Index Jonathan Carroll Czarny koktail i inne opowiadania Czarny anioł Szklarski Alfred 6 Tomek wsrod lowcow glow Szklarski Alfred 4 Tomek na tropach Yeti Szklarski Alfred 1 Tomek w Krainie Kangurow Szklarski Alfred 3 Tomek na wojennej sciezce LUKA (3) abc.com.pl 7 Demon 4 288 06 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Z filozoficznym spokojem skuba³ trawê i jak gdyby nigdy nic, niós³ dzielnie przypadaj¹cy nañ baga¿.Tomek nabiera³ ju¿ otuchy, gdy pewnego dnia bosman spostrzeg³ dziwne objawy u swego wierzchowca.Z oczu i nosa konia p³ynê³a lepka ciecz.Hunter natychmiast orzek³, ¿e jest to skutek uk¹szenia przez tse-tse.Koñ straci³ ochotê do jedzenia i zacz¹³ chudn¹æ.Bosman, nie chc¹c siê przygl¹daæ mêkom po¿ytecznego i cierpi¹cego w milczeniu zwierzêcia, skróci³ jego ¿ywot strza³em z karabinu.¯artobliwy zazwyczaj marynarz posmutnia³ nieco, gdy¿ odt¹d skazany by³ na piesz¹ wêdrówkê, wkrótce jednak pocieszy³ siê mówi¹c, ¿e teraz mo¿e skuteczniej wystrzegaæ siê uk¹szenia muchy, poniewa¿ nie musi siê ju¿ wiêcej troszczyæ o biedn¹ “szkapinê”.Szybkimi pochodami, aby jak najprêdzej przebyæ teren zagro¿ony przez tse-tse, ³owcy minêli Jezioro Jerzego.Zbli¿ali siê ju¿ niemal do g³Ã³wnego celu wyprawy.W dali, pomiêdzy jeziorami Alberta i Edwarda, rysowa³o siê na horyzoncie pasmo gór, za którymi p³ynê³a rzeka Semliki.£¹czy³a ona obydwa jeziora i tym samym nale¿a³a do dorzecza Nilu Bia³ego.Na zachodnim brzegu Semliki rozpoczyna³a siê dziewicza d¿ungla Ituri.Tam w³aœnie ³owcy mieli rozpocz¹æ polowanie na goryle i okapi.O zachodzie s³oñca zbli¿ali siê do pasma Ruwenzori, zwanego w narzeczu Murzynów Bantu Górami Ksiê¿ycowymi.£owcy orzekli - jednog³oœnie, ¿e nikt nie móg³ trafniej nazwaæ tych gór.Zêbate zarysy Ruwenzori widoczne by³y ponad horyzontem, jakby p³ywa³y w stalowoszarych chmurach nad wierzcho³kami wiecznie zielonych drzew.W ciemnoniebieskim œwietle zalewaj¹cym stoki gór ich grzbiety odcina³y siê wyraŸnie na tle nieba, a spoza w¹skich srebrnych chmur zachodz¹ce s³oñce wystrzela³o ku nim swe ogniste promienie.Wkrótce mrok nocy otuli³ ziemiê.Ksiê¿yc w pe³ni wy³oni³ siê na ugwie¿d¿one niebo i z wolna przep³ywa³ ponad szczytami gór nazwanych jego imieniem, jakby chcia³ ujrzeæ swe odbicie w le¿¹cych na nich lodowcach.W pobliskim buszu coraz to rozlega³ siê g³uchy têtent uciekaj¹cych antylop i postêkiwanie lwów syc¹cych siê swoim ³upem.Tomek do œwitu nawet nie zmru¿y³ oczu; ws³uchiwa³ siê w odg³osy d¿ungli Czarnego L¹du, które nape³nia³y jego serce nie znanym dot¹d lêkiem.W ma³ej osadzie murzyñskiej Katwe nad Jeziorem Edwarda ³owcy zastrzelili dwa nastêpne konie.Nie by³o sensu mêczyæ zwierz¹t, u których wyst¹pi³y objawy po uk¹szeniu przez tse-tse.W Katwe kilkunastu Murzynów dogorywa³o na œpi¹czkê, tote¿ Hunter da³ rych³o has³o do wymarszu.Karawana ruszy³a brzegiem jeziora na pó³noc.Koniec pasma Gór Ksiê¿ycowych pozostawa³ za ³owcami na wschodzie, a przed nimi rozpoœciera³a siê olbrzymia równina.Dopiero pod koniec dnia Hunter zatrzyma³ karawanê na niewysokim brzegu jeziora.Lêkliwe flamingi natychmiast zdradzi³y obecnoœæ ludzi.Nim ³owcy siê spostrzegli, wielkie stado antylop umknê³o w step.Buszowali wiêc po wybrze¿u wyp³aszaj¹c chmary ptactwa z g¹szczu papirusów, a¿ naraz Hunter przystan¹³ i wskaza³ rêk¹ w kierunku g³adkiej toni jeziora.- Stójcie cicho i patrzcie! - szepn¹³.Najpierw us³yszeli parskanie i g³osy bêd¹ce czymœ poœrednim pomiêdzy chrz¹kaniem œwiñ a rykiem krów, potem ujrzeli miêsiste, spiczaste uszy, wypuk³e oczy i szerokie nozdrza.Hipopotamy ostro¿nie wynurza³y olbrzymie ³by.Gniewnie parskaj¹c zbli¿a³y siê do brzegu.£owcy byli przekonani, ¿e przezorne, bystrookie zwierzêta spostrzeg³y ich obecnoœæ, nagle bowiem zaczê³y siê coraz g³êbiej zanurzaæ, a w koñcu widaæ by³o jedynie ich oczy.Po chwili znów pojawi³y siê na powierzchni jeziora.Wynurza³y siê powoli i zbli¿a³y do brzegu.£owcy przyczaili siê za kêp¹ papirusów czekaj¹c, co nast¹pi dalej.By³a to pora, w której hipopotamy zwyk³y opuszczaæ wodê w poszukiwaniu ¿eru.Hunter mia³ nadziejê, ¿e bêd¹ wychodzi³y na l¹d w pobli¿u ich kryjówki.Wkrótce rozleg³o siê g³oœne parskanie i prychanie.Tomek wychyli³ g³owê.- Niech pan spojrzy - szepn¹³, szturchaj¹c bosmana w bok.Zwierzêta co chwila zanurza³y niekszta³tne ³by w przybrze¿nej wodzie w poszukiwaniu wodorostów, wœród których grzeba³y tak energicznie, i¿ woda doko³a zm¹cona by³a szlamem.Potem ³by pojawia³y siê na powierzchni z pyskami pe³nymi narwanych roœlin.Hunter tr¹ci³ porozumiewawczo Smugê.Obydwaj cicho wysunêli siê zza krzewu.Bezszelestnie przybli¿yli siê do samego brzegu jeziora.W tej chwili nie dalej jak o piêtnaœcie metrów od nich wynurzy³ siê hipopotam.Wy³upiaste œlepia natychmiast spostrzeg³y ludzi.Hipopotam prychn¹³ g³oœno, po czym zacz¹³ opadaæ w wodê, lecz ³owcy b³yskawicznie unieœli broñ.Pierwszy wystrzeli³ Hunter, a w sekundê póŸniej poci¹gn¹³ za spust Smuga.Potê¿ne cielsko pogr¹¿y³o siê w toni.Pozosta³e hipopotamy skry³y siê natychmiast pod wod¹.Wilmowski, Tomek i bosman podbiegli do strzelców.- Pud³o, szanowni panowie! - zawo³a³ bosman, œmiej¹c siê z niepowodzenia towarzyszy.- Oblizywaliœcie siê ju¿ na t³ust¹ pieczeñ, a tymczasem trzeba siê obejœæ smakiem.- A to dlaczego, panie bosmanie? - zapyta³ Hunter.- Dlatego, ¿e obydwaj spud³owaliœcie!- Za³o¿ê siê o butelkê prawdziwej jamajki, ¿e obydwa strza³y trafi³y niezawodnie miêdzy oczy - odpar³ Hunter naœladuj¹c sposób mowy bosmana.- Phi! £atwo siê zak³adaæ, gdy grubas przepad³ w wodzie jak kamieñ.- Myli siê pan, jutro wyp³ynie na powierzchniê, a wtedy stwierdzimy, który z nas dwóch ma postawiæ butelczynê jamajki - odparowa³ pewnym g³osem tropiciel [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||