adow¹ harmoniczn¹ Sustruka - œmiech, ból i dezorientacjê? Poeta-muza zmar³ w niewiele dni po tym epizodzie i zabra³ sw¹ tajemnicê do grobu.Wydawa³o siê, i¿ jedynie ona wyczu³a, ¿e ceremonia wcale nie by³a ¿artem i ¿e obraz uformowany przez Sustruka nie wywodzi³ siê z jego myœli, lecz z g³êbi czasu! Tytlale naprawdê wybrali swych obroñców i ich decyzja by³a rozpaczliwie powa¿na.Teraz, w zaledwie kilka lat póŸniej.Piêæ Galaktyk ogarn¹³ zamêt z powodu odkryæ dokonanych przez pewien ma³o znany podopieczny gatunek, najm³odszy ze wszystkich.Delfiny.Och, Ziemianie - myœla³a, pod¹¿aj¹c w œlad za Robertem coraz wy¿ej pomiêdzy góry Mulun.- Coœcie uczynili?Nie, to nie by³o odpowiednie pytanie.Czym, och, czym macie zamiar siê staæ?Tego popo³udnia wêdrowcy natrafili na spory obszar poroœniêty bluszczem talerzowym.Pole po³yskuj¹cych roœlin o szerokich liœciach pokrywa³o po³udniowo-wschodni stok grani niczym zielone, nachodz¹ce na siebie ³uski na boku jakiejœ wielkiej, drzemi¹cej bestii.Droga prowadz¹ca w góry by³a zablokowana.- Idê o zak³ad, ¿e zastanawiasz siê, jak przejdziemy przez to wszystko na drug¹ stronê? - odezwa³ siê Robert.-Ten stok wygl¹da zdradziecko - przyzna³a Athaciena.- I ci¹gnie siê daleko w obie strony.Przypuszczam, ¿e bêdziemy musieli zawróciæ.Na obrze¿ach umys³u Roberta mo¿na jednak by³o wyczuæ coœ, co sprawia³o, i¿ nie wydawa³o siê to prawdopodobne.- To fascynuj¹ce roœliny - powiedzia³, gdy przykucn¹³ przy jednym z talerzy - o przypominaj¹cej tarczê odwróconej czarze o œrednicy niemal dwóch metrów.Z³apa³ za jego krawêdŸ i szarpn¹³ mocno do ty³u, odci¹gaj¹c jeden ze œciœle przylegaj¹cych do siebie talerzy, a¿ wreszcie Athaciena mog³a dostrzec mocny, elastyczny korzeñ wyrastaj¹cy z jego œrodka.Podesz³a bli¿ej, by pomóc mu ci¹gn¹æ, ciekawa, co te¿ chce przez to osi¹gn¹æ.- Kolonia wyp¹czkowuje now¹ generacjê tych kapeluszy co kilka tygodni.Nastêpna warstwa zachodzi na poprzedni¹ - wyjaœni³ Robert.Chrz¹kn¹³ z wysi³ku i naci¹gn¹³ mocno w³Ã³knisty korzeñ.- PóŸn¹ jesieni¹ ostatnie warstwy kapeluszy zakwitaj¹ i staj¹88:ienkie jak bibu³ki.Nastêpnie odrywaj¹ siê i unosz¹ na silnym, owym wietrze prosto w niebo.S¹ ich miliony.Uwierz mi, to ania³y widok - te wszystkie têczowe latawce szybuj¹ce pod lurami, choæ stanowi¹ zagro¿enie dla lotników.- A wiêc to s¹ nasiona? - zapyta³a Athaciena.- Có¿, w³aœciwie noœniki zarodników.Ponadto wiêkszoœæ str¹-r zaœmiecaj¹cych wczesn¹ zim¹ Sind jest ja³owa.Wygl¹da na to, bluszcz talerzowy by³ zale¿ny od zapylania przez jakieœ arzenie, które wyginê³o podczas Bururalskiej Masakry.Kolejny alem, z którym musz¹ siê uporaæ specjaliœci od odnowy ekolo-;nej - Robert wzruszy³ ramionami.- Teraz jednak, wiosn¹, te idê kapelusze s¹ sztywne i mocne.Trzeba siê bêdzie trochê leczyæ, ¿eby któryœ odci¹æ.lobert wyci¹gn¹³ nó¿, wsun¹³ rêkê pod kapelusz roœliny i zacz¹³ waæ mocno naprê¿one w³Ã³kna ³odygi, które go przytrzymywa-'uœci³y nagle.Athadena upad³a na plecy.PokaŸnych rozmiarów rz wyl¹dowa³ na niej.- Kurczê! Przepraszam ciê, Clennie.Wyczu³a, ze Robert stara³ siê st³umiæ œmiech, gdy pomaga³ jejlostaæ siê spod ciê¿kiego kapelusza.ak to ch³opak.- pomyœla³a.- Nic ci nie jest?- Nic - odpar³a oziêble.Otrzepa³a siê z piasku.Odwrócona we-?trzna, wklês³a strona talerza przypomina³a puchar z grub¹, traln¹ szypu³k¹ z postrzêpionych, kleistych w³Ã³kien.- Œwietnie.W takim razie mo¿esz mi pomóc to zanieœæ na tam-piaszczysty nasyp, ko³o urwiska.)bszar poroœniêty talerzowym bluszczem rozci¹ga³ siê wokó³ naj-zszego punktu grani, otaczaj¹c go z trzech stron.Oboje dŸwignêli aêty kapelusz i zanieœli w miejsce, gdzie zaczyna³a siê wyboista, ³ona pochy³oœæ, po czym po³o¿yli go wewnêtrzn¹ stron¹ ku górze.tobert zabra³ siê do czyszczenia nierównego wnêtrza talerza.Po m minutach cofn¹³ siê, by obejrzeæ swe dzie³o.- To powinno wystarczyæ - tr¹ci³ talerz stop¹.- Twój ojciec aa³, ¿ebym ci pokaza³ tyle Garthu, ile tylko zdo³am.Moim zdani twoja edukacja by³aby zdecydowanie niekompletna, gdybym-nauczy³ ciê jeŸdziæ na bluszczu talerzowym.Ithaciena przenios³a wzrok ze stoj¹cego do góry dnem talerzaporoœniêty œliskimi kapeluszami stok.l- Czy masz zamiar.obert jednak ³adowa³ ju¿ ich ekwipunek do odwróconej czaszy.Robercie, to chyba ¿art.^zruszy³ ramionami i spojrza³ na ni¹ z ukosa.89- Jeœli chcesz, mo¿emy siê cofn¹æ o milê czy dwie i znaleŸæ okrê¿n¹ drogê.- A wiêc nie ¿artujesz.Athaciena westchnê³a.By³o wystarczaj¹co nieprzyjemne, ¿e ojciec oraz przyjaciele na rodzinnej planecie uwa¿ali, i¿ jest zbyt bo-jaŸliwa.Nie mog³a cofn¹æ siê przed wyzwaniem rzuconym przez tego cz³owieka.- No dobrze, Robercie.Poka¿ mi, jak to siê robi.Robert wkroczy³ na talerz i sprawdzi³ jego równowagê, po czym skin¹³ rêk¹, ka¿¹c jej pójœæ w swe œlady.Wdrapa³a siê do chybotliwego kielicha i usiad³a w miejscu, które wskaza³ jej Robert - przed nim - z kolanami po obu stronach centralnej ³odygi.Wtedy w³aœnie, gdy jej korona falowa³a w nerwowym podnieceniu, Athaciena ponownie wyczu³a coœ, co sprawi³o, ¿e z³apa³a kon-wulsyjnie za przypominaj¹ce w dotyku gumê boki talerza, który siê zako³ysa³.- Hej! Uwa¿aj, dobra? O ma³o byœ nas nie przewróci³a! Athaciena chwyci³a go za ramiê.Zbada³a poœpiesznie rozpoœcieraj¹c¹ siê w dole dolinê.Wokó³ ca³ej jej twarzy zatrzepota³a mgie³ka maleñkich witek.- Znowu to kennujê.Jest tam na dole, Robercie.Gdzieœ w lesie!- Co? Co jest na dole?-Istota, któr¹ wtedy wykennowa³am! Stworzenie nie bêd¹ce cz³owiekiem ani szympansem! Przypomina³o trochê oba te gatunki, ale by³o odmienne.Bije od niego Potencja³!Robert os³oni³ oczy d³oni¹.- Gdzie? Czy mo¿esz wskazaæ rêk¹ kierunek? Athaciena skupi³a siê, usi³uj¹c zlokalizowaæ s³abe wy³adowania energii.- Znik.zniknê³o - westchnê³a wreszcie.Od Roberta promieniowa³a nerwowoœæ.- Czy jesteœ pewna, ¿e to nie by³ po prostu szym? Jest ich mnóstwo poœród tych wzgórz.Poszukiwacze dzia³ek i pracownicy wydzia³u ochrony [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.