Index
Chalker Jack L Swiaty Rombu 03 Charon Smok u wrot
Największa Tajemnica Ludzkoœci (tom I) cz. 03
J.R.R. Tolkien 03 The Return Of The King
czesc 02 rozdzial 03 (3)
czesc 05 rozdzial 03 (2)
03 Ultimatum Bournea
Juliusz Verne Dzieci kapitana Granta
Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartoÂściach baÂśni (2)
abc.com.pl 7
16 (112)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Wielu podziela³o jej niepokój, choæ ¿aden nie by³ jeszcze wystarczaj¹co œmia³y, ani zaanga¿owany, ¿eby podpisaæ siê pod jej najbardziej radykalnymi hipotezami.Lalelelang wiedzia³a, ¿e czasami teoretyzuj¹c wchodzi³a na niebezpieczny grunt, miejsca, na które jej b³yskotliwi koledzy po fachu nie odwa¿ali siê nawet st¹pn¹æ.Na przyk³ad jej sprawozdanie na temat „Nieustêpliwa ¯¹dza Krwi w Tradycyjnej Rozrywce” by³o nie tylko kontrowersyjne, ale wrêcz nie do rozumienia dla wielu uczonych.Mieli oni tendencje, by o takich zagadnieniach rozprawiaæ tylko teoretycznie, co odpowiednio zmniejsza³o efektywnoœæ wypowiedzi.Lalelelang opracowywa³a, z historycznego punktu widzenia, ogóln¹ historiê ludzkich zachowañ i wielu kolegów nie obchodzi³o w jakim kierunku zmierza³a.Nic nie mog³a na to poradziæ.Jako zagorza³a empirystka nie mia³a wyboru.Musia³a bezwzglêdnie pod¹¿aæ œcie¿k¹, któr¹ wybra³a.Im wiêcej studiowa³a i im g³êbiej dociera³a, tym bardziej by³a przekonana, ¿e jest u progu odkrycia czegoœ niezwykle wa¿nego, nie tylko dla jej rasy, ale i dla ca³ej Gromady.Czegoœ tak oczywistego, a jednoczeœnie tak nieuchwytnego, ¿e reszta Gromady wola³a to zignorowaæ, ni¿ dok³adniej zbadaæ.Jeszcze jedno doœwiadczenie bojowe mog³o te odczucia skrystalizowaæ, ale jeszcze nie by³a na nie gotowa.Wspomnienia poprzedniego kontaktu z polem bitwy by³y wci¹¿ zbyt œwie¿e, zbyt ³atwo do niej wraca³y.Przez chwilê rozwa¿a³a nawet mo¿liwoœæ odwiedzenia planety zwanej Ziemia, ale stwierdzi³a, ¿e nawet dla niej, z jej specjalistycznym przygotowaniem i doœwiadczeniem, s¹ pewne granice, których nie mo¿na przekroczyæ.Myœl, nawet abstrakcyjna, o samotnym przebywaniu w œwiecie pe³nym Ludzi, którzy stanowili potencjalne zagro¿enie i w którym bezustannie by³aby obiektem uwagi i ciekawoœci, by³a wystarczaj¹co przera¿aj¹ca, by zrezygnowaæ z zamiaru.Dygota³a, gdy tylko zaczyna³a to rozwa¿aæ i natychmiast recytowa³a koj¹ce wersety.By³a przekonana, ¿e w dalszym ci¹gu musi obserwowaæ ¿o³nierzy z Ziemi, najchêtniej w bardziej intymnych okolicznoœciach, ale nie by³a przygotowana do ponownego przejœcia przez te wszystkie cierpienia, których dozna³a na Tiofi.Jej naukowa reputacja by³a teraz tak du¿a, ¿e mog³a zrobiæ u¿ytek ze stosownych funduszy bez koniecznoœci u¿erania siê o nie z administracj¹.Jak¹ mia³a alternatywê?Najrozs¹dniej by³oby przy³¹czyæ siê do jednej z naczelnych i przebywaæ tak blisko niej, jak tylko mo¿liwe, aby dokonaæ wyczerpuj¹cych obserwacji, których wymaga³a jej bie¿¹ca praca.Najwiêksz¹ trudnoœci¹ by³o znalezienie Ziemianina-¿o³nierza, który zgodzi³by siê cierpliwie znosiæ towarzystwo Waisa w trakcie wszystkich swoich dzia³añ na jawie.Jej przelotna znajomoœæ z Ziemiank¹ Umeki da³a jej przedsmak trudnoœci, na jakie napotkaæ musi próba nawi¹zania tak bliskiego kontaktu.Czu³a, ¿e to jest coœ, co musi zrobiæ, ¿e nie mo¿e w pe³ni poznaæ, ani zrozumieæ jakiejœ rasy, jeœli wczeœniej nie bêdzie ¿yæ z jej reprezentantem, dzieliæ z nim codziennych prze¿yæ, obserwowaæ jak wspó³¿yje nie tylko z przedstawicielami innych gatunków, ale równie¿ ze swoimi pobratymcami.To oznacza³o nie tylko koniecznoœæ przedstawienia tej propozycji administracji, ale równie¿ osobistego poddania siê ziemskiej w³adzy.Doœwiadczenia z Tiofy powinny siê jej przydaæ.Bêd¹ siê niepokoiæ, ¿e przejmie chêæ do wojowania od tego kogoœ, do kogo bêdzie oddelegowana.Nie s¹dzi³a, ¿eby mieli siê czym martwiæ.Spoœród wszystkich rozumnych gatunków jedynie Ziemianie potrafili spokojnie dyskutowaæ o tañcu, gotowaniu, lub luminescencyjnej rzeŸbie, po czym w u³amku sekundy walczyæ i zabijaæ.Obecnoœæ pojedynczego Waisa w takim towarzystwie mia³a niewielkie szansê wywrzeæ na nich jakikolwiek wp³yw.Gdyby dopisa³o jej szczêœcie, mog³a nawi¹zaæ kontakt z ¿o³nierzem, który by³by obeznany z kultur¹ Waisów i ca³ej Gromady.Wtedy jej praca by³aby znacznie ³atwiejsza i przyjemniejsza.Jednak, jeœli okaza³oby siê to konieczne, by³a gotowa sprostaæ trudniejszej sytuacji.Bardzo ostro¿nie sformu³owa³a swoj¹ propozycjê.By³o du¿e ryzyko, ¿e wszystkie przygotowania zostan¹ zmarnowane i ca³y jej wysi³ek pójdzie na mamê.Bowiem, który Ziemianin-¿o³nierz chcia³by Waisa, mog¹cego wpaœæ w nieprzewidzian¹ œpi¹czkê, lub konwulsje przy pierwszych oznakach trudnoœci, jako swojego towarzysza w czasie wykonywania zadañ bojowych?Po z³o¿eniu aplikacji przysz³a nadzieja i obawa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.