Index
Pod redakcjš Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (14)
Kurcz Ida Pamięć, uczenie się, język (14)
Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (14)
rok 2027 14 16 (3)
ENTER.1996 2001
rozdzial 16 (69)
03 Ultimatum Bournea
Andre Norton Planeta Voodoo
Kępiński Antoni Z psychopatologi życia seksualnego (3)
index (686)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    - Przychodzi do młyna - ciągnęła doszedłszy do tego smutnegofragmentu opowieści - i mówi, że tu nie miejsce dla hisa, nie, nie, proszęuciekać, ludzie to zrobią, ludzie zrobią tak, że rzeka nie zabierze hisa.Ipracuje własnymi rękami, ani nie krzyknie, nie, on kocha hisa.Nadaliśmy muimię, ja mu je nadałam, bo on nadał mi moje ludzkie imię i dał mi mojego dobregoducha.Nazwałam go Przychodzący-z-Jasności.    Rozległ się pomruk, ale pomruk uznania, nie krytyki, pomimo żebyło to słowo-duch przeznaczone dla samego Słońca.Hisa otoczyli się ramionami idrżeli, jak zawsze, kiedy głośno wypowiedziała to imię.    - I hisa nie zostawili człowieka-Bennetta, o nie.Pracowali znim, żeby uratować młyn.I potem ta stara rzeka, ona jest zła na ludzi i hisa,zawsze zła, ale najbardziej zła na ludzi-Lukasów, którzy ogołocili jej brzegi izabrali jej wodę.I ostrzegamy człowieka-Bennetta, że nie może ufać starej rzecei on nas słucha i wraca; ale my hisa, pracujemy, żeby uratować młyn i żebyBennett nie był smutny.A stara rzeka podchodzi wyżej i zabiera pale ; a mykrzyczymy szybko, szybko wracaj! do hisa którzy pracują.Ja, Satyna, pracowałamtam i widziałam.- Uderzyła się pięścią w pierś i dotknęła Niebieskozębegoupiększając w ten sposób swą opowieść.- Niebieskozęby i Satyna, my widzimy, mybiegniemy na ratunek hisa i Bennettowi, i dobrym ludziom, jego przyjaciołom,wszyscy, wszyscy biegniemy, żeby im pomóc.Ale stara rzeka połyka ich idobiegamy za późno, wszyscy za późno.Młyn się wali, ssst! A Bennett sięga pohisa, których stara rzeka trzyma w ramionach.Jego też ona chwyta, razem zczłowiekami, którzy pomagają.My krzyczymy, my płaczemy, my błagamy starą rzekę,żeby oddała Bennetta; ale ona i tak go zabiera.Całych hisa oddaje, ale zabieraczłowieka-Bennetta i jego przyjaciół.Nasze oczy są tego pełne.On umiera.Onumiera wyciągając ręce po hisa, umiera przez swoje dobre serce i stara rzeka,zła stara rzeka połyka go.Ludzie znajdują go i grzebią.Ja ustawiam nad nimkije-dusze i składam mu dary.Przybywam tutaj i mój przyjaciel Niebieskozębyprzybywa, bo to Okres.Przybywam na pielgrzymkę tu, gdzie jest dom Bennetta.    Rozległ się pomruk pochwały, otaczające ich pierścieniem ciałazaczęły się kołysać.Oczy błyszczały od łez.    I stała się rzecz dziwna i niepojęta, bo paru z obcych hisa zNadwyża podeszło do skraju tłumku Dołowców i też zaczęło się kołysać, z oczamiutkwionymi w obojgu.    - On kocha - odezwał się jeden z nich, wprawiając tym wosłupienie innych.- On kocha hisa.    - Tak - zgodziła się Satyna.Słowa jednego ze strasznych obcychi świadomość, że słuchali, co jej leży na sercu, sprawiły, że w gardle zaczęłojej coś wzbierać.Namacała wśród swoich woreczków dary ducha.Wydobyła jasnąszmatkę i uniosła ją ostrożnie.- To mój dar ducha, moje imię, które mi nadał.Hisa znowu się zakołysali i zamruczeli pochwalnie.    - Jakie jest twoje imię, gawędziarko?    Przycisnęła do piersi swój dar ducha i wstrzymawszy oddechpatrzyła rozszerzonymi oczyma na obcego, który zadał to pytanie.Gawędziarko.Tapochwała z ust obcego Starego przyprawiła ją o gęsią skórkę.    - Jestem Niebo-Ją-Widzi.Ludzie nazywają mnie Satyna.Wyciągnęła rękę, żeby pogłaskać Niebieskozębego.    - Ja jestem Słońce-Prześwitujące-przez Chmury - odezwał sięNiebieskozęby - przyjaciel Niebo-Ją-Widzi.    Obcy zakołysał się w biodrach i teraz, ku wyrażanemu pomrukiemnabożnemu szacunkowi innych, którzy odsunęli się, żeby pozostawić wolnąprzestrzeń między nimi a nią, dołączyli do nich wszyscy obcy hisa.    - Słyszeliśmy, jak opowiadasz o tym Przychodzącym-z-Jasności, otym człowieku-Bennecie.Dobry, dobry był ten człowiek i dobrze, że dałaś mudary.Witamy uroczyście twoją podróż i szanujemy twoją pielgrzymkę,Niebo-Ją-Widzi.Twoje słowa rozgrzewają nas, rozgrzewają nasze oczy.Długi czasczekaliśmy.    Pokłoniła się głęboko oddając szacunek wiekowi mówcy i jegowielkiej uprzejmości.Wśród pozostałych narastały coraz głośniejsze pomruki.    - To jest Stary - szepnął jej do ucha Niebieskozęby.- On nieodzywa się do nas.    Stary splunął i pogardliwie poczochrał się po piersi.    - Gawędziarka dobrze mówi.Zaznacza swój Okres pielgrzymką.Idzie z otwartymi oczyma, nie tylko z otwartymi rękoma [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.