Index Pedagogika Pilch Tadeusz Zasady Badań Pedagogicznych(txt) Asimov Isaac Science Fiction (Opowiadania).Txt MODELNR2.TXT DROGA (2).TXT WIEZAJ~1.TXT MOCPODSW.TXT ANDRZE~1 (2).TXT LEKCJA46.TXT MALYBCHL.TXT DZIKUS.TXT |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Rozpozna³em te tr¹by, by³y to te same œmiercionoœnemachiny, które zniszczy³y wieki temu mury Jerycha.Terazzniszczy³y m³yn i.znowu gra³y.Dlaczego? Mo¿e to tylkorequiem dla m³yna? Albo dla St.Piotra?Podszed³em do graj¹cych.- Co jest, panowie? - spyta³em.- Jesteœcie na koncercie?Przestali dmuchaæ w tr¹by.Spojrzeli na mnie dziwnie.Zw³aszcza jeden Anio³ patrzy³ tak, jak patrzy dziecko namuszkê, której zaraz bêdzie wyrywaæ skrzyde³ka.- Koncert czy te¿ nie, ale mimo wszystko wasza grawarta by³a œwieczki, oto nagroda - i poda³em im ma³¹œwieczkê, któr¹ zawsze noszê w kieszeni.- Dziêkujemy - odpar³ Anio³ - ale nie mo¿emy przyj¹ænagrody.Jesteœmy tutaj nie po to, aby koncertowaæ, lecz abydaæ nauczkê.- Komu? - spyta³em, chocia¿ zna³em odpowiedŸ.Chodzi³oo St.Piotra, Pan musia³ siê dowiedzieæ.- Œledziliœmy St.Piotra - odpar³ jeden, potwierdzaj¹cmoje przypuszczenia.Pozostali przestali ju¿ graæ, a odg³ostr¹b unosi³ siê nadal w powietrzu.A mo¿e to tylko w moichuszach gra³o?- Dlaczego?- Na polecenie Pana.- Rozumiem, ¿e jesteœcie Jego wys³annikami.- Zgadza siê.Jesteœmy komandosami Nieba, potoczniezwanymi Anio³ami.Pan wys³a³ nas z misj¹ na ziemiê, abysprawdziæ, co robi St.Piotr.Œledziliœmy go, a¿ dotar³ naspotkanie z tob¹.Pods³uchaliœmy wasz¹ rozmowê, nastêpnieporozumieliœmy siê z Panem i zrelacjonowaliœmy ca³¹ sprawê.- I co?- Kaza³ daæ St.Piotrowi znak, ¿e wie o jego uczynkach.U¿yliœmy tr¹b, aby zburzyæ m³yn.Taki znak bêdzie dla niegojasny i zrozumia³y.Bêdzie musia³ siê wyt³umaczyæ przedPanem z misji, jak¹ wam zleci³.To zbieranie danych oludziach i nieodpowiedzialne dywagowanie na tematzniszczenia ludzi przez Apokalipsê by³o bez sensu.Ale nienam jest s¹dzone ocenianie postêpków St.Piotra.Trochê namprzykro, ¿e sta³eœ siê mimowolnym œwiadkiem i uczestnikiemtej akcji.Przepraszamy.Hasta la vista, amigo.Komandosi Niebios vel Anio³owie z tr¹bami wrócili dosiebie, a ja zosta³em sam wœród ruin.- Czy ty jesteœ adwokatem? - us³ysza³em za plecami.Obejrza³em siê.Kawa³ek dalej sta³ diabe³.Coœ zbytdu¿o diab³Ã³w pojawia mi siê ostatnio.Trzeba bêdzie tozmieniæ.- Nie jestem adwokatem diab³a - odpar³em i diabe³gdzieœ przepad³.Nawet przez chwilê zastanawia³em siê, czyto nie by³o przewidzenie.Obok mnie stanê³o Licho.Spojrza³em na nie.Ma³e paskudztwo o ropiej¹cychwargach i zaczerwienionym nosie.Rozbiegane, fanatyczneoczka skaka³y raz na mnie, raz na okolicê, obserwuj¹cwszystko wokó³.- Co, nie œpisz? - spyta³em.- Licho nie œpi, Licho czuwa - odpar³o Licho i zapad³osiê pod ziemiê.Ruszy³em w stronê harleya i nawet uda³o mi siê tamdojœæ.Usiad³em na motocyklu i pomyœla³em, ¿e gdzieœ naziemi ktoœ w³aœnie wylewa dziecko z k¹piel¹, a inny znowubudzi siê z rêk¹ w nocniku.Nie zazdroœci³em im, mielik³opot.Moim problemem by³o znalezienie budki z czynnym telefonem.- Siedem.- Osiem.- Trzynaœcie.- Trzysta.- Czeœæ St.Piotr, s³yszê, ¿e wróci³eœ i nic ci siê niesta³o.- Ty te¿ jesteœ ca³y i zdrowy, wiesz o wszystkim?- O anio³ach? O tr¹bach? O Panu?- Tak.S³yszê, ¿e wiesz.Wiêc nie muszê nic ci t³umaczyæ.- By³eœ ju¿ u Pana?- Jeszcze nie, w³aœnie mia³em iœæ na rozmowê.- Dlaczego nie poczeka³eœ na mnie przed m³ynem?- M³yn siê zawali³.- I co? Uwa¿asz, ¿e tego nie zauwa¿y³em?- Tobie nic nie mo¿e siê staæ.- A co z raportem?- To sprawa zamkniêta, wyt³umaczê siê Panu z mojejakcji i to wszystko.- To co mam robiæ?- Nic.Co chcesz, ale zostañ na ziemi.Nie wracaj, niema potrzeby, abyœ przebywa³ tutaj.Twoje miejsce jest tam.Przynajmniej na razie.Roz³¹czy³em siê cichutko.D³ugo walczy³em ze sob¹, abynie rzuciæ s³uchawk¹ o wide³ki.Mariusz CzylokMARIUSZ CZYLOKUrodzony 9 stycznia 1969 r.w Bielsku-Bia³ej.Technikekonomista, pracuje w Przedsiêbiorstwie Zagranicznym.Czytelnik "F" i "NF" od samego pocz¹tku, zwolennikfantastyki rozrywkowej (Harrison, Zelazny, Dêbski); zerkajednakowo¿ od czasu do czasu w stronê Dicka, Herberta,Carda.Opowiadanie "Raport" jest jego debiutem.(mp) [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||