Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 03 Czas na potop
Chalker Jack L Swiaty Rombu 03 Charon Smok u wrot
Foster Alan Dean Przekleci 03 Wojenne lupy
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 03
J.R.R. Tolkien 03 The Return Of The King
abc.com.pl 9
skycan (2)
385 388
25 (122)
rozdzial 09 (214)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .   Nie miała racji.Okręty powróciły do portu tuż po świcie, zładowniami pełnymi żółtpasów i grubogonów.Cała Warownia zajęta więc byłaoprawianiem, soleniem i wędzeniem ryb.   Ze wszystkich gatunków morskich ryb, Menolly najbardziej nielubiła grubogonów.Były brzydkie, pokryte ostrymi kolcami i wydzielały paskudny,tłusty śluz, który wżerał się w dało, i po którym skóra schodziła z dłoni przezwiele dni.Grubogony składały się głównie z głowy i ust, ale po odcięciu tejżegłowy można było znaleźć sporo mięsa w zaokrąglonym, tępym ogonie.Smażonygrubogon był naprawdę wyborny, po uwędzeniu zaś można go było ugotować ismakował dokładnie jak w dniu, w którym został złowiony.Ale jeśli chodzi opatroszenie, była to najgorsza, najtwardsza i najbrudniejsza ryba, jaką możnasobie wyobrazić.   Późnym rankiem nóż Menolly ześliznął się z ryby, którą właśniepatroszyła, rozcinając jej lewą dłoń do kości.Szok i ból były tak wielkie, żepo prostu zamarła, wpatrując się tępo w wyzierające spod mięsa kości i stałatak, dopóki Sella nie zauważyła, że jej siostra nic nie robi.   - Menolly znowu marzy? Mavi! Mavi! - Sella potrafiła byćirytująca, ale umiała też znaleźć się w takich sytuacjach.Dowiodła tego,chwytając przegub Menolly i tamując krew, tryskającą z przeciętej tętnicy.   Kiedy Mavi prowadziła ją wzdłuż szeregu pracujących wścieklekobiet, Menolly opadło poczucie winy.Każdy patrzył na nią, tak jakby specjalniesię skaleczyła, żeby tylko wymigać się od pracy.To właśnie upokorzenie imilczące oskarżenia, a nie ból, wycisnęły łzy z jej oczu.   - Nie zrobiłam tego celowo - wybuchnęła Menolly, kiedy dotarłydo izby chorych.   Matka spojrzała na nią ze zdumieniem.   - A kto tak powiedział?   - Nikt! Ale oni wszyscy mieli to w oczach!   - Moje dziecko, za dużo myślisz o sobie.Zapewniam cię, żenikomu nie przyszło to nawet do głowy.Teraz potrzymaj tak rękę przez moment.   Krew trysnęła do góry, gdy tylko Mavi zwolniła ucisk nanadgarstku Menolly.Przez jedną, krótką chwilę Menolly myślała, że zemdleje, alepostanowiła, że już nie będzie myśleć o sobie.Wmawiała więc w siebie, ręka,którą Mavi właśnie opatrywała, nie należy do niej.   Mavi zręcznie założyła opaskę uciskową, a potem natarłarozcięcie dezynfekującą maścią ziołową.Dłoń zaczęła drętwieć i ból osłabł, cotylko pomogło Menolly "oddzielić się" od niej.Ustało także krwawienie, aledziewczynka nie mogła się zdobyć na to, by spojrzeć na rękę.Zamiast tegoprzyglądała się swojej matce, która szybko zszyła rozcięte brzegi skóry izamknęła ranę.Potem nałożyła na nią jeszcze mnóstwo maści i owinęła dłońMenolly delikatnymi szmatkami.   - Zrobione! Miejmy nadzieję, że udało mi się wyciągnąć wszystekśluz grubogona ze środka.   Mavi zmarszczyła jednak czoło, jakby sama nie wierzyła w to, copowiedziała, i Menolly ogarnął nagle strach.Przypomniała sobie różne innestraszne rzeczy; kobiety, które straciły palce i.   - Ręka wydobrzeje, prawda?   - Miejmy nadzieję.   Mavi nigdy nie kłamała i twarda kula strachu w żołądku Menollyzaczęła topnieć.   - Powinnaś mieć z niej jeszcze pożytek.Wystarczy na wszystkiepraktyczne sprawy.   - Co to znaczy, praktyczne sprawy? Czy będę jeszcze mogła grać?   - Grać? - Mavi popatrzyła na swą córkę ciężkim, groźnymwzrokiem, jak gdyby powiedziała właśnie coś nieprzyzwoitego.Twoje granie jużsię skończyło, Menolly.Dawno już wszystkiego się nauczyłaś.   - Ale nowy harfiarz zna na pewno jakieś nowe pieśni.tęballadę, którą śpiewał pierwszego wieczoru.nigdy nie usłyszałam jej do końca.Nie znam do niej akordów.Chciałabym się nauczyć.- Przerwała nagle,przerażona nieporuszonym wyrazem twarzy matki i błyskiem współczucia w jejoczach.   - Nawet jeśli twoje palce będą sprawne, nie będziesz już więcejgrała.Ciesz się, że ojciec był dla ciebie taki pobłażliwy, kiedy umierał staryPetiron.   - Ale Petiron.   - Wystarczy już tych ale.Masz, wypij to.Połóż się do łóżka,zanim lekarstwo zacznie działać.Straciłaś dużo krwi i wolałabym, żebyś mi tutajnie zemdlała.   Jakby ogłuszona słowami matki, Menolly prawie nie poczułagorzkiego smaku wina i morskich ziół.Z trudem dowlokła się do swojej sypialni,choć prowadziła ją matka.Pomimo okrywających ją futer było jej zimno, zimno naduszy.Wino i zioła zaczęły jednak robić swoje i nie mogła się oprzeć ichdziałaniu.Ostatnią myślą, jaka jej przemknęła, był żal, żal kogoś oszukanego,kogoś, komu zabrano jedyną rzecz, jaka czyniła jego życie znośnym.Wiedziałateraz, co musi czuć jeździec bez smoka.następny     [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.