Index
Bolesław Prus Lalka
Bolesław Prus Omyłka
Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (dla studentów medycyny)
abc.com.pl 7
04 (601)
DEMO DATA
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody b (2)
03 (210)
Harry Potter I Kamien Filozoficzny (2)
feniks (5)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomekiveco.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Ono po¿era³o zapasowe ko³a i uprz¹¿, urywa³o k³Ã³dki i skoble od budynków, wyjmowa³o deski z parkanów i sztachety z p³otów.Ono ka¿dego wieczora wypêdza³o dworsk¹ s³u¿bê do karczmy, a byle ciemniejsza noc - zaprzepaszcza³o gdzieœ to sztukê drobiu, to owcê, to mniejsz¹ œwinkê.Wielkie s³owo, g³oœne s³owo! Rozlega³o siê po ca³ym folwarku, po wsi, po miasteczku, sk¹d kupcy co dzieñ przynosili do dworu kredytowe kwitki.By³o wypisane na twarzy ka¿dego cz³owieka, w smutnych oczach ka¿dego bydl¹tka, na wszystkich drzwiach, we wszystkich oknach wybitych i zaklejonych papierem.DŸwiêku jego nie s³ysza³o tylko dwoje ludzi: pan, który wci¹¿ gra³ na organach, i pani, która marzy³a o wyjeŸdzie do Warszawy.Gdy zaœ kto z s¹siadów zapyta³ ich: czy prawda, ¿e sprzedaj¹ maj¹tek? - on tylko uœmiecha³ siê i wzrusza³ ramionami, a ona odpowiada³a z westchnieniem:- Chcielibyœmy sprzedaæ, bo na wsi straszne nudy.Ale i có¿, kiedy papo jeszcze nie znalaz³ kupca!.Œlimak, który niekiedy spotyka³ dziedzica i pilnie mu siê przypatrywa³, nie wierzy³ w ow¹ sprzeda¿."Jaki on jest, taki jest - myœla³ ch³op o dziedzicu - ale przecie martwi³by siê tym nieszczêœciem.To¿ oni tu siedz¹ z dziada pradziada, tu wyroœli, a ojcowie ich zajmuj¹ po³owê tutejszego cmentarza.Kamieñ gryz³by siê, nie tylko cz³owiek, ¿eby go z tak dawnego miejsca ruszyli.Wreszcie, czy on bankrut jak inni? Pieni¹dze ma, to wiadomo".Tak sobie myœla³ ch³op, bo mierzy³ pana swoj¹ miar¹, a ju¿ wcale nie rozumia³ tego, co znaczy m³oda ¿ona, która nudzi siê na wsi.I kiedy tak myœla³, zaufany w spokojn¹ twarz dziedzica - w karczmie pod przewodnictwem szynkarza Josela odbywa³y siê miêdzy gospodarzami donios³e narady.Pewnego ranka, w po³owie stycznia, wpad³a do chaty Œlimaków stara Sobieska.S³oñce zimowe jeszcze nie zd¹¿y³o rozejrzeæ siê po œwiecie, ale babie ju¿ p³onê³y ogniem policzki i krwi¹ nabieg³y oczy.Wpad³a do izby w starym jak sama ko¿uchu, z rozdart¹ na chudych piersiach koszul¹.- No, postawcie wódki - zawo³a³a utykaj¹c na progu - to wam cosik powiem.Œlimak wybiera³ siê do m³ocki, ale zagadniêty w ten sposób, usiad³ pod piecem i kaza³ podaæ babie wódkê wiedz¹c, ¿e starucha nie rzuca s³Ã³w na ¿arty.Wypi³a du¿y kielich, tupnê³a nog¹ i krzyknê³a: "u-ha!." Potem obtar³szy usta rzek³a:- A wiecie wy, ¿e dziedzic sprzedaje cale mienie: lasy, pola, wszystko?.Co najwy¿ej zostawi sobie dwór i ogród.Œlimakowi przysz³a na myœl ³¹ka i zimno go przejê³o.Ale krótko odpar³:- Bajki!- Bajki?.- powtórzy³a baba usi³uj¹c zapanowaæ nad czkawk¹.- Bajki?.No, zatem wam powiem, ¿e to jest œwiêta prawda.I jeszcze wam powiem, ¿e bogatsze ch³opy naradzaj¹ siê z Joselem i Grzybem, ¿eby kupiæ ca³¹ wieœ od dziedzica.Ca³¹ wieœ, ¿ebym tak sczez³a!.- Jak¿e oni mog¹ naradzaæ siê bez nas? - zapyta³a gniewnie Œlimakowa.- Bo oni was chc¹ wy³¹czyæ.Mówi¹, ¿e i tak bêdziecie siedzieli przy samej kolei i ¿e ju¿ na niej wiele zarobiliœcie z krzywd¹ ludzk¹.Wypi³a drugi kieliszek i chcia³a mówiæ dalej, ale uderzy³o jej do g³owy.Wiêc tylko krzyknê³a: "u-ha!.", porwa³a Œlimaka do tañca i - si³y j¹ opad³y.Jak podciêty kwiat zawis³a na rêku ch³opa, który wyniós³ j¹ do sieni i po³o¿y³ w k¹cie na bar³ogu tak zmorzon¹, ¿e natychmiast zaczê³a chrapaæ.Przez nastêpne pó³ dnia naradzali siê po cichu Œlimakowie: co robiæ w tym wypadku? Nad wieczorem ch³op ubra³ siê w now¹ sukmanê, podbit¹ ko¿uchem, i poszed³ do karczmy na zwiady.Nim doszed³, na dworze zrobi³o siê ciemno, a w szynku zapalili œwiat³o.Gdy otworzy³ drzwi, zobaczy³ siedz¹cych za sto³em Grzyba i £ukasiaka.Przy blasku ³ojówki wygl¹dali w grubej odzie¿y jak ogromne kamienie, co gdzieniegdzie drzemi¹ na polach pilnuj¹c granic.Za szynkwasem sta³ Josel w brudnym we³nianym kaftaniku w czarne pasy.Mia³ spiczasty nos, spiczast¹ brodê, spiczaste pejsy, spiczaste ³okcie i spiczast¹ jarmu³kê, a w wejrzeniu tak¿e coœ k³uj¹cego.- Pochwalony! - rzek³ Œlimak.- Na wieki - odpar³ niedbale Josel.Grzyb i £ukasiak tylko kiwnêli g³owami, szeroko rozpar³szy na stole ³okcie.- Co to pij¹ gospodarze? - spyta³ Œlimak.- Herbatê - odpowiedzia³ szynkarz.- Dajcie i mnie.Ino czarnej jak smo³a i du¿o araku.- Przyszliœcie do nas na herbatê? - drwi¹co rzek³ Josel.- Nie na herbatê, ino dowiedzieæ siê.- O tym, co wam Sobieska mówi³a - mrukn¹³ szynkarz.Œlimak usiad³ obok Grzyba i zwróci³ siê do niego:- Có¿ to, chceta kupiæ wieœ od dziedzica? Ch³opi spojrzeli na Josela, który uœmiecha³ siê.Po chwili odpar³ £ukasiak:- I.tak se gadamy z braku roboty!.Kto by zaœ zebra³ we wsi pieni¹dze na taki interes?- We dwu moglibyœcie kupiæ, wy z Grzybem - wtr¹ci³ Œlimak.- Mo¿e i moglibyœmy - pochwyci³ Grzyb - ale dla siebie i dla tych, co we wsi mieszkaj¹.- No, a ja co? - zapyta³ Œlimak.- Nie braliœcie wy nas do swoich interesów, to nie wœciubiajcie nosa do naszych.- Nie wasz to interes, ino gromadzki.- W³aœnie, ¿e mój! - zawo³a³ rozgniewany Grzyb.- Taki, jak i mój.- W³aœnie, ¿e nie taki.- upiera³ siê wybijaj¹c piêœci¹.- Kto mi siê nie spodoba, tego nie dopuszczê do kupna, i basta!.Szynkarz uœmiecha³ siê.£ukasiak widz¹c, ¿e Œlimak blednie, co by³o znakiem wielkiego gniewu, uj¹³ Grzyba za rêkê.- ChodŸta, kumie, do dom - rzek³.- Po co siê swarzyæ o sprawê jeszcze niepewn¹? ChodŸta, kumie.Grzyb spojrza³ na Josela i podniós³ siê z ³awy.- Zatem chceta kupowaæ beze mnie? - spyta³ znowu Œlimak.- Wy kurczêta w lecie kupowaliœta bez nas - odpar³ Grzyb.Obaj z £ukasiakiem podali rêce szynkarzowi i wyszli z izby nie po¿egnawszy Œlimaka.Josel patrzy³ za nimi i wci¹¿ siê uœmiecha³.Gdy kroki ich ucich³y na œniegu, zwróci³ siê do Œlimaka:- A widzicie, gospodarzu, jak to Ÿle ¯ydkom chleb odbieraæ? Ja straci³em przez was z piêædziesi¹t rubli, wy zarobiliœcie dwadzieœcia piêæ, ale za to kupiliœcie sobie gniewu we wsi za jakie sto rubli.- I oni beze mnie kupiliby grunt od dziedzica? - spyta³ Œlimak.- Dlaczego nie maj¹ kupiæ bez was? Co ich obchodzi wasza strata, kiedy im bêdzie dobrze?Ch³op krêci³ g³ow¹.- No, no! - szepta³.- Ja - mówi³ Josel - mo¿e móg³bym pogodziæ was z gromad¹, ale - co mi po tym? Ju¿ raz skrzywdziliœcie mnie, a serca to nigdy do mnie nie macie.- I nie pogodzisz? - spyta³ Œlimak.- Pogodzi³bym, ale ja mam swoje warunki.- No?.- Wy, Œlimaku, oddacie mi najprzód te piêædziesi¹t rubli, com w lecie przez was straci³, a potem.potem - wybudujecie na swoich gruntach cha³upê i wynajmiecie j¹ mojemu szwagrowi.- Co on tam bêdzie robi³?- On bêdzie trzyma³ konie i bêdzie doje¿d¿a³ do kolei.- A ja co bêdê robi³ z moimi koñmi?- Wy bêdziecie mieli grunt.Ch³op podniós³ siê z ³awy.- No, ju¿ mi nie dawajcie herbaty - rzek³.- Nawet jej nie mam w domu - odpar³ Josel niedbale.- A ja wam piêædziesi¹t rubli nie zap³acê ani cha³upy dla szwagra nie zbudujê.- Jak wam siê spodoba - odpar³ szynkarz.Œlimak opuœci³ karczmê trzaskaj¹c drzwiami; Josel zwróci³ za nim swój spiczasty nos i spiczast¹ brodê i uœmiecha³ siê melancholijnie.Wœród cieniów nocy Œlimak potr¹ci³ dworskiego parobka, który niós³ na plecach æwierciowy worek zbo¿a, póŸniej spostrzeg³ przekradaj¹c¹ siê miêdzy op³otkami dworsk¹ dziewkê, która kry³a gêœ pod ko¿uchem, a Josel wci¹¿ siê uœmiecha³.Uœmiecha³ siê, kiedy p³aci³ parobkowi dwa z³ote za zbo¿e z workiem, uœmiecha³ siê, kiedy naby³ gêœ od dziewki za butelkê kwaœnego piwa, uœmiecha³ siê s³uchaj¹c gospodarzy, jak radzili nad kupnem folwarku, uœmiecha³ siê p³ac¹c staremu Grzybowi dwa ruble od sta na miesi¹c, i uœmiecha³ siê bior¹c od m³odego Grzyba dwa ruble od dziesiêciu na miesi¹c.Uœmiech nigdy nie schodzi³ z jego ostrych rysów, jak brudny kaftanik w czarne pasy nigdy nie rozdziela³ siê z jego cia³em.W chacie Œlimaka ju¿ zgas³ ogieñ na kominie i dzieci spa³y, kiedy ch³op wróciwszy z karczmy zacz¹³ rozbieraæ siê po ciemku.- A co? - spyta³a go ¿ona.- To sprawka Josela - odpar³.- On nimi kieruje jak rataj wo³mi.- I nie dopuszcz¹ ciê?- Oni nie, ale ja pójdê do samego dziedzica.- Jutro pójdziesz?- Jutro.Inaczej przepadnie mi ³¹ka.A có¿ ja bym pocz¹³ bez niej, nieszczêœliwy?.- westchn¹³ ch³op [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.