Index
Bertin Joanne Ostatni Lord Smok
Terry Pratchett 19 Ostatni Bohater
Jeschke Wolfgang Ostatni dzien stworzenia
Jeschke Wolfgang Ostatni dzien stworzenia (2)
C.S.Lewis Opowiesci z Narnii 7 Ostatnia Bitwa
Adams Douglas Dlugi mroczny podwieczorek dusz (3)
Foster Alan Dean Tran ky ky 01 Lodowy Kliper
ll rw blk.c (2)
Siódmy Papirus
08 (69)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cjlm.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Choæby wieœniacy z wid³ami.- Wygl¹dasz na zupe³nie pewnego - rzek³ Geralt, bawi¹c siê pustym pucharem - ¿e w obecnej postaci nikomu siê nie narazi³eœ.¯adnemu ojcu, ¿adnej córce.¯adnemu krewnemu lub narzeczonemu córki.Co, Nivellen?- Daj spokój, Geralt - obruszy³ siê potwór.- O czym ty mówisz? Ojcowie nie posiadali siê z radoœci, mówi³em ci, by³em hojny ponad wyobra¿enie.A córki? Nie widzia³eœ ich, jak tu przybywa³y, w zgrzebnych sukienczynach, z ³apkami wy³ugowanymi od prania, przygarbione od dŸwigania cebrów.Primula jeszcze po dwóch tygodniach u mnie mia³a na plecach i udach œlady rzemienia, którym ³oi³ j¹ jej rycerski tatuœ.A u mnie chodzi³y jak ksiê¿niczki, do rêki bra³y wy³¹cznie wachlarz, nawet nie wiedzia³y, gdzie tu jest kuchnia.Stroi³em je i obwiesza³em œwiecide³kami.Wyczarowywa³em na zawo³anie gor¹c¹ wodê do blaszanej wanny, któr¹ tatunio zrabowa³ jeszcze dla mamy w Assengardzie.Wyobra¿asz sobie? Blaszana wanna! Rzadko który komes, co ja mówiê, rzadko który w³adyka ma u siebie blaszan¹ wannê.Dla nich to by³ dom z bajki, Geralt.A co siê tyczy ³o¿a, to.Zaraza, cnota jest w dzisiejszych czasach rzadsza ni¿ skalny smok.¯adnej nie przymusza³em, Geralt.- Ale podejrzewa³eœ, ¿e ktoœ mi za ciebie zap³aci³.Kto móg³ zap³aciæ?- £ajdak, który zapragn¹³ reszty mojej piwnicy, a nie mia³ wiêcej córek - rzek³ dobitnie Nivellen.- Chciwoœæ ludzka nie zna granic.- I nikt inny?62 Andrzej Sapkowski- I nikt inny.Milczeli obaj, wpatruj¹c siê w mrugaj¹ce nerwowo p³omyki œwiec.- Nivellen - rzek³ nagle wiedŸmin.- Jesteœ teraz sam?- WiedŸminie - odpowiedzia³ potwór po chwili zw³oki- myœlê sobie, ¿e zasadniczo powinienem zwymyœlaæ ciê teraz nieprzyzwoitymi s³owy, wzi¹æ za kark i zrzuciæ ze schodów.Wiesz, za co? Za traktowanie mnie jak pó³g³Ã³wka.Od samego pocz¹tku widzê, jak nastawiasz ucha, jak zerkasz na drzwi.Dobrze wiesz, ¿e nie mieszkam sam.Mam racjê?- Masz.Przepraszam.- Zaraza z twoimi przeprosinami.Widzia³eœ j¹?- Tak.W lesie, ko³o bramy.Czy to jest powód, dla którego kupcy z córkami od pewnego czasu odje¿d¿aj¹ st¹d z niczym?- A wiêc i o tym wiedzia³eœ? Tak, to jest ten powód.- Pozwolisz, ¿e zapytam.- Nie.Nie pozwolê.Znowu milczenie.- Có¿, twoja wola - rzek³ wreszcie wiedŸmin, wstaj¹c.- Dziêki za goœcinê, gospodarzu.Czas mi w drogê.- S³usznie - Nivellen wsta³ równie¿.- Z pewnych wzglêdów nie mogê zaoferowaæ ci noclegu w zamku, a do nocowania w tych lasach nie zachêcam.Od czasu gdy okolica wyludni³a siê, w nocy jest tutaj niedobrze.Powinieneœ wróciæ na trakt przed zmierzchem.- Bêdê mia³ to na uwadze, Nivellen.Jesteœ pewien, ¿e nie potrzebujesz mojej pomocy? Potwór spojrza³ na niego z ukosa.- A jesteœ pewien, ¿e móg³byœ mi pomóc? Da³byœ radê zdj¹æ to ze mnie?- Nie tylko o tak¹ pomoc mi chodzi³o.- Nie odpowiedzia³eœ, na moje pytanie.Chocia¿.Chyba odpowiedzia³eœ.Nie.da³byœ.Geralt spojrza³ mu prosto w oczy.- Mieliœcie wtedy pecha - powiedzia³.- Ze wszystkich œwi¹tyñ w Gelibolu i Dolinie Nimnar wybraliœcie akuratZIARNO PRAWDY 63chram Coram Agh Tera, Lwiog³owego Paj¹ka.¯eby zdj¹æ przekleñstwo rzucone przez kap³ankê Coram Agh Tera, trzeba wiedzy i zdolnoœci, których ja nie posiadam.- A kto je posiada?- Jednak ciê to interesuje? Mówi³eœ, ¿e dobrze jest, jak jest.- Jak jest, tak.Ale nie jak mo¿e byæ.Obawiam siê.- Czego siê obawiasz?Potwór zatrzyma³ siê w drzwiach komnaty, odwróci³.- Dosyæ mam twoich pytañ, wiedŸminie, które ci¹gle zadajesz, zamiast odpowiadaæ na moje.Widocznie trzeba ciê odpowiednio pytaæ.S³uchaj, od pewnego czasu mam paskudne sny.Mo¿e s³owo "potworne" by³oby trafniejsze.Czy s³usznie siê obawiam? Krótko, proszê.- Czy po takim œnie, po obudzeniu, nigdy nie mia³eœ zab³oconych nóg? Igliwia w poœcieli!.•- Nie.- A czy.- Nie.Krótko, proszê.- S³usznie siê obawiasz.- Czy mo¿na temu zaradziæ? Krótko, proszê.- Nie.- Nareszcie.ChodŸmy, odprowadzê ciê.Na podwórzu, gdy Geralt poprawia³ juki, Nivellen pog³adzi³ klacz po nozdrzach,' poklepa³ po szyi.P³otka, rada pieszczocie, pochyli³a ³eb.- Lubi¹ mnie zwierzaki - pochwali³ siê potwór.- I ja te¿ je lubiê.Moja kotka ¯ar³oczka, chocia¿ uciek³a z pocz¹tku, wróci³a potem do mnie.Przez d³ugi czas by³a to jedyna ¿ywa istota, jaka towarzyszy³a mi w niedoli.Vereena te¿.Urwa³, wykrzywi³ paszczê.Geralt uœmiechn¹³ siê.- Te¿ lubi koty?- Ptaki - wyszczerzy³ zêby Nivellen.- Wyda³em siê, zaraza.A, co mi tam.To nie jest kolejna kupiecka córka, Geralt, ani kolejna próba szukania ziarna prawdy w starych bajêdach.To coœ powa¿nego.Kochamy siê.Jeœli siê zaœmiejesz, strzelê ciê w pysk.Geralt nie zaœmia³ siê.64Andrzej Sapkowski-Twoja Vereena - powiedzia³ - to prawdopodobnie rusa³ka.Wiesz o tym?- Podejrzewam.Szczup³a.Czarna.Mówi rzadko, w jêzyku, którego nie znam.Nie je ludzkiego jad³a.Na ca³e dni znika w lesie, potem wraca.To typowe?- Mniej wiêcej - wiedŸmin doci¹gn¹³ poprêg.- Pewnie myœlisz, ¿e nie wróci³aby, gdybyœ sta³ siê cz³owiekiem?- Jestem tego pewien.Wiesz, jak rusa³ki boj¹ siê ludzi.Ma³o kto widzia³ rusa³kê z bliska.A ja i Vereena.Ech, zaraza.Bywaj, Geralt.- Bywaj, Nivellen.WiedŸmin szturchn¹³ piêt¹ bok klaczy, ruszy³ ku bramie.Potwór cz³apa³ u jego boku.- Geralt?- S³ucham ciê.- Nie jestem taki g³upi, jak myœlisz.Przyjecha³eœ tu œladem jednego z kupców, którzy tu ostatnio byli.Coœ siê któremuœ sta³o?- Tak.- Ostatni by³ u mnie trzy dni temu.Z córk¹, nie naj³adniejsz¹ zreszt¹.Kaza³em domowi zamkn¹æ wszystkie drzwi i okiennice, nie da³em znaku ¿ycia.Pokrêcili siê po dziedziñcu i odjechali.Dziewczyna zerwa³a jedn¹ ró¿ê z krzewu ciotuni i przypiê³a sobie do sukni.Szukaj ich gdzie indziej.Ale uwa¿aj, to paskudna okolic¹.Mówi³em ci, noc¹ w lesie nie jest najbezpieczniej.S³yszy siê i widzi nie³adne rzeczy.- Dziêki, Nivellen.Bêdê pamiêta³ o tobie.Kto wie, mo¿e znajdê kogoœ, kto.- Mo¿e.A mo¿e nie.To mój problem, Geralt, moje ¿ycie i moja kara.Nauczy³em siê to znosiæ, przyzwyczai³em siê.Jak siê pogorszy, te¿ siê przyzwyczajê.A jak siê bardzo pogorszy, nie szukaj nikogo, przyjedŸ tu sam i skoñcz sprawê.Po wiedŸmiñsku.Bywaj, Geralt.Nivellen odwróci³ siê i raŸno pomaszerowa³ w stronê pa³acyku.Nie obejrza³ siê ju¿ ani razu.ZIARNO PRAWDY 65IIIOkolica by³a odludna, dzika, z³owrogo nieprzyjazna [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.