Index
Joanne K Rowling Harry Potter i Zakon Feniksa
wiedza i zycie2
143 18 (11)
abc.com.pl 9
Chalker Jack L Swiaty Rombu 03 Charon Smok u wrot
Pod redakcją Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (8)
abc.com.pl 7
ip fragment.c
rozdzial 13 (2)
Adam Smith An Inquiry Into The Nature And Causes Of The Wealth Of Nations
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • telenovel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Oczywiście, że trzeba jązniszczyć, i to natychmiast, bo pojawiła się nie w porę, jej współżycie najednym globie z ludźmi jest niemożliwe.Ale zniszczyć ją trzeba innym sposobem.    Breit mówił szybko, jakby chciał wyrzucić z siebiewszystkie słowa naraz.    - One, te istoty, miały sięrozwinąć o wiele później, rozumie pan? Sugerowałem już to panu, ale pan nieuchwycił moich przypuszczeń.One miały zagospodarować Ziemię, gdypromieniowanie na jej powierzchni przekroczy natężenie, przy którym jeszczeistnieć może białko węglowe.Ci, którzy posiali to nowe życie na naszejplanecie, musieli się orientować, ku czemu zmierza nasza cywilizacja.Może nietylko na naszej Ziemi zasiali nowe życie, mogące wegetować w warunkach silnejradiacji.Graktyty są jakby "nastawione" na pewne określone natężeniapromieniowania, przy których zaczynają się rozwijać.Pewna ich część rozwiniesię nigdy, ale te, co trafią na planetę, którą wstrząśnie kataklizm atomowy,zaludnią ją takimi stworami.    Ogromna,wielokształtna masa wypełzła prawie całkowicie spod betonowej pokrywy.Wijąc sięi jak ameba zmieniając kształty, poczęła się posuwać po trawiastym gruncie.Kamera filmowa terkotała bez przerwy.Major powiększył obraz na ekranie.Wśródzwałów galaretowatego cielska nie sposób było jednak dopatrzyć się jakichkolwiekszczegółów.Stwór nie posiadał żadnych wyodrębnionych organów zewnętrznych.    - Odwołuję pogotowie baterii rakietowej! - krzyknąłdo mikrofonu major.- Przygotować działo przeciwpancerne i miotacz ognia.    Pierwszy na Ziemi przedstawiciel rasy Graktydówpełzał po łące, rozpłaszczywszy się na przestrzeni kilkuset stóp kwadratowych -na własną zgubę, gdyż ułatwiał w ten sposób celowanie.    - Cel: obiekt pełzający! - powiedział major głosemlekko drżącym.- Pociskiem Tx-osiemdziesiąt pięć.   Przerwał, milczał przez chwilę, wreszcie zupełnie już cicho, jakby z rezygnacją,powiedział:     - Ognia.    Wmiejscu gdzie przed chwilą pełzał Graktyda, wystrzelił w górę kłąb burej masyzmieszanej z ziemią i kamieniami.    - Miotacze, ognia!    Jasnożółte płomienie strzeliły wokół miejscaeksplozji, obejmując wszystko spopielającym żarem.    -Koniec - powiedział major, ocierając pot z czoła i rozpinając kołnierzykmunduru.    Stali obaj z oczami wbitymi w ziemię.Pierwszy odezwał się Breit.    - Nie przewidzieli tego.Nie przewidzieli takiej koncentracji izotopów.Ale to dla nich nie ma znaczenia.Być może mieści się to w błędzie planowania.A my.nieświadomie, w obłędnymdążeniu do samounicestwienia.    - Miał pan rację.Trudno to nazwać inwazją - powiedział major.- O n i nie zamierzają nikogoniszczyć.Czekają, aż załatwimy to między sobą.    -Tak.Im się nie spieszy.    Spojrzeli niemalrównocześnie na dopalające się szczątki.Breit bezwiednie ściskał w dłoni mały,brudnofioletowy kamyk.Płomienie przygasły.Ziemia dymiła jeszcze.    powrót [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.