Index czesc 01 rozdzial 01 czesc 04 rozdzial 04 czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 07 (91) rozdzial 05 (14) rozdzial 09 (214) rozdzial 05 (277) rozdzial 01 (289) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Oczywiście, to była właśnie specjalność Essie, za którą otrzymała doktorat.A kiedy opowiadała o swoich projektach badawczych, widziałem, jak jej umysł pracuje: nie ma potrzeby męczyć starego Robina pytaniami, wystarczy odwołać zabezpieczenia programu Sigfrida i będziemy mieć pełny dostęp do tej rozmowy. - Nie jesteś taka sprytna, jak ci się wydaje - powiedziałem czule, a ona przerwała w środku zdania. - Wszystko o czym rozmawiałem z Sigfridem, zostało zapieczętowane - wyjaśniłem. - Heh.- Zadowolona z siebie. - Żadne heh - rzekłem, równie zadowolony - bo zmusiłem Alberta, żeby mi to obiecał.Jest tak schowane, że nawet ty nie możesz tego rozszyfrować bez przenicowania całego systemu. - Hah - powiedziała znów, obejmując mnie, by spojrzeć mi w oczy.Tym razem "hah" było głośniejsze i można je było przetłumaczyć jako "Pogadamy o tym z Albertem." Droczę się z Essie, ale przecież ją kocham.Uwolniłem ją od kłopotu. - Naprawdę nie chcę łamać tej pieczęci - powiedziałem - bo.no cóż, próżność.Kiedy rozmawiam z Sigfridem, czuję się jak rozmamłany nieszczęśnik.Ale wszystko ci opowiem. Odchyliła się zadowolona i słuchała, a ja opowiadałem.Kiedy skończyłem, zastanowiła się przez chwilę i powiedziała. - I to z tego powodu jesteś załamany? Bo nie ma zbyt wielu rzeczy, na które mógłbyś czekać? Skinąłem głową. - Ależ Robin! Masz przed sobą ograniczoną przyszłość, ale, mój Boże, jakże wspaniała jest teraźniejszość! Galaktyczny podróżnik! Obrzydliwie bogaty nabab! Przedmiot pożądania, któremu nie sposób się oprzeć, dla również bardzo seksownej żony! Uśmiechnąłem się i wzruszyłem ramionami.Pełna zamyślenia cisza. - Kwestia moralna - przyznała w końcu - nie jest bezpodstawna.Przynosi ci zaszczyt, że roztrząsasz takie kwestie.Też się czułam nieswojo, kiedy całkiem nie tak dawno, jak pewno pamiętasz, wpakowano we mnie jakieś żeńskie gluty, które zastąpiły te zużyte. - Więc rozumiesz! - Doskonale rozumiem! Rozumiem także, drogi Robinie, że po podjęciu moralnej decyzji martwienie się o nią nie ma już sensu.Depresja jest czymś durnym.Na szczęście - powiedziała wyślizgując się z szezlongu, po czym stanęła obok i ujęła moją rękę - mamy do dyspozycji doskonały środek antydepresyjny.- Dołączyłbyś do mnie w sypialni? Cóż, pewnie, że bym dołączył.I tak zrobiłem.I odkryłem, że depresja mnie opuszcza, jeśli bowiem istnieje choć jedna rzecz, która sprawia mi przyjemność, to jest nią dzielenie łoża z S.Ja.Laworowną-Broadhead.Sprawiłaby mi przyjemność nawet wtedy, gdybym wiedział, że już tylko trzy miesiące dzielą mnie od śmierci, która przyprawiła mnie o depresję.Strona główna Indeks [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||