Index
rozdzial 08 (15)
rozdzial 08 (191)
rozdzial 08 (58)
rozdzial 08 (19)
rozdzial 08 (52)
rozdzial 08 (222)
rozdzial 08 (237)
rozdzial 08 (203)
08 (259)
08 (462)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alheo.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Raz tylko mia³em do tego okazjê, bardzo krótko, przez Atut.Jeszcze w Arbor House.W blasku ognia jego w³osy wydawa³y siê z³ociste, nawet miedziane; pamiêta³em jednak, ¿e w œwietle dziennym by³y popielatoblond.Oczy, przypomnia³em sobie, mia³ zielone, choæ teraz nie mog³em tego dostrzec.Po raz pierwszy jednak zobaczy³em, ¿e jest wysoki.albo wybra³ sobie bardzo niskich towarzyszy.Wtedy by³ sam i nie mia³em go z kim porównaæ.Kiedy siêgn¹³ do niego blask naszych pochodni, dostrzeg³em, ¿e ma na sobie ciê¿k¹, zielon¹ kurtê bez rêkawów i ko³nierza, a pod spodem coœ czarnego i te¿ ciê¿kiego, z rêkawami wsuniêtymi w zielone rêkawice.Spodnie by³y czarne, podobnie jak wysokie buty; p³aszcz czarny, obszyty szmaragdow¹ zieleni¹, która odbija³a œwiat³o, ko³ysz¹c siê w zmiennych, oleistych pejza¿ach ¿Ã³³ci i czerwieni.Na ³añcuchu na szyi nosi³ ciê¿ki, okr¹g³y medalion, chyba z³oty.I chocia¿ nie mog³em rozró¿niæ szczegó³Ã³w, by³em pewien, ¿e przedstawia Lwa rozrywaj¹cego Jednoro¿ca.Stan¹³ o dziesiêæ - dwanaœcie kroków przed Lukiem, który zatrzyma³ siê o sekundê po nim.Dalt machn¹³ rêk¹ i jego ludzie wbili w ziemiê koñce pochodni.Julian i ja zrobiliœmy to samo i stanêliœmy obok, jak tamci.Wtedy Dalt skin¹³ Luke’owi g³ow¹ i obaj ruszyli do przodu.Spotkali siê poœrodku utworzonego przez p³omienie kwadratu.Chwycili siê za prawe przedramiona, spojrzeli sobie w oczy.Luke sta³ ty³em do mnie, ale widzia³em twarz Dalta.Nie zdradza³a ¿adnych emocji, ale wargi ju¿ siê porusza³y.Nie s³ysza³em ani s³owa - z powodu wiatru i tego, ¿e umyœlnie mówili cicho.Przynajmniej mog³em w koñcu oceniæ wzrost Dalta.Luke mia³ jakieœ metr osiemdziesi¹t piêæ, a Dalt by³ od niego wy¿szy o piêæ, mo¿e dziesiêæ centymetrów.Zerkn¹³em na Juliana, ale nie patrzy³ w moj¹ stronê.Zastanawia³em siê, ile par oczu obserwuje nas w tej chwili z obu stron.Julian nigdy nie by³ osob¹ odpowiedni¹ dla sprawdzania reakcji emocjonalnych.Po prostu przygl¹da³ siê rozmawiaj¹cym, obojêtnie i nieruchomo.Przyj¹³em tê sam¹ postawê.Mija³y minuty.Pada³ œnieg.Po d³ugiej chwili Luke odwróci³ siê i ruszy³ ku nam.Dalt zbli¿y³ siê do jednego ze swoich ludzi.Luke zatrzyma³ siê miêdzy nami, a Julian i ja podeszliœmy do niego.- Co siê dzieje? - spyta³em.- Znalaz³em chyba sposób rozwi¹zania tej sprawy bez wojny.- Œwietnie.Co mu sprzeda³eœ?- Pomys³, ¿eby stoczy³ ze mn¹ pojedynek, który zdecyduje, co bêdzie dalej.- Rany boskie, Luke! - zawo³a³em.- Ten facet to zawodowiec.I z pewnoœci¹ odziedziczy³ nasz daj¹cy si³ê pakiet genów.Od lat ¿yje na polu walki.Jest w formie, jest ciê¿szy od ciebie i ma wiêkszy zasiêg r¹k.Luke wyszczerzy³ zêby.- Mo¿e bêdê mia³ szczêœcie - odpowiedzia³.Spojrza³ na Juliana.- Jeœli przeka¿esz ludziom wiadomoœæ, ¿eby nie atakowali, kiedy zaczniemy, tamta strona te¿ siê nie ruszy.Julian popatrzy³ na jednego z towarzyszy Dalta, który zawróci³ w³aœnie do obozowiska.Potem odwróci³ siê i wykona³ kilka gestów.Po chwili z ukrycia wynurzy³ siê jakiœ cz³owiek i pobieg³ w nasz¹ stronê.- Luke - przekonywa³em.- To szaleñstwo.Jest tylko jeden sposób, ¿ebyœ wygra³: wzi¹æ Benedykta na sekundanta, a potem z³amaæ nogê.- Merle, daj spokój.To sprawa miêdzy Daltem a mn¹.Zgoda?- Mam parê œwie¿ych zaklêæ - powiedzia³em.- Poczekam, a¿ zaczniecie, i w odpowiedniej chwili uderzê.Bêdzie wygl¹da³o, jakbyœ ty go pokona³.- Nie - rzek³.- To naprawdê sprawa honorowa.Nie wolno ci siê wtr¹caæ.- No dobrze.Jeœli tego sobie ¿yczysz.- Poza tym, nikt nie zginie - doda³.- ¯aden z nas w tej chwili tego nie pragnie.To czêœæ umowy.¯ywi zbyt jesteœmy dla siebie cenni.¯adnej broni.Czysta walka, mano a mano.- A na czym w³aœciwie polega ta umowa? - zapyta³ Julian.- Jeœli Dalt spierze mi ty³ek, bêdê jego wiêŸniem.Wycofa swoje si³y, a ja bêdê mu towarzyszy³.- Zwariowa³eœ, Luke! - krzykn¹³em.Julian spojrza³ na mnie gniewnie.- Mów dalej - poprosi³.- Jeœli wygram, on bêdzie moim jeñcem.Wróci ze mn¹ do Amberu czy gdziekolwiek zechcê go zabraæ, a oficerowie ewakuuj¹ wojsko.- Jedyn¹ gwarancj¹ tej ewakuacji - zauwa¿y³ Julian - jest ich przekonanie, ¿e bêd¹ zgubieni, jeœli tego nie zrobi¹.- Oczywiœcie - zgodzi³ siê Luke.- Dlatego mu powiedzia³em, ¿e Benedykt czeka na obu skrzyd³ach, ¿eby go zmia¿d¿yæ.Jestem pewien, ¿e tylko dlatego zgodzi³ siê na pojedynek.- Bardzo sprytnie - pochwali³ Julian.- Niezale¿nie od wyniku, Amber wygrywa.A co próbujesz zyskaæ dla siebie, Rinaldo?Luke uœmiechn¹³ siê.- Pomyœl.- Jest w tobie wiêcej, ni¿ mi siê wydawa³o, bratanku - przyzna³ Julian.- Stañ po mojej prawej stronie, dobrze?- Po co?- ¯eby mnie zas³oniæ, oczywiœcie.Muszê zawiadomiæ Benedykta, co siê dzieje.Luke przesun¹³ siê, a Julian wyj¹³ swoje Atuty i wyszuka³ w³aœciwy.Tymczasem dotar³ goniec z naszego obozu; czeka³ na rozkazy.Julian schowa³ wszystkie karty prócz jednej i nawi¹za³ kontakt.Po³¹czenie trwa³o oko³o minuty, po czym przekaza³ goñcowi instrukcje i odes³a³ go z powrotem.Natychmiast wróci³ do rozmowy przezAtut.Kiedy wreszcie skoñczy³ mówiæ i s³uchaæ, nie schowa³ karty do kieszeni; trzyma³ j¹ ukryt¹ w d³oni.Zrozumia³em, ¿e nie zrywa kontaktu, by Benedykt przez ca³y czas wiedzia³, co powinien robiæ.Luke zdj¹³ i odda³ mi po¿yczony p³aszcz.- Potrzymaj, póki nie skoñczê - poprosi³.- Dobra.- Wzi¹³em okrycie.- Powodzenia.Uœmiechn¹³ siê i odwróci³.Dalt zbli¿a³ siê ju¿ do œrodka kwadratu.Luke podszed³ tak¿e.Stanêli obaj o kilka kroków od siebie.Dalt powiedzia³ coœ, czego nie dos³ysza³em.OdpowiedŸ Luke’a równie¿ zag³uszy³ wiatr.Unieœli rêce.Luke stan¹³ w pozycji boksera, a Dalt wyci¹gn¹³ ramiona w stylu zapaœniczym.Luke wyprowadzi³ pierwszy cios - mo¿e to by³ zwód, w ka¿dym razie nie dotar³ do celu - w twarz przeciwnika.Dalt odbi³, cofn¹³ siê, Luke zaatakowa³ i zada³ dwa szybkie proste w tu³Ã³w.Kolejny cios w twarz trafi³ na bok.Luke zacz¹³ okr¹¿aæ przeciwnika, wyprowadzaj¹c pojedyncze uderzenia.Dalt dwa razy poszed³ do zwarcia, zosta³ odepchniêty.Po drugiej próbie stru¿ka krwi pociek³a mu z wargi.Jednak po trzeciej - przewróci³ Luke’a na ziemiê, chocia¿ nie zd¹¿y³ go przygnieœæ, gdy¿ Luke odtoczy³ siê na bok.Kiedy tylko siê podniós³, spróbowa³ kopn¹æ Dalta w praw¹ nerkê.Ten chwyci³ za kostkê i wyprostowa³ siê, przewracaj¹c go na plecy.Padaj¹c, Luke kopn¹³ go woln¹ nog¹ w kolano, ale Dalt nie zwolni³ chwytu.Przycisn¹³ go do ziemi i zacz¹³ wykrêcaæ nogê.Luke pochyli³ siê do przodu i skrzywiony z bólu zdo³a³ obur¹cz z³apaæ Dalta za nadgarstek i zerwaæ chwyt.Zgi¹³ siê wpó³ i rzuci³ do przodu, nie puszczaj¹c rêki; wsta³ na nogi, przesun¹³ siê pod ramieniem Dalta na prawo, obróci³ i pchn¹³ go twarz¹ w dó³ na ziemiê.Wtedy zaatakowa³ b³yskawicznie: wykrêci³ przeciwnikowi ramiê, przytrzyma³ praw¹ rêk¹, a lew¹ z³apa³ za w³osy.Gdy jednak odci¹gn¹³ g³owê Dalta do góry - zamierzaj¹c, by³em tego pewien, uderzyæ ni¹ kilka razy o ziemiê - zrozumia³em, ¿e nic z tego.Dalt zesztywnia³ i zacz¹³ przesuwaæ rêkê do do³u.Prostowa³ j¹, mimo oporu Luke’a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.