Index czesc 01 rozdzial 01 czesc 04 rozdzial 04 czesc 02 rozdzial 03 (3) czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 07 (91) rozdzial 02 (20) rozdzial 05 (14) rozdzial 09 (214) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Po chwili ucichł. - Tu Jim Chou - usłyszeliśmy głos.- Ci z kursantów, którzychcą zobaczyć, jak wygląda statek po powrocie z nieudanej wyprawy, niech zejdą dodoku nr 4.Właśnie go wciągają. Słyszałem szepty Forehandów w pokoju obok i czułem, jak waliserce Sheri.- Chodźmy lepiej. - Dobrze.Ale nie mam na to zbyt dużej ochoty. Statek powrócił na Gateway, choć nie całkiem samodzielnie.Natrafił na niego jeden z orbitujących krążowników.Później holownikdotransportował go do doków Korporacji, gdzie zwykle stacjonują rakiety z planet.Właz jest wystarczająco duży, by weszła tam Piątka.A to była Trójka.lub to, coz niej pozostało. - O Boże.- wyszeptała Sheri.- Jak myślisz, Bob, co się znimi stało? - Z ludźmi? Zginęli.- Co do tego nie było najmniejszejwątpliwości.Statek przedstawiał opłakany widok.Lądownika nie było, pozostałjedynie sam międzygwiezdny pojazd, czyli kapelusz grzyba, ale i on był całypogięty, rozdarty i osmolony.Rozdarty! Metal Heechów, który nie mięknie nawet włuku elektrycznym! Ale to jeszcze nie było najgorsze. Tego, co najgorsze, nie zobaczyliśmy nigdy, słyszeliśmy jedynierelacje.Jeden z poszukiwaczy był wciąż we wnętrzu statku.W całym jego wnętrzu.Został dosłownie rozbryzgany po sterowni, a jego szczątki tkwiły tam zapieczone wścianach.Przez co? Bez wątpienia przez temperaturę i przyspieszenie.Być możepojazd znalazł się w chromosferze słonecznej lub na ciasnej orbicie wokół gwiazdyneutronowej.Napięcie mogło rozerwać statek, podobnie jak i ludzi.Nigdy się tegojednak nie dowiedzieliśmy. Pozostałych dwóch członków załogi nie odnaleziono.Nie takłatwo było to wprawdzie stwierdzić, ale spis organów ujawnił tylko jedną szczękę,jedną miednicę i jeden kręgosłup - choć w wielu małych kawałkach.Może tamci byliw lądowniku? - Przesuń się, nieopierzeńcu! Sheri chwyciła mnie za ramię i odciągnęła na bok.Nadchodziłopięcioro członków załogi krążowników - Amerykanka i Brazylijczyk umundurowani naniebiesko, Rosjanin - na beżowo, Wenusjanka w białym kombinezonie polowym iChińczyk - w wielofunkcyjnym, czarno-brązowym.Twarze tych ludzi różniły sięwprawdzie, ale upodabniał je ten sam wyraz - mieszanina poczucia obowiązku iniesmaku. - Chodźmy stąd - pociągnęła mnie Sheri.Ani ona, ani ja niemieliśmy ochoty patrzeć, jak szperają wśród szczątków.Cała grupa, Jimmy Chou,Klara i pozostali instruktorzy zaczynali się wycofywać do pokoi.Nie dość szybkojednak.Staliśmy przy iluminatorach, w chwili, kiedy patrol otworzył statek,doleciał odór ze środka.Trudno mi go nawet opisać.Przypominało to coś jakbyfetor przegniłych odpadków gotowanych na karmę dla świń.Nawet w smrodzie Gatewaybył nie do zniesienia. Instruktorka opuściła szyb zlotni na swoim poziomie - dośćnisko, w drugiej strefie Poziomu Wygody.Kiedy obróciła się w odpowiedzi na mojedobranoc, ujrzałem po raz pierwszy, że płacze. Pożegnaliśmy Forehandów pod ich drzwiami, potem rozejrzałem sięza Sheri, która zdążyła już odejść. - Muszę to odespać - powiedziała.- Przepraszam cię.Bob, aleodeszła mi już ochota.Strona główna Indeks [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||