Index
Isaac Asimov Opowiadanie Maly brzydki chlopiec
Asimov Isaac Science Fiction (Opowiadania).Txt
Zbior Opowiadan by NUNAS Adam Druzd
Arthur C. Clarke Gwiazda (opowiadania)
Forsyth Opowiadania
Szklarski Alfred 2 Tomek na Czarnym Ladzie
Lewis Carroll Alicja w krainie czarów
Carroll, Lewis Through the Looking Glass
Koontz Dean Mroczne sciezki serca
55 (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rejestracja.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Taksamo jest z tobą, Ingram.Obaj pozostaniecie tacy sami do chwili,gdy połączymy się z pozostałymi dwoma.Mnie się to przytrafiło,kiedy miałem piętnaście lat.Wy przynajmniej zdążyliście dorosnąć.- Ale przecież ja dowiaduję się tego od was.Wszystko pojąłem,ale nie wpadłem na to sam.Michael pokiwał głową.- Zgadza się.Ale kiedy spłynęło na mnie to olśnienie, zrozumiałemteż, że wolno mi zdradzić ten sekret jednemu z "naszych".Ale tylkojednemu.Po rozmowie z Clintonem zdecydowaliśmy się na ciebie.- A jaki mamy numer? Sześćset sześćdziesiąt sześć?Sarkazm nie jest moją mocną stroną, ale tym razem zabrzmiałchyba dość wyraźnie.- Nie możemy ci powiedzieć.Sam będziesz musiał na towpaść.Już niedługo.Będziesz potrafił też inne rzeczy.Wielesię zmieni w twoim życiu po tej rozmowie, prawda, Clinton?Chłopak prychnął i dmucnnął w butelkę po piwie.- Tuuuut.Spojrzałem na nich i zwilżyłem językiem wargi.- Dusza składa się z pięciu części.Każdemu człowiekowiprzypisana jest liczba albo kształt czy kolor, czy co tamjeszcze, lecz niewielu z nas zdaje sobie z tego sprawę.Ci,którzy znają prawdę, szukają swoich odpowiedników, bysię z nimi połączyć.Dobrze zrozumiałem?Pokiwali głowami.- Lecz jeśli człowiek nie rozumie tej zasady, idzie przezżycie samotny i zagubiony.- Tak właśnie jest, Ingram.Przysięgam, że tak jest.Kiedy dwóch pierwszych dowie się prawdy, wolno im powiedziećtrzeciemu.Tym trzecim jesteś ty.Teraz musimy znaleźćdwóch pozostałych.- Zawsze mi się wydawało, że na Clintonie ciąży jakaśklątwa i że ma wobec mnie jakieś złe zamiary.- A ja z kolei sądziłem, że to Michael rzucił na mnie klątwęi że chce się mnie pozbyć.I że dlatego się z tobą zaprzyjaźnił.A wiesz, co uświadomiliśmy sobie parę dni temu? Jedliśmy właśniekolację, kiedy Mike wpadł na to, kim był Fanelli!- Jednym z waszych? Siedemnastką?- Tak.To dlatego zawsze czepiał się Michaela i to dlategow końcu go zabiłem.Każdy z nas widział w pozostałychcoś, co doprowadzało go do szaleństwa.- Rzecz w tym, że Fanelli był ostatnim z nas, któregoClinton spotkał.Aż do teraz.- Masz na myśli mnie?Michael potrząsnął głową.- Przez niemal dwadzieścia lat nie spotkał nikogo.A terazmamy aż troje, wliczając w to ciebie.- Kim są ci inni? - Nim któryś z nich zdążył się odezwać,błysnęła mi myśl ostra jak pisk opon na ułamek sekundy przedwypadkiem.- Ten od mięsa!- Tak.- Znakomicie.- A trzeci?- Blair Dowling.- Nie wierzę.- Spodziewaliśmy się, że nie uwierzysz.Dlatego powinieneścoś zobaczyć.- Co?- Lodziarnię.Wspominałem już, że Michael mieszkał w Larchmont, znaczyw dzielnicy Los Angeles, którą zawsze lubiłem.Jest taka właściwie tylko jedna, za to bardzo szeroka ulica,przy której usadowiły się sklepy jakby żywcem przeniesionetu z czasów naszego dzieciństwa: fryzjer z prawdziwąmiską pod szyldem, mała księgarnia, gdzie miłe staruszkisprzedają też pocztówki, sklep zoologiczny pełen pisku szczeniąti świergotu ptaków.Często jadaliśmy lunch w tej okolicy,a potem szliśmy do taniego sklepiku wysłać listy albo po prostuna spacer, by nasycić się atmosferą lat pięćdziesiątych.W centrum Larchmont jest też mała, lecz dobra lodziarnia.O wpół do jedenastej w nocy Michael zatrzymał samochódprzed jej drzwiami.Żaden z nas nie ruszył się z miejsca.- I co mam zobaczyć?- Po prostu wejdź do środka, Ingram.Przekonasz się,jak tylko wejdziesz.Spojrzałem na nich.Na twarzach mieli wypisane to samo:"Za chwilę będziesz wiedział to, co my, i przekonasz się,jakie to zdumiewające".Wysiadłem z samochodu, zrobiłem kilka kroków, zatrzymałemsię i spojrzałem za siebie.Po chwili Clinton wystawiłgłowę przez okno i powiedział:- Wystarczą ci dwie sekundy, a wszystko zrozumiesz.- A jeśli nie?- To dam ci milion dolarów.Otworzyłem drzwi lodziarni.Przywitało mnie brzęknięcie dzwonka.Jedna ze stojących za ladą dziewcząt uśmiechnęła się do mnie.- Dobry wieczór.Już chciałem odpowiedzieć, kiedy zobaczyłem wokół niejpoświatę.Był to moment ekstazy, który można porównać z magicznymuczuciem, jakiego doznaje dziecko, gdy po raz pierwszy złapierównowagę na dwukołowym rowerze.Zrozumiałem, czym jestspowijający tę dziewczynę blask i niepotrzebne już były żadnewyjaśnienia.Światło miało niebieskawy odcień i drgało lekkojak powietrze nad rozgrzanym asfaltem.Delikatny, metalicznyodcień był miękki jak aksamit.Dziewczyna pochyliła głowę i uśmiechnęła się lekko, jakbyz uznaniem.W chwilę później dwie inne, podobne młodekobiety wyszły z zaplecza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.