Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 03 Czas na potop
Chalker Jack L Swiaty Rombu 03 Charon Smok u wrot
Foster Alan Dean Przekleci 03 Wojenne lupy
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 03
J.R.R. Tolkien 03 The Return Of The King
Strefa Mroku Jedenastu Apostolow Grozy
abc.com.pl 7
Geniusz
3kopiazap (9)
18 (116)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • edytagallery.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    Rozmawiała z panią Fletcher.Stały we dwie przed niebieskimbudynkiem dworca autobusowego.Widziałem unoszące się z ich ust obłoczki pary,jak zimne dymy sygnalizacyjne.    - No i co powiesz, Tom? Wracam sobie spokojnie z zakupów, a tabidula stoi tutaj i marznie.Przyjechała rannym autobusem.    Saxony robiła co mogła, żeby się uśmiechać, ale w końcu dała zawygraną.    - W takim razie, nie zatrzymuję was dłużej.Jadę do domu.Dozobaczenia później.    Dotknęła ramienia Saxony, rzuciła mi nieprzyzwoite spojrzenie izniknęła za rogiem budynku.    - Chodź.Podniosłem jej walizkę i ruszyłem przez jezdnię.Słyszałem ją za plecami.Kaszlała.Był to ciężki, mokry, rwący kaszel, którytrwał w nieskończoność.Saxony ledwo zdołała wykrztusić - "zaczekaj".Odwróciłemsię i zobaczyłem ją zgiętą w pół, z jedną rękę w okolicy żołądka, a drugą przyustach.    - Źle się czujesz?    Kaszlała dalej, jednocześnie kręcąc głową.    Otoczyłem ją ramieniem i przyciągnąłem do siebie.Dysząc ipoświstując, oparła się o mnie całym ciężarem ciała.Poprowadziłem ją dosamochodu od drugiej strony i otworzyłem drzwiczki.Usiadła, bezwładnieodrzuciła głowę na oparcie fotela.Już nie kaszlała, ale oczy miała załzawione zwysiłku.    - Jestem bardzo chora, Tomaszu.Zaczęło się jak tylko od ciebiewyjechałam.Ale ostatnio bardzo się pogorszyło - potoczyła głową po oparciu, ażspojrzała mi prosto w oczy.- Jak z kiepskiej literatury, nie? - kurczowozacisnęła oczy i znów zaczęła kaszleć.*    - Nie.Nic się nie da zrobić.    - Anno, na litość Boską, opamiętaj się! Przecież nie możesz byćtakim potworem!    Przywiozłem Saxony do domu i położyłem do łóżka.Natychmiastzasnęła, całe szczęście.Jak najszybciej popędziłem do Anny.    - Ja z tym nie mam nic wspólnego, Tomaszu.Tak było w"Kronikach".Zapisane.Przesądzone.    - Ale wszystko inne w "Kronikach" się pokręciło.Dlaczego tegosię nie da pokręcić? Przecież ona wyjechała, prawda? Zrobiła to, co chciałaś?    - Nie powinna była wracać - ton Anny był lodowaty.    - Ona o niczym nie wiedziała, Anno.Nie pisnąłem jej ani słowa.Ona umiera ze strachu.Na miłość Boską, miejże w sobie chociaż raz w życiuodrobiny litości!    - Tomaszu, w "Kronikach" zostało zapisane, że gdyby osobaniepowołana przez dłuższy czas przebywała w Galen, rozchoruje się i umrze.Jeżeli jednak stąd wyjedzie - wyzdrowieje.Saxony nie była chora kiedywyjeżdżała - prawda? Sam mówiłeś, że nie.A zatem w stosunku do "Kronik" tu teżsię pokręciło sam widzisz.Zachorowała po wyjeździe.A powinno być na odwrót.Jajuż zupełnie nie panuje nad tym, co się dzieje.    Anna rozłożyła ręce i po raz pierwszy w życiu wyglądała, jakbyjej było naprawdę przykro.* Dużo wcześniej niż inni zorientowałem się, żechwilowa normalizacja w Galen była zasługą albo obecności Saxony, albo jejkorekty maszynopisu, albo też naszej wspólnej obecności w miasteczku.Kiedytylko odzyskała nieco sił, przeczytała dokładnie wszystko, co napisałem pod jejnieobecność - i poszatkowała to na kawałki.To było źle tamto nie tak.Czemu niewspominam w tym miejscu o tym, zamiast o owym? To nieistotne, to wodolejstwo.Pozwoliła mi zachować najwyżej jedną trzecią wypocin.*    W czwartym dniu przepisywania tekstu z uwzględnieniem uwagSaxony, pani Collins weszła do kuchni, żeby nakarmić bullteriera: w pudle przypiecu, na świeżo porwanej gazecie, spało niemowlę płci żeńskiej.    Sharon Lee, która od pewnego czasu nie ruszała się z domu(podobnie jak wiele innych osób, w tym Ksiądz Pająk), pokazała się w mieście nazakupach, uśmiechnięta jakby wygrała los na loterii.    A Saxony przestała kaszleć.Powiedziałem jej, że Anna i ja jużze sobą nie sypiamy, ale nic więcej nie zdradziłem.    Kiedy zrozumiałem, jak istotna jest dla powodzenia książkiobecność Saxony w Galen, udałem się do Anny i poświęciłem cały ranek nawyjaśnienie jej tego, co, - jak już wiedziałem na pewno - było prawdą.Wysłuchała mnie, a potem oświadczyła, że musi się sama przekonać.Poodwiedzinach u Collinsów przyznała mi rację.Umówiliśmy się, że Saxony niczegosię nie dowie, ale może zostać.    Było to najbardziej nieoczekiwane zdarzenie w Galen.Rozdział IX    Usłyszałem jak idąc do pokoju, klapie puchatymi kapciami, którejej kupiłem w domu towarowym Lazy Larry.    Nigdy nie nachodziła mnie bez potrzeby podczas pracy, więc samodłożyłem pióro i odwróciłem się do drzwi.Wyglądała znacznie zdrowiej niż poprzyjeździe.Nabrała rumieńców, odzyskała apetyt.Nawet teraz trzymała w rękukruche ciasteczko z czekoladą, wygryzione w kształcie półksiężyca.Upiekł jerano Wasz Uniżony.    - Daleko doszedłeś?    - Nie, stoję w miejscu.Muszę kawałek przepisać.France wsiadaw pociąg i jedzie do Galen.A bo Wrzuciła ciastko do kosza na śmiecie ispojrzała na mnie, a ja spojrzałem na swoje ciastko w koszu na śmiecie.    - Mam ci do powiedzenia parę rzeczy, Tomaszu.Wróciłam tutaj zdwóch powodów.Ale kiedy już wróciłam, nie byłam pewna, czy powinnam ci topowiedzieć.Potem chorowałam.a jednak muszę ci powiedzieć - podeszła iusiadła mi na kolanach.Nigdy przedtem tego nie robiła.- Słyszałeś coś oSidneyu Swire?    - Sidneyu co? Brzmi to jak nazwisko jakiegoś angielskiegoaktora.    - Sidney Swire to był ten facet z Princeton, który przyjechałtu z zamiarem napisania biografii France'a.    - Naprawdę? Skąd wiesz?    Saxony była królową poszukiwań źródłowych.Przekonałem się otym już dawno, ale za każdym razem na nowo zdumiewało mnie, że odkrywa rzeczyabsolutnie niewykrywalne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.