Index
Philip Jose Farmer Przebudzenie Kamiennego Boga
Jordan Robert Kolo Czasu t 2 cz 2 Kamien lzy
Pod redakcjš DRA N. HUM. Grzegorza Zalewskiego Kontrowersje w psychologii i filozofii medycyny
abc.com.pl 9
013 13 (4)
Holl Heretycy
04 (94)
82 (4)
Mostowicz Tadeusz Znachor Profesor Wilczur
drapieżcy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- Harry, uspokój siê, proszê, bo pani Pomfrey zaraz mnie st¹d wyrzuci.Harry prze³kn¹³ œlinê i rozejrza³ siê Zda³ sobie sprawê, ¿e musi byæ w skrzydle szpitalnym.Le¿a³ w ³Ã³¿ku, w bia³ej poœcieli, a obok sta³ stolik, zastawiony czymœ, co przypomina³o wystawê sklepu ze s³odyczami- To prezenty od twoich przyjació³ i wielbicieli - powiedzia³ rozpromieniony Dumbledore.- To, co siê wydarzy³o w podziemiach, jest œcis³¹ tajemnic¹, wiêc, oczywiœcie, wie o tym ca³a szko³a Przypuszczam, ¿e to twoi przyjaciele, panowie Fred i George Weasleyowie s¹ odpowiedzialni za próbê przys³ania ci tutaj sedesu.Zapewne uwa¿ali, ¿e to ciê rozbawi Pani Pomfrey uzna³a to jednak za sprzeczne z wymogami higieny i skonfiskowa³a ów dar.- Jak d³ugo tu jestem?- Trzy dni.Pan Ronald Weasley i panna Granger bardzo siê uciesz¹, ¿e odzyska³eœ œwiadomoœæ Bardzo siê o ciebie niepokoili- Ale, panie profesorze Kamieñ.- Widzê, ¿e trudno zaj¹æ twoj¹ uwagê czym innym.No wiêc dobrze Profesorowi Quirrellowi nie uda³o siê odebraæ ci Kamienia.Przyby³em na czas, ¿eby temu przeszkodziæ, chocia¿ muszê przyznaæ, ¿e sam radzi³eœ sobie zupe³nie niezle.- Pan tam by³, panie profesorze? Dosta³ pan wiadomoœæ przez sowê Hermiony?- Musieliœmy siê min¹æ w powietrzu Jak tylko dotar³em do Londynu, zaraz zrozumia³em, ¿e powinienem byæ w miejscu, które dopiero co opuœci³em.Zd¹¿y³em wróciæ i œci¹gn¹æ z ciebie Quirrella.- To by³ pan.- Ba³em siê, ¿e przybêdê za póŸno.- Ma³o brakowa³o.Czu³em, ¿e ju¿ d³u¿ej nie wytrzymam.¿e odbierze mi Kamieñ.- Ten wysi³ek prawie odebra³ ci ¿ycie.Przez chwilê myœla³em, ¿e ju¿ to siê sta³o.A jeœli chodzi o Kamieñ, to zosta³ zniszczony.- Zniszczony? - powtórzy³ Harry.- Przecie¿ pana przyjaciel.Nicolas Flamel.- Wiesz o Nicolasie? - zdziwi³ siê Dumbledore.- No, no, naprawdê nieŸle siê spisa³eœ.Wszystko jak nale¿y.No có¿, uci¹³em sobie z Nicolasem ma³¹ pogawêdkê i zgodziliœmy siê, ¿e tak bêdzie najlepiej.- Ale to oznacza, ¿e on i jego ¿ona umr¹.- Maj¹ doœæ Eliksiru ¯ycia, ¿eby poza³atwiaæ swoje sprawy, a potem.tak, umr¹.Dumbledore uœmiechn¹³ siê na widok zdumienia na twarzy Harry'ego.- Komuœ tak m³odemu, jak ty mo¿e to wydaæ siê niewiarygodne, ale dla Nicolasa i Perenelli to coœ takiego, jak po³o¿yæ siê do ³Ã³¿ka po d³ugim, bardzo d³ugim dniu.Ostatecznie dla nale¿ycie zorganizowanego umys³u œmieræ to tylko pocz¹tek nowej wielkiej przygody.A ten Kamieñ.có¿, to wcale nie by³a taka wspania³a rzecz.Sam pomyœl: tyle pieniêdzy i lat ¿ycia, ile zechcesz! Dwie rzeczy, których ludzkie istoty pragn¹ najbardziej.Tylko ¿e ludzie maj¹ wrodzony talent do wybierania w³aœnie tego, co dla nich najgorsze.Harry le¿a³ cicho, pogr¹¿ony w myœlach.Dumbledore mrucza³ coœ pod nosem i wpatrywa³ siê w sufit.- Panie profesorze - zacz¹³ Harry.- Tak sobie myœlê.Nawet jeœli nie ma ju¿ Kamienia, to jednak Vol.to znaczy Sam-Wiesz-Kto.- Nazywaj go Voldemortem, Harry.Zawsze nazywaj rzeczy po imieniu.Strach przed imieniem wzmaga strach przed sam¹ rzecz¹.- Tak, panie profesorze.No wiêc Voldemort mo¿e próbowaæ innych sposobów, ¿eby wróciæ, prawda? To znaczy.on nie zgin¹³, tak?- Tak, Harry, on nie zgin¹³.Nadal gdzieœ jest.Mo¿e szuka innego cia³a, ¿eby w nie wst¹piæ.Nie jest do koñca ¿ywy, wiêc nie mo¿na go zabiæ.Pozostawi³ Quirrella, pozwoli³ mu umrzeæ; swoim zwolennikom okazuje tyle samo zmi³owania, co wrogom.Niemniej, Harry, pamiêtaj, ¿e jeœli nawet uda³o ci siê opóŸniæ odzyskanie przez niego mocy, trzeba bêdzie kogoœ innego, kogoœ, kto jest gotów walczyæ z nim nastêpnym razem, choæ i jemu walka bêdzie siê wydawa³a beznadziejna, tak jak tobie.a jeœli znowu uda siê pokrzy¿owaæ plany Voldemorta.i znowu.mo¿e w koñcu ju¿ nigdy nie odzyska dawnej mocy.Harry pokiwa³ g³ow¹, ale natychmiast tego po¿a³owa³.A potem powiedzia³:- Panie profesorze, jest jeszcze wiele innych rzeczy, o których chcia³bym siê dowiedzieæ.prawdy.- Prawdy - westchn¹³ Dumbledore.- Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, wiêc trzeba siê z ni¹ obchodziæ ostro¿nie.Odpowiem jednak na twoje pytania, chyba i¿ uznam, ¿e istniej¹ rozs¹dne powody, by odpowiedzi nie udzieliæ.I proszê ciê z góry, ¿ebyœ mi wówczas wybaczy³.Oczywiœcie nie bêdê k³ama³.- No wiêc.Voldemort powiedzia³, ¿e zabi³ moj¹ matkê tylko dlatego, ¿e próbowa³a go powstrzymaæ, aby mnie nie zabi³.Ale dlaczego chcia³ zabiæ w³aœnie mnie? Dumbledore westchn¹³ po raz drugi.- Niestety, na pierwsze pytanie, które mi zada³eœ, nie mogê ci odpowiedzieæ.Nie dzisiaj.Nie teraz.Kiedyœ siê tego dowiesz.a teraz przestañ o tym myœleæ.Kiedy bêdziesz starszy.wiem, ¿e przykro ci tego s³uchaæ.ale dowiesz siê wszystkiego, kiedy bêdziesz na to przygotowany.Harry zrozumia³, ¿e nie powinien nalegaæ.- Ale dlaczego Quirrell nie móg³ mnie dotkn¹æ?- Twoja matka odda³a za ciebie ¿ycie.Jedyn¹ rzecz¹, której Voldemort nie potrafi zrozumieæ, jest mi³oœæ.Nie wiedzia³, ¿e tak wielka mi³oœæ pozostawia wieczny œlad.Nie bliznê, nie znak widzialny.Jeœli ktoœ kocha nas a¿ tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego mi³oœæ bêdzie nas zawsze chroniæ.Ta mi³oœæ jest w twojej skórze.Quirrell, pe³en nienawiœci, ¿¹dzy i ambicji, dziel¹cy cia³o i duszê zVoldemortem, nie móg³ ciebie dotkn¹æ w³aœnie dlatego.Mêkê sprawia³o mu samo dotkniêcie kogoœ naznaczonego czymœ tak dobrym.Dumbledore zainteresowa³ siê nagle jakimœ ptaszkiem, który przysiad³ na parapecie, co pozwoli³o Harry'emu otrzeæ ³zy przeœcierad³em.- A ten p³aszcz, sprawiaj¹cy, ¿e jest siê niewidzialnym?- zapyta³, kiedy odzyska³ g³os.- Wie pan, kto mi go przys³a³?- Ach.tak siê zdarzy³o, ¿e twój ojciec zostawi³ go mnie, a ja pomyœla³em, ¿e mo¿e ci siê przydaæ.- W oczach Dumbledore'a pojawi³y siê weso³e b³yski.- Bardzo u¿yteczna rzecz.Twój ojciec zak³ada³ go najczêœciej po to, ¿eby zakradaæ siê do kuchni, kiedy tu by³.- I jest jeszcze coœ.- Wal œmia³o.- Quirrell i Snape.- Profesor Snape, Harry.- Tak, on.Quirrell powiedzia³, ¿e Snape mnie nienawidzi, bo nienawidzi³ mojego ojca.Czy to prawda?- No, raczej siê nie lubili.Ale chyba nie tak, jak ty i pan Malfoy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.