Index
czesc 01 rozdzial 01
czesc 04 rozdzial 04
czesc 02 rozdzial 03 (3)
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 07 (91)
rozdzial 02 (20)
rozdzial 05 (14)
rozdzial 09 (214)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Chwycił mnie za łokieć i pociągnął do połówki sypialni.Vialle stała przy drzwiach.      - Merlin? - spytała, kiedy przechodziliśmy.      - Tak?      - Nie byłam pewna.      - Czego? - zdziwiłem się.      - Że to naprawdę ty.      - Ja, z całą pewnością.      - To w istocie mój brat - oświadczył Mandor, wstając z fotela.Rękę miał w łupkach i na temblaku, i wyraźnie się odprężył.- Jeśli wydaje się nieco dziwny - mówił dalej - to pewnie dlatego, że doznał kilku wstrząsów, odkąd nas opuścił.      - Czy to prawda? - zwrócił się do mnie Random.      - Tak - przyznałem.- Nie sądziłem, że to aż tak widoczne.      - Nic ci się nie stało?      - Jestem cały.      - Świetnie.Szczegóły odłożymy na kiedy indziej.Jak sam widzisz, Coral zniknęła, i Dworkin także.Nie widziałem, jak stąd odchodzą.Kiedy to się stało, byłem w pracowni.      - Kiedy co się stało? - Nie zrozumiałem.      - Dworkin zakończył operację - wyjaśnił Mandor.- Wziął damę za rękę, postawił na nogi i gdzieś przetransportował.Bardzo elegancko to załatwił.W jednej chwili stali oboje przy łożu, w następnej ich powidoki przebiegły pełne widmo i zgasły.      - Powiedziałeś, że on ją przetransportował.Skąd wiesz, że nie porwał ich Ghostwheel albo jedna z Mocy? - spytałem.      - Ponieważ obserwowałem jego twarz.Nie było na niej śladu zaskoczenia, jedynie lekki uśmieszek.      - Pewnie masz rację - przyznałem.- W takim razie kto nastawił ci rękę, skoro Random był w pracowni, a Dworkin zajęty?      - To ja - wtrąciła Vialle.- Uczyłam się tego.      - Czyli jesteś jedynym naocznym świadkiem ich zniknięcia? - zwróciłem się do Mandora.Przytaknął.      - Czego od ciebie oczekuję - odezwał się Random - to jakiegoś pomysłu, gdzie mogli się przenieść.Mandor twierdzi, że nie mógł tego odgadnąć.Popatrz!      Wręczył mi łańcuch, z którego zwisała metalowa oprawa.      - Co to jest? - zdziwiłem się.      - To był najważniejszy z Klejnotów Koronnych - odparł.- Klejnot Wszechmocy.Tyle mi z niego zostawili.A zabrali kamień.      - Hm.- mruknąłem.- Pod opieką Dworkina nic mu nie grozi.Wspominał, że umieści go w bezpiecznym miejscu, a zna się na tym jak nikt inny.      - Ale mógł znowu stracić rozum - przypomniał Random.- Zresztą, nie interesuje mnie dyskusja o zaletach Dworkina jako strażnika Klejnotu.Chcę wiedzieć, gdzie, do diabła, zniknął razem z nim.      - Nie zostawił chyba żadnych śladów - zauważył Mandor.      - W którym miejscu stali? - spytałem.      - Tam.- Wskazał zdrową ręką.- Po prawej stronie łoża.      Przeszedłem we wskazany punkt, wyszukując przy tym najbardziej odpowiednią z mocy, którymi władałem.      - Trochę bliżej stóp.      Skinąłem głową.Czułem, że w granicach mojej osobistej przestrzeni nietrudno będzie zajrzeć w czasie odrobinę wstecz.      Poczułem pęd tęczy i zobaczyłem ich sylwetki.Stop.      Linia mocy sięgnęła od pierścienia, zaczepiła się, zmieniła w tęczę wraz z nimi i przeniknęła przez portal, który zamknął się w łagodnej implozji.Podnosząc do czoła grzbiet dłoni, mogłem spojrzeć wzdłuż toru.     .na wielki hol, gdzie po lewej stronie wisiało sześć tarcz, a po prawej masa sztandarów i proporców.Przede mną, na ogromnym palenisku, huczał ogień.      - Widzę, gdzie się przenieśli - oznajmiłem.- Ale nie poznaję tego miejsca.      - Czy możesz jakoś dzielić z nami tę wizję? - zapytał Random.      - Może - odparłem i w tej samej chwili uświadomiłem sobie, że istnieje sposób.- Patrzcie w zwierciadło.      Random odwrócił się i podszedł do lustra, przez które wprowadził mnie tu Dworkin.jak dawno temu?      - Na krew bestii z bieguna i skorupę pękniętą w środku świata - powiedziałem czując, że należy się zwrócić do dwóch spośród mocy, jakimi kierowałem.- Niech pojawi się obraz.      Lustro zaszło mgłą, a gdy się oczyściło, ukazywało moją wizję holu.      - Niech mnie licho! - zawołał Random.- Zabrał ją do Kashfy!      - Pewnego dnia, bracie, musisz nauczyć mnie tej sztuczki - stwierdził Mandor.      - Wybieram się właśnie do Kashfy - przypomniałem.- Czy mam tam wykonać coś szczególnego?      - Wykonać? - powtórzył Random.- Zobacz, co się dzieje, i daj mi znać.Zgoda?      - Oczywiście.Wyjąłem Atuty.      Podeszła Vialle i - jakby na pożegnanie - wzięła mnie za rękę.      - Rękawice - zauważyła.      - Chciałem wyglądać bardziej oficjalnie - wyjaśniłem.      - W Kashfie jest chyba coś, czego Coral się obawia - szepnęła.- Mówiła o tym przez sen.      - Dzięki - rzuciłem.- Teraz jestem gotów na wszystko.      - Możesz tak mówić dla dodania sobie odwagi - ostrzegła.- Ale nigdy w to nie wierz.      Roześmiałem się, podnosząc Atut.Udałem, że wpatruję się w niego, lecz naprawdę rozciągałem energię mojej istoty wzdłuż posłanej do Kashfy linii mocy.Otworzyłem drogę, z której korzystał Dworkin, i przeszedłem.Strona główna   Indeks    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.