Index
ÂŚmiertelne sny
Zemsta Manitou
Kosiarz
rhl03 (2)
203 03 (3)
bigmanual
sapkowski andrzej ostatnie zyczenie
Jones J V Kolczasty wieniec
ZÅ‚ote randez vous
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomekiveco.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- Trzymaj.- By³ to g³os Saula.W³o¿y³ Seanowi karabin do rêki.Sean wcisn¹³lufê wotwór i pos³uguj¹c siê karabinem jak ³omem napar³ na kolbê ca³ym ciê¿arem cia³a.Poczu³,jak drewno zaczyna pêkaæ, przesun¹³ trochê lufê i ponownie wytê¿y³ wszystkiesi³y.Deskaust¹pi³a i Sean zabra³ siê do nastêpnej.- W porz¹dku.WychodŸcie pojedynczo.Saul, ty pierwszy.- Czu³, ¿e strachzaczai³ siêgdzieœ w pobli¿u.Bezceremonialnie wyrzuca³ kolejnych ¿o³nierzy przez poszarpanyotwór.Jakiœ grubas zaklinowa³ siê w dziurze, wiêc Sean podniós³ nogê i wypchn¹³ gokopniakiem wty³ek.Mê¿czyzna tylko jêkn¹³ i wylecia³ na zewn¹trz jak korek od szampana.- Jest tu ktoœ jeszcze? - Sean krzykn¹³ w ciemnoœæ.- Sean.- Dobieg³ go z zewn¹trz g³os Saula.- Wy³aŸ stamt¹d.- Schowaj siê - odkrzykn¹³ Sean.Kule Burów bez przerwy grzechota³y o wykolejony poci¹g.Sean krzykn¹³ jeszczeraz:- Jest tu ktoœ? - U jego stóp jêkn¹³ jakiœ mê¿czyzna.Sean znalaz³ go szybko.¯o³nierz by³ ciê¿ko ranny, le¿a³ ze skrêcon¹ szyj¹.Wygrzeba³go z pl¹taniny baga¿y i po³o¿y³ na wznak.Nie mogê go st¹d ruszaæ, zdecydowa³,lepiej bêdziejak tu poczeka na sanitariuszy.Zostawi³ rannego i potkn¹³ siê o nastêpne cia³o.- Cholera z nimi - jêkn¹³, czuj¹c przemo¿n¹ chêæ wydostania siê z tego miejsca.Tencz³owiek ju¿ nie ¿y³.Sean wyczu³ na skórze gadzi ch³Ã³d œmierci.Zostawi³nieboszczyka iwysun¹³ siê przez otwór na zewn¹trz.Po ca³kowitych ciemnoœciach panuj¹cych w wagonie teraz mia³ wra¿enie, ¿e gwiazdyoœwietlaj¹ ziemiê mocnym per³owym œwiat³em.Wysoko nad lokomotyw¹ unosi³a siêchmurapary, przednie wagony powbija³y siê w siebie jak z³o¿ona luneta, a dalsze by³yposkrêcane ipo³amane niczym jakiœ okropny symbol zniszczenia.W przerwach pomiêdzy wagonamistrzela³o kilka karabinów w odpowiedzi na zalewaj¹cy ¿o³nierzy ogieñ z liniiburskich.- Sean! - zawo³a³ Saul ze swojej kryjówki za wywróconym wagonem.Sean podbieg³ do niego.Musia³ krzyczeæ, ¿eby Saul go us³ysza³.- Zostañ tutaj.Idê poszukaæ Mbejane.- Nigdy go nie znajdziesz w tym zamieszaniu.By³ z koñmi - pos³uchaj, co siê tamdzieje.Z wagonu dla koni dobieg³ ich dŸwiêk, którego Sean wola³by nigdy w ¿yciu nies³yszeæ.By³o to paniczne r¿enie dwustu uwiêzionych, oszala³ych ze strachuzwierz¹t.By³o tojeszcze bardziej przera¿aj¹ce ni¿ wycie ludzi w wagonach.- Dobry Bo¿e! - wyszepta³ zmartwia³y Sean.Nagle wybuch³ w nim gniew znaczniesilniejszy od strachu.- Skurwysyny.- Zgrzytn¹³ zêbami i spojrza³ narozci¹gaj¹ce siê przednimi wzgórza.Burowie wybrali na zasadzkê miejsce, gdzie tory kolejowe skrêca³ywzd³u¿wysokiego brzegu rzeki.Woda za nimi uniemo¿liwia³a ¿o³nierzom ucieczkê, a podrugiejstronie torów wznosi³o siê pofa³dowane wzgórze, z którego Burowie mogliostrzelaæ ca³ypoci¹g.Na pierwszej fa³dzie le¿eli strzelcy, co najmniej dwustu Burów s¹dz¹c po sileognia, aze szczytu nad nimi rozb³yskiwa³ i przygasa³ ogniem maxim, który nieustannieprzenosi³ogieñ wzd³u¿ poci¹gu w tê i z powrotem.Sean przygl¹da³ mu siê przez d³u¿sz¹chwilê, potempodniós³ karabin i wystrzeli³ ca³y magazynek w jego stronê.Rozb³yski z lufykarabinumaszynowego sta³y siê jaœniejsze, gdy za³oga maxima wziê³a na cel Seana.Wokó³g³owyzaczê³y mu œwistaæ pociski.Sean zanurkowa³ za poci¹g, za³adowa³ karabin i wsta³, ¿eby oddaæ strza³y.- Wy dranie! - wrzasn¹³ na nich, a jego g³os musia³ dotrzeæ do strzelców, bo onitak¿eskoncentrowali ogieñ na Seanie.Pociski gwizda³y niebezpiecznie blisko.Sean przykucn¹³ szybko i zobaczy³, ¿e Saul tak¿e strzela.- Sk¹d masz karabin?- Wróci³em po niego.- OdpowiedŸ Saula przerywa³y kolejne wystrza³y.Seanuœmiechn¹³ siê ³aduj¹c broñ.- Któregoœ dnia oberwiesz kulkê za g³upotê - ostrzeg³ go.- Biorê przyk³ad z ciebie - odci¹³ siê Saul.Sean wystrzela³ kolejny magazynek, ale jedynym efektem by³a jeszcze wiêkszawœciek³oœæ wywo³ana kopniêciami karabinu.W tej samej chwili, gdy skoñczy³strzelaæ,us³ysza³ za sob¹ g³os Mbejane i z³oœæ wybuch³a pe³n¹ si³¹.- Nkosi.- Gdzie by³eœ, do jasnej cholery? - wydar³ siê na niego Sean.- Zgubi³em w³Ã³cznie.Zajê³o mi du¿o czasu, zanim znalaz³em je w ciemnoœciach.Sean milcza³ przez chwilê, przygl¹daj¹c siê wzgórzu.Po lewej stronie, w miejscugdzie ma³y parów przecina³ wzgórze biegn¹c a¿ do torów kolejowych, widnia³aprzerwa wlinii strzelców.Ma³a grupka ¿o³nierzy mog³aby wspi¹æ siê w¹wozem na górê,omijaj¹c liniêBurów.Pozbawiony os³ony maxim nie by³by trudn¹ zdobycz¹.- Mbejane, przynieœ swoje w³Ã³cznie.- Gdzie idziesz? - spyta³ Saul.- Mam zamiar uciszyæ ten karabin maszynowy.Zostañ tutaj i zajmij strzelców nafa³dzie.Sean ruszy³ wzd³u¿ poci¹gu ku wylotowi w¹wozu.Przebieg³ Piêædziesi¹t jardów,zanim zorientowa³ siê, ¿e za nim, obok Mbejane, biegnie równie¿ Saul.- Gdzie siê, do diab³a, wybierasz?- Z tob¹.- Nie ma mowy!- Tak myœlisz? - W g³osie towarzysza zabrzmia³a nuta zaciêtego uporu, który Seanzdo³a³ ju¿ dobrze poznaæ.Nie by³o czasu na k³Ã³tnie.Dobieg³ do koñca poci¹gu,gdziezaczyna³ siê w¹wóz, i przypad³ do ziemi za wywróconym wagonem.Wysun¹³ g³owê,¿ebyoceniæ sytuacjê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.