Index czesc 01 rozdzial 01 czesc 04 rozdzial 04 czesc 02 rozdzial 03 (3) czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 07 (91) rozdzial 02 (20) rozdzial 05 (14) rozdzial 09 (214) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ale zawsze coś takiego można było pokazać w PV.Pokazywali także Paula i Lurvy, którzy właśnie byli w Dortmundzie, żeby omówić sprawę wzniesienia mauzoleum dla ojca Lurvy, jak tylko jego szczątki powrócą z Fabryki Pożywienia.Wan także budził żywe zainteresowanie - stawał się coraz bogatszy dzięki swoim wystąpieniom w PV jako chłopiec z Nieba Heechów.Podobnie Janine - w końcu mogła na żywo spotkać się z gwiazdorami, z którymi dotychczas tylko korespondowała.Ja zresztą też.Wszyscy mieliśmy dużo pieniędzy i sławę.Nie miałem tylko pojęcia, co zrobię z tą całą forsą.Za to w końcu uzmysłowiłem sobie na co mam ochotę. - Essie, włóż sweter - poprosiłem.- Pójdziemy na spacer. Trzymając się za ręce poszliśmy na brzeg lodowatej wody. - Ach, pada śnieg - stwierdziła spoglądając na kopułę, której powłoka znajdowała się jakieś siedemset metrów nad naszymi głowami.Przeważnie nie widać jej zbyt wyraźnie, ale dzisiaj, podświetlona przez grzejniki, które chronią ją przed śniegiem czy lodem, wyglądała jak mleczna powłoka poprzecinana odblaskiem świateł z ziemi i rozciągająca się na całym horyzoncie. - Czy nie jest ci za zimno? - Może tylko tutaj, blisko wody - przyznała.Wspięliśmy się z powrotem po zboczu do maleńkiego gaju palmowego przy fontannie i usiedliśmy na ławce, żeby popatrzeć na światła na Morzu.Było całkiem przyjemnie.Pod kopułą powietrze właściwie nigdy nie jest zbyt chłodne, ale woda pochodzi z rzeki Hudson, która, zanim dotrze do Zapory Palisadowej, płynie na otwartej przestrzeni jakieś siedemset czy osiemset kilometrów.W zimie od czasu do czasu kawałki kry kolebiąc się przepływają pod barierami i docierają nawet do naszej przystani. - Essie, właśnie się nad czymś zastanawiałem - odezwałem się po chwili. - Wiem, kochanie. - Myślałem sobie o Najstarszym, o tej maszynie. - Ach tak - podciągnęła w górę stopy, żeby nie opierać ich na trawie wilgotnej od rozpryskujących się w powietrzu kropel wody z fontanny.- Bardzo fajna maszyna - odparła.- Całkiem oswojona, bo już ją trochę utemperowałeś.Zakładając, oczywiście, że nie da się jej zewnętrznych efektorów i nie pozwoli poruszać, ani nie dopuści do jakichkolwiek obwodów kontrolnych.Poza tym jest zupełnie niegroźna. - Chodzi mi o to, czy można by taką zbudować dla ludzi? - Rozumiem, no cóż, chyba tak.Potrzeba by na to oczywiście dużo czasu i pieniędzy. - I można by w niej zmagazynować ludzką osobowość po śmierci człowieka, tak jak w Zmarłych? - Chyba nawet z lepszym skutkiem.Choć mogłyby pojawić się pewne kłopoty, problemy biochemiczne, a to już nie moja specjalność.- Odchyliła się do tyłu spoglądając w górę na opalizującą nad naszymi głowami kopułę.- Kiedy układam program - powiedziała z namysłem - rozmawiam z komputerem w jakimś języku.Tłumaczę mu, jaki jest i jakie powinien spełniać zadania.Programowanie Heechów jest inne.Opiera się na bezpośrednim chemicznym odczycie mózgu.Pod względem chemicznym mózg Starców nie jest taki sam, jak twój czy mój, dlatego zapisowi Zmarłych daleko do doskonałości.Starcy muszą znacznie różnić się od Heechów, dla których ten proces wymyślono.Ale Heechom udało się go zastosować w przypadku Starców bez większych trudności, zatem coś takiego da się zrobić.Tak, kiedy umrzesz, drogi Robinie, będzie można wpisać twój mózg w maszynę, potem tę maszynę wsadzić do statku Heechów i skierować go do czarnej dziury w konstelacji Strzelca YY, gdzie odnajdzie Gelle-Klarę Moynlin i wyjaśni jej, że to wszystko stało się nie z twojej winy.Masz na to moje słowo, tylko że nie możesz umrzeć przed upływem powiedzmy pięciu do ośmiu lat, żebyśmy zdążyli przeprowadzić odpowiednie badania.Obiecujesz? Czasem coś mnie tak zaskakuje, że sam nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać, czy może się rozzłościć.W tym momencie szybko wstałem i spojrzałem na moją kochaną żonę.Dopiero wtedy powziąłem odpowiednie decyzje i roześmiałem się: - Czasami mnie zaskakujesz - zauważyłem. - Ale dlaczego, kochanie? Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną.Załóżmy, że to ja przeżyłam lata temu wielką tragedię osobistą.Taką jak twoja.Sytuację, w której ktoś, kogo kochałam, doznał wielkiej krzywdy i to w taki sposób, że nigdy już tej osoby nie mogłabym zobaczyć, żeby jej to wyjaśnić.Czy myślisz, że nie chciałabym z nią porozmawiać, żeby jej wszystko wytłumaczyć? Już miałem coś odpowiedzieć, ale wstała i położyła mi palec na ustach. - Robin, to było pytanie retoryczne.Obydwoje znamy na nie odpowiedź.Jeśli Klara nadal żyje, na pewno bardzo się ucieszy, gdy dostanie od ciebie jakąś wiadomość.Co do tego nie ma wątpliwości, więc plan jest następujący.Umrzesz.mam nadzieję, że nie za wcześnie.Twój mózg zostanie zapisany w maszynie.Może zrobię kopię i dla siebie, jeśli nie będziesz miał nic przeciwko temu.Ale jeden egzemplarz poleci do czarnej dziury, odnajdzie Klarę i powie jej: „Kochana Klaro, nie można było zapobiec temu, co się stało, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że oddałbym życie, by móc cię uratować".I wiesz, Robin, co Klara wtedy odpowie tej dziwnej maszynie, która zjawi się nie wiadomo skąd, w jej odczuciu może dosłownie w parę godzin po całym wypadku? Nie miałem pojęcia, w tym sęk.Ale nic nie odpowiedziałem, bo Essie nie dopuściła mnie do słowa. - Klara powie wtedy.„No cóż, kochany Robinie, wiem, że jesteś na coś takiego gotów, ponieważ ze wszystkich mężczyzn na świecie właśnie ciebie najbardziej szanuję, tobie ufam i ciebie najbardziej kocham".Na pewno by tak powiedziała, bo to byłaby prawda.Ja zresztą tak samo uważam.Strona główna Indeks [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||