Index
19 (361)
rozdzial 08 (15)
Coc02
www nie com pl 2
Card Orson Scott Planeta spisek
Zew Halidonu
2920 (4)
Johnson P. Bóg
Deaver Jeffery Kolekcjoner kosci
forsyth Fałszerz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lily-lou.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Zreszt¹ dlaczego u diab³a tak bardzo chcecie zostaæ w Egipcie?- Chcemy i ju¿.Przywykliœmy.Jesteœmy tu od piêtnastu lat.To jest teraz nasz œwiat.- Gówno prawda.- Wcale nie.Mylisz siê.Przybyliœmy tu znik¹d, a teraz nale¿ymy do w¹skiego grona posiadaj¹cych w³adzê.Roger jest uwa¿any niemal za cudotwórcê, poniewa¿ zrewolucjonizowa³ egipsk¹ astronomiê.A ja mam swoje obowi¹zki w œwi¹tyni, które traktujê o wiele powa¿niej, ni¿ jesteœ w stanie sobie wyobraziæ.To niesamowicie poci¹gaj¹ca religia.- Jej g³os zmieni³ siê, sta³ siê dziwny, dr¿¹cy i intensywny.- Muszê ci powiedzieæ, ¿e czasami, kiedy jestem bogini¹.Pann¹ M³od¹, Matk¹, Uzdrowicielk¹, mam wra¿enie, jakbym odczuwa³a powiew powietrza wywo³any ruchem skrzyde³ Izydy.- Zawaha³a siê, jakby nagle uœwiadomi³a sobie, ¿e g³os jej wype³ni³ siê ekstaz¹.Kiedy po chwili zaczê³a mówiæ dalej, jej s³owa brzmia³y ju¿ normalniej.- Mam tak¿e swoje zwi¹zki z dworem, bardzo wp³ywowych przyjació³, dziêki którym ¿yjê niezwykle wygodnie pod wzglêdem materialnym.- Wiem o tych twoich zwi¹zkach.Kiedy szed³em do ciebie, zauwa¿y³em jednego z twoich wp³ywowych przyjació³, wychodz¹cego ze œwi¹tyni.On180 Robert Silverbergjest szalony, ten twój ksi¹¿ê, prawda? Ty zreszt¹ te¿ robisz wra¿enie ob³¹kanej.Jezu! Dwoje wariatów uwiêzi³o mnie i dla ich wygody mam spêdziæ resztê ¿ycia b³¹kaj¹c siê po Egipcie w czasach XVIII Dynastii! Cholerna atrakcja! Czy wy nie zdajecie sobie sprawy, co wy ze mn¹ robicie? Nie rozumiecie tego ?- Oczywiœcie, ¿e zdajemy sobie sprawê.Przecie¿ sama ci o tym powiedzia³am.Na jej policzkach nagle zalœni³y ³zy i sp³ynê³y, pozostawiaj¹c œlady na starannym makija¿u.Raz ju¿ widzia³ j¹ p³acz¹c¹.- Jesteœ bardzo dobr¹ aktork¹.- Nieprawda.Wyci¹gnê³a ku niemu rêce.Gniewnie cofn¹³ swoj¹ d³oñ, ale trzyma³a go mocno i nagle znalaz³a siê tu¿ przy nim, staraj¹c siê dosiêgn¹æ ustami jego ust.Zesztywnia³.Unosz¹cy siê wokó³ niej dziwny aromat wype³ni³ mu nozdrza, obezw³adniaj¹c go swoim tajemniczym zapachem.A kiedy zaczê³a przebiegaæ delikatnie palcami po jego go³ych plecach, zadr¿a³ pod wp³ywem odczuwanych dreszczy i przesta³ stawiaæ opór.Osunêli siê na stos futer, które s³u¿y³y mu za ³Ã³¿ko.- Ozyrysie.- mrucza³a cicho.- Jesteœ moim Ozyrysem.Mrucza³a coœ gard³owym g³osem, jakieœ egipskie s³owa - takie, których nie nauczono go w sztabie S³u¿by - ale domyœla³ siê ich znaczenia.W intensywnoœci jej reakcji by³o coœ przera¿aj¹cego, coœ tak groteskowego w tym jej erotycznym majaczeniu, ¿e nie mog¹c tego s³uchaæ i pragn¹c j¹ uciszyæ, zamkn¹³ jej usta, przyciskaj¹c je swoimi.Jej jêzyk wsun¹³ mu siê miêdzy wargi jak w³Ã³cznia.Wygiê³a w ³uk miednicê i ogarnê³a go nogami.Zamkn¹³ oczy i zagubi³ siê w niej.Usiad³ potem opieraj¹c siê plecami o mur i patrzy³ na ni¹ ze zdumieniem.Uœmiecha³a siê do niego.TEBY STU BRAM181- Pragnê³am tego od dnia, kiedy siê tu pojawi³eœ, wiesz? Od kiedy tylko zobaczy³am ciê na ³o¿u w Domu ¯ycia.Ci¹gle jeszcze serce wali³o mu jak m³ot.Z trudem ³apa³ oddech.Powietrze w pokoju, gor¹ce, lepkie i gêste, wype³nia³ dziwny zapach jej prefum.- No to dosta³aœ to, czego chcia³aœ - powiedzia³, kiedy by³ ju¿ w stanie wydusiæ z siebie s³owa.- W porz¹dku.Dosta³aœ.- W g³owie zaczê³a mu dojrzewaæ pewna myœl.- NieŸle nam by³o ze sob¹, co?- Tak.Muszê przyznaæ, ¿e ca³kiem nieŸle.- Nie musimy na tym poprzestaæ.Mo¿emy razem wróciæ, ty i ja.Lehman mech sobie robi, co mu siê ¿ywnie podoba.A my moglibyœmy dzia³aæ razem.S³u¿ba wysy³a³aby nas razem do ró¿nych miejsc i.- Przestañ.Nie gadaj bzdur.- Kiedy naprawdê to mo¿liwe.- Mog³abym byæ twoj¹ matk¹.- Przed chwil¹ wcale nie robi³aœ takiego wra¿enia.- Ale w pe³nym œwietle by³oby to doskonale widoczne.To zreszt¹ niewa¿ne.Wybra³am Egipt.I dlatego ty te¿ musisz tu zostaæ.Jej s³owa spad³y na niego jak seria ciosów.Ju¿ by³ bliski nadziei, ¿e z ni¹ wygra³.Idiotyzm! £udziæ siê, ¿e zmieni³a zdanie pod wp³ywem chwili gimnastyki na futrach? Liczyæ na to, ¿e przekonaj¹, by odda³a swoje luksusowe ¿ycie na dworze faraona w zamian za chwilê sapania? Ale ze mnie dzieciak, pomyœla³.Znowu us³ysza³ ³oskot zamykaj¹cych siê stu bram.- A teraz pos³uchaj mnie - powiedzia³a.Przysiad³a naprzeciwko niego, z dala od lampy, pod p³askorzeŸb¹ Sobeka i Izydy.Nadal by³a naga i jej cia³o, nasmarowane olejkiem, lœni³o w pó³cieniu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.