Index
czesc 01 rozdzial 01
czesc 04 rozdzial 04
czesc 02 rozdzial 03 (3)
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 07 (91)
rozdzial 02 (20)
rozdzial 05 (14)
rozdzial 09 (214)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rejestracja.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nienawiść to cecha.niedorozwoju.   - A czego od nas oczekiwałeś? Nie jesteśmy dojrzali, twoi specjaliścipowtarzają nam to bez końca.A skoro już o tym mowa, to chciałbym cię o cośzapytać.Zdaje się, że mimo wszystko będziemy jednak walczyć w obronieinteresów Gromady.Gromada zdecydowała się nam pomóc.Jednak nikt nie zająknąłsię jak dotąd na temat naszego członkostwa w federacji.Właściwie dlaczego?   - Rada Generalna sądzi, że przede wszystkim należy ocalić wasz świat, innekwestie muszą poczekać - odparł gładko Kaldaq.   - Tak też myślałem - przyznał Will, ale nadal coś mu się nie podobało.Może tałatwość, z jaką kapitan znalazł odpowiedź.   Zerknął na dół.Hivistahmowie i O'o'yanowie krążyli między stanowiskami,wpadali na grupki S'vanów.Lepar przykucnął w kącie, widocznie nie miał akuratżadnej wiadomości do doręczenia.Samotny Wais przepłynął wdzięcznie przez prógi przygładził pachnące piórka.   - Sądzisz, że zaatakują bazę? Przecież to centrum operacyjne Gromady na Ziemi.   - Chyba jesteśmy tu dość bezpieczni.Żeby myśleć o walce w wodzie, musząnajpierw opanować lądy.Planeta stwarza dość szumu elektronicznego, żeby różneszczegóły im umknęły.Alenie mogę niczego obiecać.Mają całkiem dobre detektory.Byłbym spokojniejszy,gdybyś zgodził się jednak nosić broń.   - Powiem ci to samo, co powiedziałem pewnej kobiecie na Vasarih: to nie dlamnie.Nie lubię broni.Podobnie jak wielu Ziemian.Nie szkodzi, że przezostatnie miesiące telewizja nadaje prawie same defilady i reportaże zpoligonów.Odparcie inwazji to jedno, ale kiedy będzie już po wszystkim,zdziwisz się, jak szybko armie powędrują do domów, a broń wyląduje warsenałach.Po każdej wojnie jest tak samo.Najpierw całe narody ruszają zochotą do walki, potem na samą myśl o tym doznają obrzydzenia.Może nie zawszebyło dokładnie tak, ale przez ostatnie pół wieku sporo się nauczyliśmy.Jeślijednak sądzisz, że z tego chaosu wytworzy się ogólnoplanetarny rząd dlakoordynowania dalszych działań przeciwko Ampliturom, to się mylisz.   - Jesteś dziwnie pewien swego.Czyżbyś zapomniał już, że nie tak dawno samużyłeś broni i to przeciwko innemu Ziemianinowi? Zabiłeś.   Will wzdrygnął się.   - Bo chciałem ocalić życie przyjaciół.Zrobiłbym to samo, gdybym musiałchronić moją rodzinę.Gdybym ją miał.To zupełnie co innego - mierzyć w kogośtylko dlatego, że myśli inaczej niż ja.   - Właściwa Ampliturom fiksacja na tle Celu jest groźniejsza odnajstraszniejszej broni.   Will skierował się ku drzwiom.   - Nie zaczynajmy wszystkiego od początku.Nie chcę broni i już!   Kaldaq nie uśmiechnął się, tylko górna warga zadrżała mu nerwowo.   - Nie chcę się kłócić.   - Nie kłócę się.Czasem myślę tylko, że jesteście równie przebiegli jakS'vanowie, tylko lepiej to ukrywacie.   - Nikt nie przelicytuje S'vanów - zauważył Kaldaq.- Chodzi mi tylko o rzeczyoczywiste.   - Nie widzę sensu w zabijaniu.Zabicie w samoobronie to co innego, niżwyładowanie frustracji na niewinnej istocie.   - Naprawdę?   - Nie mam ochoty rozprawiać na ten temat.   - Oczywiście.Odkąd się spotkaliśmy, wychwalasz swójgatunek, ale obawiam się, że to wszystko to tylko twoje pragnienia, a nie opisrzeczywistości.   - Zobaczymy.- Will otworzył drzwi.- Poczekaj, aż będzie po wszystkim.Możenawet nie będziesz musiał czekać tak długo.Strona główna   Indeks    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.