Index Pod redakcjš Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (13) Kurcz Ida Pamięć, uczenie się, język (13) George Orwell Folwark zwierzęcy (13) rok 2026 10 13 23 (274) Clancy Tom Zeby Tygrysa Orson Scot Card Cien Endera 04 (487) Goodkind Terry Bezbronne Imperium Sienkiewicz Henryk Rodzina Połanieckich |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . - I nie mów mi, że robisz to tylko dla mojego dobra. - Nie, robię to tylko dla siebie! Nie mam ochoty pielęgnowaćcię, jak będziesz miał nawrót choroby! Spiorunowała go wzrokiem tak ostrym, że zebrał się w sobie,wyprostował i majestatycznym krokiem wyszedł z wody.Chociaż do jego prywatnegoposłania pod drzewami nie było daleko, nogi ciążyły mu jak z ołowiu, kiedy wlókłsię do brzegu.Położył się, wydając westchnienie ulgi i zamknął oczy. Kiedy je znowu otworzył, ktoś nim potrząsał i okazało się, żeBrekke przygląda mu się figlarnie. - Jak się teraz czujesz? - Znowu coś mi się śniło? - Hmmm.Znowu koszmary? - Nie, jakieś dziwne sny.Tylko że wszystkie nieostre.Jaxompotrząsnął głową, żeby uwolnić się od miazmatów koszmaru.Zdał sobie sprawę, żejest południe.Ruth chrapiąc spał po jego lewej ręce.Daleko po prawej widaćbyło D'rama, który odpoczywał oparty o jedną z przednich nóg Tirotha.Nie byłośladu po F'norze i Canthu. - Pewnie jesteś głodny - powiedział Brekke, wyciągając ku niemutalerz z jedzeniem i kubek, które ze sobą przyniosła. - Jak długo spałem? - Jaxom czuł obrzydzenie do siebie.Wyprostował ramiona i pomacał mięśnie, zesztywniałe od szorowania smoka. - Kilka godzin.Dobrze ci to zrobiło. - Ostatnio strasznie dużo mi się śni.Czy to pozostałości popłomiennej grypie? Brekke zamrugała, a następnie z namysłem zmarszczyła czoło. - Właściwie to i ja śnię tutaj dużo więcej niż normalnie.Możeto od nadmiaru słońca. W tym momencie obudził się Tiroth, ryknął, z trudem wstał nanogi, obsypał swojego jeźdźca piaskiem.Brekke krzyknęła cicho, ze spojrzeniemutkwionym w starym spiżowym smoku, który otrzepywał się z piasku i rozpościerałskrzydła. - Brekke, muszę lecieć! - zawołał D'ram.- Czy słyszałaś? - Tak słyszałam.Leć szybko! - zawołała w odpowiedzi, podnoszącna pożegnanie rękę. To coś, co obudziło Tirotha, podnieciło jaszczurki ogniste,które zaczęły krążyć, pikować, ochryple trajkotać.Ruth podniósł głowę,popatrzył na nie sennie, potem z powrotem opadł na piasek, obojętny na to całepodniecenie.Brekke odwróciła się, by popatrzeć na białego smoka z osobliwymwyrazem twarzy. - Co się stało, Brekke? - Spiżowe smoki w Weyrze Ista wykrwawiają swoją zdobycz.- Och,na Skorupy i ich Odłamki! - Początkowe zaskoczenie Jaxoma przeszło w pełenrozczarowania niesmak do własnej słabości.Miał nadzieję, ze pozwolą mu wziąćudział w tym locie godowym.Chciał zachęcać okrzykami G'deneda i Barnatha. - Wiem - powiedziała uspokajająco Brekke.- Będzie tam Canth, iTiroth też.Oni mi wszystko opowiadają.A teraz jedz! Jaxom posłuchał, wciążjeszcze przeklinając swój niefortunny sen, kiedy zauważył, że Brekke ponowniewpatruje się w Rutha. - Czy coś nie w porządku z Ruthem? - Z Ruthem? Nie, nic.Biedaczysko, taki był dumny, że może dlaciebie wyprawić się na Nici, a teraz jest za bardzo zmęczony, żeby sięprzejmować czymkolwiek innym.następny [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||