Index Brian Callison Wojna Trappa Wojna wspomaganych Bolesław Prus Omyłka Zwierciadło piekieł abc.com.pl 6 abc.com.pl 7 Harry Potter I Kamien Filozoficzny Dumas Dama Kameliowa abc.com.pl 9 22 (198) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Miejscebazy było jednak bardo dobrze chronione, a automaty miały jeszcze przez naszainstalowane przystawki inteligencji dające im zdolność rozwoju i samouczenia.Na każdą naszą próbę wdarcia się do bazy, automaty odpowiadały natychmiastowąkontrakcją, niemożliwą do sforsowania.W końcu zaczęły nas identyfikować znieprzyjacielem i byliśmy zmuszeni skończyć tę zabawę, ustępując placu. - My wrócimy! - w głosie Pena był czysty, żywy upór.-Sądziliśmy podobnie - uśmiechnął się Brock.- Gdy przed chwilą zobaczyłem panawraz ze sztabem na trawniku, doszedłem do wniosku, że przytrafiło wam się cośpodobnego i chyba się nie mylę, prawda? - Proszę wybaczyć, że na razie nie odpowiem. - Nie musi pan.Jedziemy, moim zdaniem, na tym samym wózku,a dla nas to i tak nie ma znaczenia. Coś przeleciało nad nimi i eksplodowało za horyzontem.Brock kontynuował: - Faktem jest, że z tych czy innych powodów, pan i pańscyoficerowie opuściliście bazę.Nie sądzę, biorąc pod uwagę nasze doświadczenia ipóźniejsze spostrzeżenia, abyście mogli do niej wrócić.Ciągnie was tam poczucieobowiązku, choć wiecie, że dublują was automaty i robią to lepiej od was.Możliwe, że gdybyśmy zdecydowali się na użycie wszelkich sposobów, któraś zewentualnie użytych broni, byłaby skuteczna.Roboty są mocniejsze i trwalsze odludzi, a to jest ich niepodważalny atut.To się nie opłaca.Myślałem wielemiesięcy siedząc tutaj i czekając na dzisiejszy dzień, choć nie wiedziałem,kiedy on nadejdzie. - Dlaczego nie nawiązaliście z nami kontaktu, skorochcieliście kapitulacji? Dlaczego nie przyszliście do nas? - Proszę mi wierzyć, kolego, że było i jest to moim imojego kraju jedynym życzeniem.Ale było to niewykonalne w sytuacji wojnytotalnej.Użyliśmy radia i innych form łączności, ale wszystkie byłyzablokowane.Dzisiaj wiemy, że było to sprawką automatów.Potem wysłaliśmyautomaty i one zostały zniszczone.W końcu poszli ludzie bez broni.Automatyzignorowały nas, a na podejściach do waszych stanowisk straciliśmy większośćludzi.Z pięćdziesięciu dotarło tu ze mną dwunastu.Z piętnastu oficerówzostałem tylko ja.Kiedy tu przybyliśmy okazało się, że jest to jedynebezpieczne miejsce po tej stronie frontu, a to dlatego, że jest świetnieosłonięte przed każdą formą ataku.Nie mieliśmy żadnej możliwości powiadomieniawas o naszej obecności.Pozostawało tylko czekać, aż wam wydarzy się podobnahistoria jak w naszym przypadku.I jak pan widzi, generale, doczekaliśmy się. - To potworne! Potworne i nieludzkie! - Jest tak faktycznie, ale nie pozostaje nam nic innego jakpodejść do tego zagadnienia z filozoficznym spokojem.Roboty i tak będąkontynuowały swoja wojnę, a robią to dużo lepiej niż my.Będą wojowały bardzodługo, gdyż są bardziej żywotne od nas.Mogę ci tylko przyjacielu poradzić, corobić dalej.Znajdź sobie kobietę, osiedl się i rozpocznij nowe życie.Tojedyne, co możesz zrobić.Zresztą ja też o tym myślę. Pen złapał się na tym, że przygląda się Natii.To że byłagenerałem nie wykluczało jej kobiecości.Dopiero teraz zauważył, że Natia byłacałkiem atrakcyjną dziewczyną. - Nie! - oprzytomniał.- To niemożliwe! To nie majakichkolwiek perspektyw dla życia rozumnego.To byłaby egzystencja obliczona nabeznadziejne oczekiwanie, aż te cholerne automaty wyniszczą się wzajemnie. - Teraz nie ma znaczenia przyjacielu, co lubimy, a co nie.Nie mamy wyjścia.Zbyt długo i namiętnie bawiliśmy się w wojnę, a automatynauczyły się tej zabawy od nas.Teraz one się bawią.Kółko kręci się zbytszybko, żebyśmy mogli je zatrzymać.Można jedynie poszukać miejsca, gdzie będąnajlepsze warunki do życia.Miejsce, w którym nie znajdą nas wojujące automaty. - Jakoś nie mogę tego zaakceptować - głos Pena wyrażał żal,wściekłość i jednocześnie beznadziejny bunt. Nagle poczuł na ramieniu dłoń Natii i nim zrozumiał, co toznaczy, horyzont eksplodował feerią czerwieni, a powietrzem targnęły seriedetonacji. - Żeby tylko nie było za późno! - krzyknął i wskazał naniebo.- Żeby tylko.nie było za późno!!!przekład : Jarosław Kotarski powrót [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||