Index czesc 01 rozdzial 01 czesc 04 rozdzial 04 czesc 02 rozdzial 03 (3) czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 07 (91) rozdzial 02 (20) rozdzial 05 (14) rozdzial 09 (214) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . - Pierwszą po Riannon - odezwała się nagle Sheala deTancarville.- Popełniliście błąd, Francesca.Były dwa geny.Jeden, ten właściwy, był utajony, latentny, przegapiliściego u Fiony, zmyleni silnym i wyraźnym genem Amaveta.Ale to, co miał Amavet, nie było genem, lecz aktywizatorem.Pani Assire ma rację.Idący z męskiej linii aktywizatorbył już u Adalii tak mało wyraźny, że nie wykryliście go.Adalia była pierwszym dzieckiem Łotrzycy, następne zpewnością nie miały nawet śladu aktywizatora.Latentny gen Fiony też zapewne zanikłby u jej męskich,potomków najdalej w trzecim pokoleniu.Ale nie zanikłi ja wiem, dlaczego. - Jasna cholera - syknęła przez zęby Yennefer. - Zgubiłam się - oznajmiła Sabrina Gleyissig.- Wgąszczu tej genetyki i genealogii. Francesca przysunęła do siebie paterę z owocami,wyciągnęła rękę, wymruczała zaklęcie. - Przepraszam za iście jarmarczną psychokinezę -uśmiechnęła się, każąc czerwonemu jabłku unieść się wysoko nad stół.-Ale za pomocą lewitujących owoców będziemi łatwiej wszystko objaśnić, w tym i błąd, jakipopełniliśmy.To czerwone jabłuszko to gen Lary, StarszaKrew.Zielone jabłko wyobraża gen latentny.Granat topseudogen, aktywizator.Zaczynamy.Oto Riannon, czerwonejabłuszko.Jej syn, Amavet, granat.Córka Amavete,Muriel Piękna Łotrzyca, i jego wnuczka Adalia, wciążgranaty, przy czym ostatni w zaniku.A oto druga liniaFiona, córka Riannon, zielone jabłuszko.Jej syn Corbett,król Cintry, zielony.Syn Corbetta i Elen Kaedweńskiej,Dagorad, zielony.Jak zauważyłyście, w dwóch kolejnychpokoleniach wyłącznie męscy potomkowie, gen zanika,jest już bardzo słabiutki.Na samym dole mamy oto terazjednak granat i jabłuszko zielone.Adalia, księżna Mariboru iDagorad, król Cintry.I córka tych dwojga, Calanthe.Czerwone jabłuszko.Odrodzony, silny gen Lary. - Gen Fiony - kiwnęła głową Margarita Lauz-AntiIIe- spotkał się z aktywizatorem Amaveta poprzez małżeńskiincest.Nikt nie zwrócił uwagi na pokrewieństwo?Żaden z królewskich heraldyków i kronikarzy nie zwróciłuwagi na jawne kazirodztwo? - Nie było to takie jawne.Anna Kameny wszakże nierozgłaszała, że jej bliźnięta były bękartami, bo rodzinamęża wnet wyzuła by ją i dzieci z herbu, tytułów i majątku.Plotki i owszem, pojawiły się i uporczywie krążyły,i te nie tylko wśród plebsu.Męża dla skażonej incestemCalanthe trzeba było szukać aż w dalekim Ebbing, dokądplotki nie dotarły. - Dodaj do twej piramidki dwa następne czerwonejabłka, Enid - powiedziała Margarita.- Teraz, zgodnie zesłuszną uwagą pani Assire, odrodzony gen Lary idziegładko po linii żeńskiej. - Tak.Oto Pavetta, córka Calanthe.I córka Pavetty,Cirilla.Jedyna w tej chwili spadkobierczyni Starszej Krwi,nosicielka genu Lary. - Jedyna? - spytała ostro Sheala de Tancaryille.-Jesteś bardzo pewna siebie, Enid. - Co masz na myśli? Sheala uniosła się nagle, strzeliła upierścienionymipalcami w stronę patery i zmusiła do lewitacji resztęowoców, burząc i zamieniając w różnokolorowy bałagan całyschemat Franceski. - To mam na myśli - powiedziała zimno, wskazującna owocowy chaos.- Bo to są możliwe genetyczne kombinacje.I tyle wiemy, ile tu widzimy.Czyli nic.Wasz błądzemścił się, Francesko, spowodował lawinę błędów.Genobjawił się przypadkiem, po stu latach, w czasie którychmogły mieć miejsce wydarzenia, o których nie mamy pojęcia.Wydarzenia sekretne, ukrywane, tuszowane.Dzieciprzedmałżeńskie, pozamałżeńskie, tajnie przysposobiane,nawet podmieniane.Incesty.Krzyżowanie ras, krew zapomnianychprzodków odzywająca się w późnych pokoleniach.Konkludując: sto lat temu mieliście gen w zasięguręki, w rękach nawet.I wymknął wam się.Błąd, Enid,błąd, błąd! Za dużo żywiołowości, za dużo przypadków.Zamało kontroli, za mało ingerencji w przypadkowość. - Nie mieliśmy - zacisnęła wargi Enid an Gleazmado czynienia z królikami, które można zamykać do klatek,dobierając w parki. Fringilla, idąc śladem wzroku Triss Merigold, dostrzegła,jak dłonie Yennefer zacisnęły się nagle na rzeźbionych poręczach krzesła. Oto, co łączy w tej chwili Yennefer i Franceskę, myślałagorączkowo Triss, wciąż unikając wzroku przyjacióki.Wyrachowanie.Bo wszakże nie obyło się bez kojarzeniaw parki i hodowli.Tak, ich plany względem Ciri i królewicza zKoviru, choć z pozoru nieprawdopodobne, są przecieżcałkiem realne.One już to robiły.Sadzały na tronach akogo chciały, tworzyły związki i dynastie, jakich zapragnęły,jakie były dla nich wygodne.W ruch szły uroki,afrodyzjaki, eliksiry.Królowe i królewny zawierały nagledziwaczne, często morganatyczne małżeństwa, częstowbrew wszystkim planom, zamiarom i umowom.A później tym,które chciały rodzić, a nie powinny, podawanotajemnie środki zapobiegające ciąży.Te, które rodzić niechciały, a trzeba było, by rodziły, zamiast obiecanychśrodków otrzymywały placebo, wodę z lukrecją.Stąd tewszystkie nieprawdopodobne koligacje.Calanthe, Pavetta.I Ciri.Yennefer była w to zaangażowana.A teraz żałuje.I ma słuszność.Do licha, jeśli Geralt się o tym dowie. Sfinksy, myślała Fringilla Vigo.Sfinksy, rzeźbione naporęczach foteli.Tak, to powinno zostać znakiem i godłemloży.Wiedza, tajemnica, milczenie.One są sfinksami.Onebez trudu osiągną to, czego chcą.To dla nich fraszka,pożenić Kovir z tą ich Ciri.Mają moc.Mają wiedzę.I mająśrodki.Brylantowa kolia na szyi Sabriny Glevissig wartajest chyba bez mała tyle, ile cały bilans płatniczy lesistegoi skalistego Kaedwen.Bez trudu osiągnęłyby to, coplanują.Ale jest jeden szkopuł. Aha, pomyślała Trias Merigold, nareszcie zaczynamówić się o tym, od czego należało zacząć.Od trzeźwiącegoi chłodzącego zapał faktu, że Ciri jest w Nilfgaardzie, wewładzy Emhyra.Bardzo daleko od czynionych tu planów. - Nie ulega kwestii - mówiła Filippa - że Emhyrpolował na Cirillę od dawna.Wszyscy sądzili, że chodziłoo polityczny mariaż z Cintrą i zawładnięcie lennem,będącym prawnym dziedzictwem dziewczyny.Nie możnajednak wykluczyć, że tu chodzi nie o politykę, ale o genStarszej Krwi, który Emhyr chce wprowadzić do cesarskiejlinii.Jeśli Emhyr wie to, co my, może chcieć, byproroctwo ziściło się w jego rodzie, a przyszła KrólowaŚwiata urodziła się w Nilfgaardzie. - Poprawka - wtrąciła Sabrina Glevissig.- To nieEmhyr tego chce, lecz nilfgaardzcy czarodzieje.Tylko onimogli wytropić gen i uświadomić Emhyrowi jego znaczenie.Obecne tu nilfgaardzkie panie zechcą zapewne to potwierdzići wyjaśnić swą rolę w intrydze [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||