Index
Mirkowicz Tomasz Pielgrzymka do Ziemi Swietej Egiptu
Tomaszewski Żydzi w Polsce (leksykon)
Teodor Tomasz Jeż W zaraniu
Robinson Kim Stanley Czerwony Mars
Pani Jeziora
Chmielewska Joanna Wielki diament T 2 (4)
116 03 (4)
function.sesam errormsg
abc.com.pl 9
2.09. Grafika (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Bêdziesz œmierdzieæ jak ten cholerny niedŸwiedŸ.Gdy odesz³a, Match schyli³ siê, zaczerpn¹³ wody.- Zwariowa³a ca³kiem - mrukn¹³ na g³os.- Myæ siê z rana.* * *Snake bez s³owa przyj¹³ pe³ny cebrzyk, dola³ od razu wody do kocio³ka.- Coœ siê tak grzeba³? - spyta³ dopiero wtedy.- Prawie siê przypali³o, psiakrew.A on nie lubi przypalonego.I bardzo siê niecierpliwi.Istotnie, zza wozu dochodzi³o nagl¹ce porykiwanie.Kuglarz spojrza³ na Matcha.- Fabienne? - domyœli³ siê.- Nie przejmuj siê ni¹.Zgadujê, kaza³a ci spierdalaæ? Czy mo¿e wyrazi³a siê oglêdniej?Zakl¹³ ze z³oœci¹, zdejmuj¹c kocio³ek z ognia.NiedŸwiedŸ rykn¹³ g³oœniej.- Zamknij siê, sierœciuchu! - krzykn¹³ Snake.- Poczekasz, a¿ ostygnie, gor¹cego nie ze¿resz.- Snake, s³uchaj - zacz¹³ Match.- Ona ma.- Gówno ma, nie racjê! - Kuglarz nie pozwoli³ mu dokoñczyæ.Mówi³ coraz g³oœniej.- Co ona tam wie! A zreszt¹, nie zatrzymujê na si³ê, idŸ, gdzie chcesz! Tylko co ci szkodzi poczekaæ? No pomyœl.Nie bój siê, nie utnie ci jaj, jak pewnie zagrozi³a.Gdyby robi³a to wszystkim, którym to obiecuje, to ju¿ dawno ludzkoœæ by wyginê³a.P³achta na wozie podnios³a siê.Zaskrzypia³y deski.- Nie drzyj siê tak! - rozleg³ siê zaspany, lecz utyskliwy g³os.- Skaranie z tob¹, dzieciaka obudzisz!Snake urwa³ momentalnie, a¿ Match uœmiechn¹³ siê mimo woli.- Z czego siê cieszysz? - mrukn¹³.- Nie znasz ¿abci, to siê nie œmiej.Zreszt¹, teraz ju¿ nigdzie nie pójdziesz.Pulchna kobiecina unios³a do koñca p³achtê, poczê³a gramoliæ siê z wozu.Nie przerywa³a przy tym monologu.- Utrapienie z tob¹.NiedŸwiedŸ g³odny, a tu po³udnie nied³ugo.Utrapienie tylko z tymi ch³opami, utrapienie.Kuglarz rzuci³ Matchowi z³e spojrzenie, jakby obwinia³ go o wszystko.- Eh, cichaj, kobieto, do czego to podobne?Jednak podniós³ kocio³ek i pocz³apa³ za wóz.Po chwili dobieg³o stamt¹d radosne porykiwanie i mlaskanie.-.utrapienie jeno - powiedzia³a kobieta z rozpêdu.- Ino by ¿ar³ i ¿ar³.A ty co tak stoisz?Match nie odpowiedzia³.Nie musia³ zreszt¹.- Utrapienie, powiadam, z tymi ch³opami.Do po³udnia siê wyleguj¹, a tu w drogê trzeba.Tyle roboty, ino na babskiej g³owie wszystko.Fabienne, gdzie siê krêcisz, niecnoto? - Rozejrza³a siê, zadrepta³a w miejscu.- No tak, tej te¿ nie ma.Eh, wszystko na mojej g³owie, niedŸwiedzia nakarm, konie oporz¹dŸ, jad³a daj, a nikt nie pomo¿e.Zza wozu, wœród pomlaskiwania i pomruków zadowolonego misia dobieg³ podejrzany kaszel.- A ty czego siê œmiejesz? Leniu jeden?Kaszel umilk³ jak uciêty.Kobiecina spojrza³a na Matcha.- Widzisz go, utrapienie jeno.Jedyne, co potrafi, to podkowy wyginaæ i wê¿a pokazywaæ, jak to ch³op.Jak dziecko, powiadam, jak dziecko.Zza wozu wyszed³ Snake.- A nie narzekaj, ¿abciu, nie narzekaj - odkrzykn¹³.- Samego sierœciucha pokazywaæ, to byœmy g³odem przymierali, kto takiego ciekaw.Nawet tañczyæ nie chce.Klepn¹³ Matcha w ramiê.- ChodŸ, konie trza oporz¹dziæ, bo jêdza ¿yæ nam nie da, sam widzisz.Mrugn¹³ porozumiewawczo, nie zwracaj¹c uwagi na oburzony jazgot.* * *Fabienne podesz³a do ogniska.W milczeniu usiad³a, oplot³a rêkami kolana, w³osy zakrywa³y jej twarz.Po d³u¿szej chwili pulchna kobiecina objê³a j¹ matczynym gestem.Fabienne drgnê³a i zesztywnia³a, przez moment wydawa³o siê, ¿e siê odsunie, ¿e powie coœ niemi³ego.Ale nie, przytuli³a siê tylko jak dziecko, podda³a pieszczocie g³aszcz¹cej w³osy d³oni.Trwa³o to d³ugo, a¿ dym z ogniska, nisko snuj¹cy siê w bezwietrzny poranek, pocz¹³ owiewaæ przytulone kobiety, m³od¹ z twarz¹ ukryt¹ w ramionach, i starsz¹, wpatrzon¹ w nieodleg³y las.Dziewczyna zakaszla³a, wyswobodzi³a siê z objêæ.- Eh, matka.- mruknê³a ze z³oœci¹.- Ty p³aczesz?- To tylko dym, córeczko - odpar³a kobiecina, wycieraj¹c zaczerwienione oczy.- Tylko dym.Fabienne nie zareagowa³a, choæ zwykle, gdy tak j¹ nazwano, wpada³a we wœciek³oœæ.Ale nie tym razem.- Nie k³am.- Popatrzy³a na ni¹ uwa¿nie.- Coœ czujesz, prawda? Masz ten swój przeklêty dar, wiesz, co siê stanie.Inaczej byœ po prostu kaza³a Snake’owi przegnaæ przyb³êdê.- Zerwa³a siê na równe nogi.- Kurwa, znowu bêd¹ k³opoty.Kobiecina zareagowa³a odruchowo.- Nie mów tak, córuœ.Fabienne odesz³a parê kroków.- A jak mam, kurwa, mówiæ? - rzuci³a, nie odwracaj¹c siê.- Znowu coœ zobaczy³aœ? Nie mo¿esz ograniczyæ siê do odgadywania imion ukochanych na jarmarkach? - Splunê³a.Kobiecina wsta³a równie¿.Po³o¿y³a rêkê na ramieniu dziewczyny.Ta odskoczy³a.- Przestañ! - krzyknê³a.- Zaraz mi powiesz, ¿e to przecie¿ nie od ciebie zale¿y, ¿e to przeznaczenie.Jak zawsze zreszt¹, kiedy pakujemy siê w tarapaty.Ju¿ wczoraj wiedzia³am, ¿e tak bêdzie, a wy zamiast psem poszczuæ, odzienie dajecie, na nocleg przygarniacie.A¿ siê bojê, co bêdzie dalej.Pulchne, dobrotliwe rysy kobiety stwardnia³y.- Najpierw ci powiem, co by³o, córko - powiedzia³a spokojnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.