Index
czesc 01 rozdzial 01
czesc 04 rozdzial 04
czesc 02 rozdzial 03 (3)
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 07 (91)
rozdzial 02 (20)
rozdzial 09 (214)
rozdzial 05 (277)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • telenovel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Było wilgotno, gorąco i dość jasnojeszcze, żeby popływać.Założył płetwy, maskę i rurkę, sprawdził czytranslator tkwi bezpiecznie w uchu i rozwinął wiodące do wody schodki.Narybekrozpierzchnął się przed nim, ale Will pomachał rybkom i te zwolniły, wracającdo leniwego krążenia.   Po kilku minutach poczuł, że nie jest sam.Niespiesznie popłynął przyjrzeć siępracy Lepara.   Ten zauważył gościa od razu, ale nie spróbował się przywitać.Will pamiętał,że Leparowie lubili rozmawiać raczej we własnym gronie.Mieli ograniczonesłownictwo, ale to nie wadziło, bo i tak rzadko się odzywali.   Ten przyjrzał się w końcu Willowi i podpłynął.Will zsunął maskę na czoło iwytarł oczy ze słonej wody.   - Ty jesteś Yatoloi? Poznałem kiedyś Lepara imieniem Yataloi.   - Nie, Yatoloi to kontroler.Ja jestem Otheleea.   - I co robisz, Otheleea?   - Montuję i naprawiam różne rzeczy.Głównie pod wodą.Nikt inny nie potrafipracować i pod wodą i w powietrzu.   - My potrafimy.Może mógłbym ci pomóc?   - Słyszałem, że dobrze pływasz, ale oddychasz tylko powietrzem.- Leparzamrugał małymi, czarnymi oczkami.   - Ale to nie znaczy, że nie mogę pracować pod wodą.Otheleea wskazał naskromny sprzęt Willa.   - Nie masz zbiorników z powietrzem, a to urządzenie nie wystarczy.   - Nie, to tylko rurka z blokadą.Ale mogę wstrzymać oddech.Proszę.Chciałbymspróbować.   - Ale jeśli coś ci się stanie, to ja będę odpowiedzialny.   - Bzdura.Odpowiadam za siebie.Nic zamierzam zrobić sobie krzywdy.   - Massud by tego nie potrafił.   Will uśmiechnął się.   - Nie jestem Massudem.   Lepar spojrzał nań znowu.Fizjonomię miał nieodgadnioną.   - Nie, nie jesteś - powiedział w końcu i zanurkował.   Will nałożył maskę, oczyścił ją i spłynął na samo dno.Pod wodą nie mógłkorzystać z translatora, ale gesty Lepara były proste do zrozumienia.Wypływając raz za razem dla nabrania oddechu, Dulac przytrzymywał narzędzialub podpierał mocowane na swoich miejscach płyty szklistego plastiku.   Po skończonej pracy wypłynęli równocześnie na powierzchnię.Lepar spojrzał naWilla z czymś na kształt zdumienia.   - Miałeś rację.Pomogłeś.Nikt inny nie pomógłby tak bardzo.   - Lubimy pływać, to wszystko.   - I nie sprawia ci kłopotu praca ze mną?   - Nie.To miłe.Dobre ćwiczenie.Komponowanie to raczej siedzące zajęcie.   - Pomogłeś mi dlatego że chciałeś, a nie dlatego że musiałeś.   - Właśnie.hej! - W jednej chwili Lepar pokazał płetwy i zniknął pod wodą.Will dojrzał jedynie przypominający torpedę kształt znikający za koralowymnarożnikiem bazy.   Wzruszył ramionami i zawrócił do katamaranu.T'var miał rację: trudno pojąćLeparów.   Oczekując na nocne przybycie wahadłowca przebrał się w czyste rzeczy.Ostatecznie nie miał pojęcia, kto zejdzie z pokładu.W pewien sposób żałował,że baza zniknie niedługo i jej mieszkańcy odlecą.Był pewien, że testy mogływykazać tylko jedno: Ziemianie są do niczego.A przecież zdążył zaprzyjaźnićsię już z Kaldaqiem i T'varem, zjednał sobie nawet kilku burkliwychHivistahmów.   Życie popłynie dalej.Will będzie miał swoją muzykę, obcy swoją wojnę.Zostanąna Ziemi obecni w jego symfoniach i może kiedyś, w dalekiej przyszłości, gdyznów zawitają na błękitną planetę, ich potomkowie będą zdumieni własnymimelodiami przetworzonymi na tutejsze instrumenty.Trudno o lepszeupamiętnienie krótkiej wizyty obcych na Ziemi.Strona główna   Indeks    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.