Index Pod redakcjš Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (14) Kurcz Ida Pamięć, uczenie się, język (14) Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (14) rok 2027 14 16 (3) Obled reform Chmielewska Joanna Zlota mucha Books Dav Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu abc.com.pl 7 265 10 (2) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . - O jakimschronieniu mówisz? - W górach. - Nie.Stracilibyśmy zbyt wiele czasu.Wiem, co mniezaatakowało.Jeśli mam rację, to jesteśmy bezpieczni tak długo, jak długoznajdujemy się nad warstwą chmur. - Hę? - Sam się o tym przekonasz. - Trzeba cię opatrzyć. -Rzeczywiście, ale najpierw musisz znaleźć bezpieczne miejsce, w którym będziemymogli wylądować.Zejdź w dół tam, gdzie pokrywa chmur jest najgęstsza. Pod grubą warstwą chmur wcale nie było ciemno.Trochęświatła jednak docierało aż tutaj, a to, które dotarto, było natychmiastodbijane. Teren, nad którym lecieli byt nie kończącąsię równiną, porośniętą z rzadka roślinami. Pojedynczymi roślinami, rozmieszczonymi w równychodstępach.Każda z nich miała jeden, duży kwiat.Każdy kwiat obracał się w śladza Louisem Wu.Niesamowita, milcząca, uważna publiczność. Louis wylądował w pobliżu jednej z roślin i zsiadł zeskutera. Jej kwiat był wielkości ludzkiej twarzy; zzewnątrz miał całą masę żylastych wypukłości, jakby ścięgien czy mięśni, zaśjego wewnętrzna powierzchnia była gładka i wypolerowana, tworząc wklęsłezwierciadło.W jego środku znajdował się krótki słupek zakończony zieloną,bulwiastą naroślą. Wszystkie kwiaty patrzyły prosto naniego, kąpiąc go w swoim blasku.Louis wiedział, że usiłują go zabić i zerknąłniespokojnie w górę; na szczęście chmury były na swoim miejscu. - Miałeś rację - powiedział do swego komunikatora.-Tosłoneczniki Slavera.Gdyby nie chmury, bylibyśmy martwi w chwili, kiedywlecieliśmy nad tę nizinę. - Możemy tu się gdzieśschować? W jakiejś jaskini, albo czymś w tym rodzaju? - Nie sądzę.Teren jest zbyt płaski.Słoneczniki niemogą zbyt dokładnie skoncentrować wiązki światła, ale i tak świecą jak diabli. - Na łapy finagla, co z wami? - zniecierpliwiła sięTeela.- Louis, musimy szybko lądować! Mówiący jest ranny! I cierpi. - To prawda, Louis. - Więcmusimy zaryzykować.W porządku, wyłaźcie.Miejmy nadzieję, że te chmury nieodpłyną z wiatrem. Louis poświęcił jakąś minutę naspacer między kwiatami.Było tak, jak przypuszczał: w królestwie słonecznikównie żyło nic oprócz nich.Nic nie rosło.Nic nie latało.Nic nie ryło wspopielałej glebie.Na samych słonecznikach nic było żadnych pasożytów, narośliczy zgrubień.Gdy któryś zachorował, inne natychmiast go niszczyły. Lustrzany kwiat stanowił broń o straszliwej sile.Jegopodstawowym zadaniem była koncentracja promieni słonecznych na owej zielonej,znajdującej się w jego środku narośli, w której zachodził proces fotosyntezy.Ale mógł też skoncentrować te promienie na roślinożernym zwierzęciu lub owadzie,paląc je w okamgnieniu.Wszystko co żyje, jest wrogiem rośliny istniejącejdzięki fotosyntezie; dlatego też wszystko, co żyło, skończyło jako nawóz dlasłoneczników. Ale skąd się tutaj wzięły, zadumał sięLouis.Nie mogły przecież koegzysstować z jakąkolwiek inną formą życia.Były nato zbyt potężne.Nic mogły więc pochodzić z macierzystej planety budowniczychPierścienia. Mityczni Inżynierowie z pewnościąodwiedzali różne planety w poszukiwaniu użytkowych i ozdobnych roślin.Być możedotarli nawet do Srebrnookiej, która teraz znajdowała się już w granicachpoznanego Kosmosu.I być może uznali, że słoneczniki są niezwykle ozdobne. Ale przecież powinni byli ogrodzić je jakimś płotem.Każdy dureń by tak zrobił.Wysoki płot i pas nagiej powierzchni Pierścienia.Toby je powstrzymało. Tyle tylko, że n NIE powstrzymało.Wystarczyło jedno ziarno.Trudno powiedzieć, jak wielki obszar teraz zajmują.Tomusiała być właśnie ta "srebrna plama", którą zauważyli wspólnie z Nessusem. Ciałem Louisa wstrząsnął niekontrolowany dreszcz.Jaksięgnąć okiem, jedynymi żyjącymi istotami były słoneczniki. Kto wie, czy za jakiś czas nie opanują całegoPierścienia. Ale na to potrzebowałyby bardzo dużoczasu.A Pierścień jest ogromny.Wystarczająco ogromny, by zmieściły się na nimróżne, bardzo różne rzeczy.następny [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||