Index
Terry Pratchett Witches Abroad v1.1
Terry Pratchett 19 Ostatni Bohater
brooks terry kapitan hak
abc.com.pl 9
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia
Dean R. Koontz Wizja
abc.com.pl 7
Chap04
Encyklopedia Prawna Rzeczpospolita
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .By³o ich tak wielu, i¿ mia³o siê wra¿enie, ¿e to ziemia siê porusza.Zanim Richard dotar³ do ¿o³nierzy, poranek rozdar³y oœlepiaj¹ce b³yski ognia.Grzmi¹ce ogniste wybuchy rozrywa³y szeregi wroga, zabijaj¹c setki ¿o³nierzy.W powietrze wzlatywa³y drzewa, darñ i ludzie.Wojownicy - z pal¹cymi siê w³osami, odzieniem i skór¹ - walili siê na ziemiê.Richard us³ysza³ zbli¿aj¹ce siê z ty³u wycie.Brzmia³o znajomo.Odwróci³ siê w sam czas, ¿eby zobaczyæ lec¹c¹ ku nim kulê p³ynnego, k³êbi¹cego siê ognia.Rozdyma³a siê w locie, sycz¹ca, groŸna, œmiercionoœna.Ogieñ czarodzieja.Oœlepiaj¹ce, roz¿arzone do bia³oœci piek³o z rykiem przemknê³o nad ich g³owami.Potem zni¿y³o lot i runê³o na nieprzyjaciela, zalewaj¹c go p³ynn¹ œmierci¹.Ogieñ czarodzieja przywiera³ do tego, czego dotkn¹³, i nieub³aganie spala³.Pojedyncza kropla mog³a przepaliæ nogê a¿ do koœci.By³ przera¿aj¹co groŸny i œmiercionoœny.Mówiono, ¿e powoduje tak potworny ból, i¿ ¿yj¹ce ofiary b³aga³y o œmieræ.Ale czyim by³ dzie³em?Po drugiej stronie ¿o³nierze £adu padali, jakby coœ kosi³o ich szeregi.Jakby jakieœ ostrze zabija³o ca³e setki, rozdzieraj¹c ich z krwaw¹ zajad³oœci¹.Ale kto to robi³?Nie by³o czasu, ¿eby tak staæ i siê zastanawiaæ.Richard i jego ludzie musieli stawiæ czo³o tym, którzy uszli œmiercionoœnej magii.Poniewa¿ ich szeregi zosta³y przetrzebione, Imperialny £ad nie by³ w stanie skutecznie zaatakowaæ.Ludzie Richarda roznieœli wroga.Kiedy walczyli, nadlatywa³y kule œmiercionoœnego ognia, ra¿¹c tych, którzy próbowali uciekaæ lub przegrupowaæ siê do ataku.Tu i ówdzie ¿o³nierze £adu walili siê bez udzia³u Richarda i jego ludzi.Spazmatycznie chwytali powietrze, zaciskali d³onie na piersiach w straszliwym bólu i padali martwi.Wkrótce ciszê poranka zak³Ã³ca³y tylko jêki rannych.Ludzie Richarda zgromadzili siê przy nim, niepewni, co siê w³aœciwie sta³o, zaniepokojeni, ¿e teraz to tajemnicze coœ dopadnie i ich.Richard uœwiadomi³ sobie, ¿e oni - w przeciwieñstwie do niego - nie widzieli ognia czarodzieja.Dla nich musia³ to byæ zbawczy cud.Pod stoj¹cym z boku budynkiem dostrzeg³ dwoje ludzi.Jedna z tych osób by³a wyraŸnie wy¿sza od drugiej.Zmru¿y³ oczy, ¿eby wyraŸniej widzieæ, ale nic mu to nie da³o.Wspar³ siê na ramieniu Toma i ruszyli ku tamtym.- Richard, drogi ch³opcze - odezwa³ siê Nathan, gdy do niego dotarli.- Jak to mi³o ciê widzieæ ca³ego i zdrowego.Ann, niewysoka pulchna kobieta w prostej szarej szacie, obdarzy³a go tym swoim uœmiechem wyra¿aj¹cym radoœæ, satysfakcjê, a równoczeœnie wyrozumia³oœæ.- Nawet sobie nie wyobra¿acie, jak siê cieszê, ¿e was widzê - rzek³ Richard, nadal zadyszany i staraj¹cy siê zbyt g³êboko nie oddychaæ.- Ale co wy tutaj robicie? Jak mnie, u licha, znaleŸliœcie?Nathan uœmiechn¹³ siê ³obuzersko.- Proroctwo, drogi ch³opcze.Czarodziej by³ w wysokich butach, kamizeli i marszczonej bia³ej koszuli.Z prawego ramienia sp³ywa³a mu elegancka zielona aksamitna pelerynka.Œwietnie siê prezentowa³.Richard spostrzeg³, ¿e Nathan ma u boku miecz w lœni¹cej pochwie.Trochê go zdziwi³o, ¿e ktoœ w³adaj¹cy ogniem czarodzieja nosi miecz.A jeszcze osobliwsze by³o to, ¿e znienacka owego miecza doby³.Ann nagle zach³ysnê³a siê oddechem, bo ktoœ wyskoczy³ zza budynku i pochwyci³ j¹.To by³a jedna z osób, które zgromadzi³y siê, ¿eby chroniæ ¿o³nierzy £adu - wysoka, szczup³a kobieta z wykrzywion¹ gniewem twarz¹, dzier¿¹ca d³ugi nó¿.- Jesteœcie mordercami! - wrzasnê³a, potrz¹saj¹c prostymi w³osami.- Przepe³nia was nienawiœæ!Ziemia wokó³ Ann i owej kobiety eksplodowa³a, w górê polecia³y pecyny i trawa.Ann, czarodziejka, najwyraŸniej usi³owa³a siê pozbyæ napastniczki.Kobiecie nic siê nie sta³o.Magia nie dzia³a³a na osoby nie maj¹ce choæby iskierki daru.Stoj¹cy w pobli¿u Nathan raŸno wkroczy³ do akcji i bez wahania przeszy³ mieczem wysok¹ kobietê.Chwiejnie siê cofnê³a os³upia³a ze zdumienia.Upad³a, zeœlizguj¹c siê z okrwawionej klingi.Ann, ju¿ wolna, spojrza³a na martw¹ kobietê.GroŸnie zerknê³a na Nathana.- Istotnie, dziarski i zabójczy.Prorok siê uœmiechn¹³ z tego ich ¿artu.- Przecie¿ ci mówi³em, ¿e magia na nich nie dzia³a.- Nathanie - odezwa³ siê Richard - dalej nie rozumiem.- PodejdŸ, moja droga.- prorok skin¹³ za siebie.Zza budynku wybieg³a Jennsen.Objê³a Richarda.- Tak siê cieszê, ¿e nic ci siê nie sta³o - powiedzia³a.- Mam nadziejê, ¿e siê na mnie nie gniewasz.Nathan zjawi³ siê w lesie zaraz po waszym odejœciu.Przypomnia³am sobie, ¿e ju¿ wczeœniej go widzia³am, w Pa³acu Ludu w D’Harze.Wiedzia³am, ¿e jest Rahlem, wiêc powiedzia³am mu, w jakich jesteœmy tarapatach.Razem z Ann chcieli pomóc.Zjawiliœmy siê najszybciej jak siê da³o.Popatrzy³a wyczekuj¹co na Richarda.Uœciskiem rozwia³ jej niepokój.- Dobrze post¹pi³aœ - rzek³.- Wykorzysta³aœ swój umys³ do czegoœ, czego £ad nie przewidywa³.Kiedy min¹³ bitewny zapa³, Richardowi jeszcze bardziej zakrêci³o siê w g³owie.Musia³ siê wesprzeæ na Tomie.Nathan podpar³ go z drugiej strony.- S³ysza³em, ¿e dar przysparza ci k³opotów.Mo¿e móg³bym pomóc.- Nie mam czasu.Kahlan jest w rêkach Nicholasa Slide’a.Muszê j¹ odnaleŸæ lub.- Nie udawaj g³upszego, ni¿ jesteœ - obruszy³ siê Nathan.- Zharmonizowanie twojego daru nie potrwa d³ugo.Potrzebujesz pomocy innego czarodzieja, ¿eby zapanowaæ nad w³asn¹ moc¹, bo inaczej nikomu na nic siê nie przydasz.A pamiêtaj, ¿e ju¿ raz ci w tym pomog³em.ChodŸ, wejdŸmy do jednego z tych budynków, gdzie jest cicho i spokojnie, a rozwi¹¿ê choæ te twoje problemy.Richard chcia³ tylko odnaleŸæ Kahlan, ale nie wiedzia³, gdzie jej szukaæ.Mia³ ochotê paœæ temu cz³owiekowi w ramiona i powierzyæ mu w³asny los, oddaæ siê jego doœwiadczeniu i rozleg³ej wiedzy.Wiedzia³, ¿e Nathan ma racjê.Mia³ ochotê zap³akaæ z ulgi, ¿e wreszcie uzyska pomoc.Któ¿ lepiej ni¿ czarodziej pomo¿e mu zapanowaæ nad w³asnym darem?Nawet nie œmia³ marzyæ, ¿e bêdzie mia³ tak¹ mo¿liwoœæ.Zamierza³ dotrzeæ do Nicci, bo ona jedna ze znajduj¹cych siê wzglêdnie blisko osób mog³a wiedzieæ, co zrobiæ.Ale to by³o nieskoñczenie lepsze od pomocy czarodziejki.Bo to czarodziej powinien pomagaæ drugiemu czarodziejowi w razie k³opotów z magicznym darem.- Ale zrób to raz-dwa - rzek³.Nathan odpowiedzia³ tym swoim uœmiechem Rahla.- No to chodŸmy.W mgnieniu oka przywrócimy harmoniê twojemu darowi.- Dziêkujê, Nathanie - wymamrota³ Richard, pozwalaj¹c mu siê wprowadziæ w najbli¿sze drzwi. ROZDZIA£ 60Richard siedzia³ na drewnianej pod³odze naprzeciwko Nathana.W pomieszczeniu nie by³o ¿adnych mebli.Prorok powiedzia³, ¿e nie s¹ potrzebne, ¿e jemu w zupe³noœci wystarczy pod³oga.Ann te¿ siedzia³a na pod³odze w pobli¿u nich.Ch³opak trochê siê dziwi³, ¿e Nathan pozwoli³ jej przy tym asystowaæ, ale nie protestowa³.Bardzo mo¿liwe, ¿e w pewnej chwili jej pomoc oka¿e siê potrzebna.Pozostali czekali na zewn¹trz.Cara wcale nie by³a zadowolona, ¿e musi spuœciæ Richarda z oka, ale j¹ uspokoi³, mówi¹c, ¿e ³atwiej mu siê bêdzie skupiæ na harmonizowaniu daru, kiedy bêdzie wiedzieæ, ¿e ona tu nad wszystkim czuwa.Oba okna zas³oniête okiennicami, tak by wpuszcza³y bardzo niewiele œwiat³a i t³umi³y zewnêtrzne ha³asy.Prorok wspar³ d³onie o kolana, wyprostowa³ siê, g³êboko oddycha³ i mia³o siê wra¿enie, ¿e siê otacza aur¹ w³adczoœci.To Nathan pierwszy wyjaœnia³ Richardowi jego dar.Powiedzia³ mu wtedy, ¿e tacy jak on czarodzieje wojny s¹ odmienni od pozosta³ych czarodziejów.Nie czerpi¹ bezpoœrednio ze swojej wewnêtrznej mocy, lecz kieruj¹ siê uczuciami.Trudno to by³o poj¹æ.Nathan wyjaœni³ Richardowi, ¿e jego moc jest sprzê¿ona z gniewem.- Zatoñ w moich oczach - powiedzia³ spokojnym g³osem Prorok.Richard wiedzia³, ¿e musi odsun¹æ na bok troski o Kahlan.Staraj¹c siê oddychaæ miarowo i nie kaszleæ, spojrza³ w przys³oniête powiekami, g³êbokie, lazurowe oczy Nathana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.