Index
Bertin Joanne Ostatni Lord Smok
Terry Pratchett 19 Ostatni Bohater
C.S.Lewis Opowiesci z Narnii 7 Ostatnia Bitwa
Andrzej Sapkowski Ostatnie zyczenie (5)
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia (3)
ENTER.1996 2001
Pod redakcją Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (12)
184 06 (3)
02 (210)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • emaginacja.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Steve zamówił jajecznicę na szynce.Bezmyślnie dziobał jedzenie widelcem.Byt głodny, ale nie miał apetytu.Po posiłku Jerome zszedł pod pokład, aby przyjrzeć się przygotowaniom.Steve pozostał na górze.Słońce przygrzewało, a "Edison" kołysząc się płynął przy wietrze zachodnim na zachodnio-północny zachód, niekiedy nabierał bryzgi piany i odrzucał je na zawietrzną.Daleko na południu można było dojrzeć niewyraźne kontury wybrzeży Afryki.Na wschodzie widniały trzy inne okręty Marynarki Wojennej, podążające tym samym kursem co oni.Zapowiadał się piękny dzień.Steve wziął książkę, w miejscu osłoniętym od wiatru ustawił leżak chcąc poczytać, ale nie mógł się skoncentrować.W górze szybowały mewy spoglądając na niego.Wpatrywał się w nie intensywnie, próbując odegnać je wzrokiem i siłą własnej woli, jednak ich ospałe, małe móżdżki nie reagowały na jego impulsy myślowe.Jego próby skwitowały na swój sposób.Klnąc, Steve zaczął wycierać z rękawa kurtki ich łajno.Pod wieczór Steve i Jerome przeszli ostatnie badania lekarskie- rytuał zbędny ale w jakiś sposób kojący nerwy.Potem czas ich akcji przesunięto raptownie o 24 godziny.Chińska atomowa łódź podwodna "Czerwony Wschód", przebywająca od kilku dni w porcie Valetta z wizytą przyjaźni, wypłynęła na morze w nieznanym celu.Na "Edisonie" zapanowała panika.Pomiędzy "klatkowcem" a okrętem flagowym, krążownikiem rakietowym "USS Albany", oraz pomiędzy admiralicją a sztabem operacyjnym mieszczącym się nad zatoką Cadiz kursowały zakodowane sygnały.Około godziny 18°° otrzymano wiadomość, że chiński okręt podwodny zaobserwowano na szlaku do Trypolisu.Minęła jednak jeszcze cała godzina, zanim ostatni meldunek został potwierdzony, a "Edison" otrzymał zgodę na sygnał "START".Steve i Jerome, siedzący do tej pory w samej bieliźnie w ambulatorium, czekali na decyzję.W tej sytuacji założyli ubrania podróżne.Były to lekkie kombinezony bojowe z licznymi kieszeniami oraz skórzane czapki, stalowe hełmy, pasy z nabojami, kabury z pistoletami i spadochrony na wypadek awarii podczas wyczepiania.Dopiero wtedy otrzymali ostatnie instrukcje.- Za 60 godzin znajdziemy się nad strefą czerwoną, przewidzianym miejscem lądowania- odezwał się pierwszy oficer "Edisona", kierujący akcją.Byt to krępy, barczysty mężczyzna zbliżający się do pięćdziesiątki.Bezustannie skubał palcami swoje odstające uszy i z dziką zawziętością żuł gumę, ale i tak nie potrafił ukryć zdenerwowania.Siląc się na niedbałość wskazywał współrzędne: -W tej chwili znajdujemy się w pozycji 38°6' szerokości geograficznej północnej i 4 26' długości geograficznej wschodniej.Obszar lądowania: pomiędzy 37`15' i 37°30' szerokości geograficznej północnej i pomiędzy 6°30' a 8°15' długości geograficznej wschodniej.Przerwał i przez radiotelefon zaczął wykłócać się z technikami, którzy najwidoczniej ignorowali jego zarządzenia.- Miejsce lądowania znajduje się trzy mile przed wami, w zależności od siły i kierunku wiatru oraz tempa waszej akcji.Grunt jest piaski i od południa ku północy opada łagodnie.Słone podłoże nie dopuszcza do wegetacji wyższego rzędu, a gdyby nawet tu i ówdzie rosły drzewa, zastaniecie je już wycięte- chyba że będziecie naprawdę pierwszą grupą.Najprawdopodobniej zastaniecie jednak teren zniwelowany, na którym możecie wylądować spokojnie nawet po ciemku.-A jak się tam panu podobało? - zapytał Jerome- Co takiego?- zapytał pierwszy oficer zirytowany.- No cóż, sprawia pan wrażenie, jak gdyby już pan tam kiedyś był- wzruszył ramionami Jerome.- Istnieją sprawozdania i opisy faktów, których wiarygodność raczej nie ulega wątpliwości, majorze- odparł zjadliwie oficer Marynarki.- Niepotrzebnie się pan unosi- powiedział Jerome tonem pojednawczym.- Żartowałem tylko.- Zostaniecie na razie w strefie czerwonej, do czasu nawiązania kontaktu radiowego z bazą.Jest to szczególnie ważne w razie lądowania o zmroku.Szanse wyglądają wtedy jak pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.- Logiczne- westchnął Steve.- Potem będziecie starali przebić się do bazy, a ona znajduje się o, tu - wskazał na południowy cypel Sardynii, po czym zerknął na zegarek.-Czas nagli.Mniej więcej za 45 minut powinniście być w klatce.Proszę zamówić sobie coś porządnego do jedzenia.Dostarczą to wam jeszcze przed zamknięciem klatki.Życzę wam wiele szczęścia.- Pośpiesznie skierował się w stronę mostku.Ruchomy pomost przeniósł ich na poziom klatki.Zanim jeszcze nałożono pokrywę i uszczelniano właz, przyniesiono im posiłek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.