Index
Terry Pratchett 19 Ostatni Bohater
Jeschke Wolfgang Ostatni dzien stworzenia
Jeschke Wolfgang Ostatni dzien stworzenia (2)
C.S.Lewis Opowiesci z Narnii 7 Ostatnia Bitwa
Andrzej Sapkowski Ostatnie zyczenie (5)
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia (3)
Szklarski Alfred 9 Tomek w grobowcach faraonow
Niezwyciezony
03 (17)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Gdyby zamieni³ siê w smoka zbyt blisko g³upiego zwierzêcia, pad³oby trupem ze strachu.Mia³ du¿¹ wprawê, wiêc szybko upora³ siê z wierzchowcem, który natychmiast zacz¹³ skubaæ bujn¹ trawê.Linden zostawi³ go i pobieg³ na pole.Wola³ siê nie zastanawiaæ nad swoim planem.Kiedy bieg³ przez wysokie chaszcze, przypomnia³ sobie pewn¹ upaln¹ letni¹ noc sprzed kilku wieków.By³ wtedy w oddziale Brama i Rani.Teraz czu³ podobne podniecenie i obawê, ale, jak wówczas, nie chcia³ myœleæ o niebezpieczeñstwie.Wyd³u¿y³ krok, ¿eby nacieszyæ siê wolnoœci¹.W koñcu zatrzyma³ siê i obejrza³, czy jest dostatecznie daleko.Omal siê nie rozeœmia³ - pokona³ szmat drogi.Odrzuci³ g³owê do ty³u, wzniós³ rêce do gwiazd i przyst¹pi³ do Przemiany, ¿eby siê przypadkiem nie rozmyœliæ.Upaja³ siê przez chwilê si³¹ smoczego cia³a, a potem wzbi³ siê do góry.Kilka ruchów potê¿nymi skrzyd³ami unios³o go ku niebu.Gdy uzna³, ¿e jest wystarczaj¹co wysoko, zawis³ bez ruchu niczym gigantyczny jastrz¹b.Zorientowa³ siê w po³o¿eniu i poszybowa³ na wschód.Ciep³e powietrze by³o miêkkie jak jedwab, a nad Lindenem b³yszcza³ ksiê¿yc.Bystre smocze oczy uwa¿nie œledzi³y okolicê.D³uga szyja wygina³a siê wdziêcznie, gdy rozgl¹da³ siê wokó³.Jego ludzka po³owa nie dostrzeg³a nic interesuj¹cego, ale smocza owszem - stado owiec.By³y zamkniête w zagrodzie obok sza³asu.Pasterz widocznie obawia³ siê wilków, ale na pewno nie smoków.Linden zni¿y³ lot.Nag³y zapach œwie¿ej baraninki sprawi³, ¿e œlina nap³ynê³a mu do paszczy.Ale na myœl o po³kniêciu ca³ej owcy wraz z futrem zrobi³o mu siê niedobrze.Natomiast Rathan uzna³ to za œwietny pomys³.- Nie ma mowy! - sprzeciwi³ siê stanowczo Linden.Ku jego wielkiej uldze Rathan nie nalega³.Linden mia³ nadziejê, ¿e póŸniej te¿ uda mu siê go poskromiæ.Owce zabecza³y z przera¿enia, gdy przelecia³ nad nimi.Nie w¹tpi³, ¿e za moment z sza³asu wyskoczy pasterz.Linden nie ¿yczy³ sobie, ¿eby ktoœ go zobaczy³ w tej postaci; mocno zamacha³ skrzyd³ami i przyspieszy³.Wkrótce znalaz³ siê nad tajemnicz¹ polan¹.Lot tutaj trwa³ o wiele krócej ni¿ jazda konno.Dostrzeg³ smoczym wzrokiem, ¿e magiczne miejsce ¿arzy siê bladym, zielonkawym blaskiem.Kiwn¹³ ³bem.Mia³ racjê, ¿e w smoczej postaci zobaczy wiêcej.Ale to mu nie wystarczy³o.Chcia³ zbadaæ wszystko do koñca.Oby tylko nie pope³ni³ najwiêkszego b³êdu w swoim ¿yciu.Wyobrazi³ sobie, co by powiedzia³ Kief.S³owa „dureñ” i „g³upiec” by³yby naj³agodniejszymi epitetami.Tarlna.Lepiej nie myœleæ.Nawet ciekawska i ¿¹dna przygód Lleld przerazi³aby siê nie na ¿arty.Linden celowo zrezygnowa³ z kontroli nad Rathanem i smocza po³owa jego duszy natychmiast rozbudzi³a siê na dobre.Linden przyj¹³ pozycjê obserwatora.- Czy¿by chwila nadesz³a, ludzka duszo Lindenie? - zapyta³ ostro¿nie Rathan.- Zamierzasz wreszcie rozstaæ siê z tym œwiatem?- Nie, Rathanie.To ¿ycie jeszcze mi siê nie znudzi³o.Ale jest tutaj coœ, co nie ca³kiem rozumiem, a ty wiesz o takich sprawach wiêcej ode mnie.Gdyby to Linden panowa³ teraz nad ich wspólnym cia³em, wstrzyma³by oddech; pozosta³o mu oczekiwanie w przera¿aj¹cej niepewnoœci.Poza rzadkimi wyj¹tkami smocze po³owy dusz Ludzi Smoków spokojnie czeka³y, a¿ ludzkie po³owy zmêcz¹ siê ¿yciem.Ale jeœli Rathan zdecyduje, ¿e wybi³a jego godzina, Linden nic na to nie poradzi; Rathan jest o wiele silniejszy.Linden by³ przyzwyczajony do jego ci¹g³ej obecnoœci, ale ogranicza³a siê ona na przyk³ad do sprzeczek o œwie¿¹ baraninê.Teraz sprawy przyjê³y zupe³nie inny obrót.Modli³ siê, ¿eby to, co zrobi³, nie okaza³o siê najwiêkszym g³upstwem, jakie kiedykolwiek pope³ni³.- Wiêc jesteœ albo bardzo g³upi, albo bardzo odwa¿ny, skoro mnie obudzi³eœ - stwierdzi³ Rathan.Ale Linden wyczu³ w jego s³owach lekkie rozbawienie i to go uspokoi³o.Potwierdza³o te¿ jego teoriê: od dawna wierzy³ skrycie, ¿e smocze po³owy pozwalaj¹ tak d³ugo rz¹dziæ ludzkim dlatego, ¿e uwa¿aj¹ to za zabawne.Rathan ci¹gn¹³:- B¹dŸ spokojny, ludzka duszo Lindenie.Obiecujê, ¿e zaczekam na w³aœciwy moment.A teraz co chcesz mi pokazaæ?- Spójrz w dó³.Widzisz to?Czu³, jak Rathan zastanawia siê nad magiczn¹ polan¹.- Tfu! Co za ohyda! - parskn¹³ w koñcu.- Cuchnie tu czarn¹ magi¹.- W³aœnie.Jakiego rodzaju? - podchwyci³ skwapliwie Linden.Pomrukuj¹c niechêtnie, Rathan zni¿y³ siê i siêgn¹³ zmys³ami g³êbiej, by uzyskaæ odpowiedŸ.Najpierw nic siê nie dzia³o, a potem.Lindena ogarnê³o œmiertelne przera¿enie.Zobaczy³ duszê spadaj¹c¹ w ciemn¹ otch³añ - bezradn¹, konaj¹c¹ i daremnie wzywaj¹c¹ pomocy.To by³a jego dusza.Le¿a³ zwi¹zany na kamiennym o³tarzu i czeka³, a¿ nó¿ zag³êbi siê w jego ciele.Ostrze opad³o i trafi³o prosto w serce.Otrz¹sn¹³ siê, gdy Rathan wœciekle wzbi³ siê do góry.Ryk smoczej furii og³uszy³ go.Zosta³ zatrzaœniêty w umyœle smoka, oœlepiony i pozbawiony czucia.Znalaz³ siê w ciasnej pu³apce, œwiat zewnêtrzny przesta³ istnieæ.Coœ go zgniata³o, dusi³ siê.- Rathanie! B³agam! - wo³a³ Linden, próbuj¹c utrzymaæ siê przy ¿yciu w ogniu smoczego gniewu.- Zabijesz mnie!Nagle poczu³, jak Rathan g³êboko wci¹ga powietrze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.