Index A Brodziak Jestes Niesmiertelny Foster Alan Dean Przekleci 01 Sojusznicy abc.com.pl 6 15 (443) Harrer Heinrich 7 lat w Tybecie Charles E Skinner Psychologia wychowawcza czas pogardy Błękitny horyzont Czas Marsa 28 2 (2) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, proszę cię, odejdź. - Nie.Nigdy. Benny westchnął.Pewność klęski go porażała, bo inaczej na pewno spróbowałby znaleźć jakieś wyjście.Przecież zawsze był jakiś sposób na pozbycie się kobiety, prawda? - Marita - rzekł łagodnie, z uczuciem - chyba rozumiesz, że ja ciebie nie kocham. - Nie - odparła z goryczą.- Jesteś jedynym mężczyzną, którego miłości pragnęłam, więc oczywiście jest to niemożliwe. - Jesteś za młoda, żeby tak myśleć, Marito.Mam cztery razy więcej lat niż ty i większą znajomość świata. - Benny, czemu mi nie chcesz powiedzieć? Czy nie mogę ci pomóc? Nic nie mogę zrobić? - Owszem.Możesz wrócić do domu.Wtedy może będę miał jakąś szansę.- Dlaczego tak mówisz? Czym ja ci szkodzę? - Ten twój detektyw wie, że byłem w Miami.Kiedy zaczną mnie szukać, znajdą go.Dowiedzą się, że pojechałaś do Miami.Poszukają ciebie i znajdą mnie. - Ale my wyjechaliśmy z Miami. - Tak.Ale wciąż jesteśmy tak blisko, że jeśli zaczną szukać w Miami i naprawdę będą chcieli nas znaleźć, to nas znajdą.I jeśli odjedziemy stąd samolotem, statkiem, autobusem czy pociągiem, to też nas znajdą. - Benny, co ty takiego zrobiłeś? Co ci za to grozi, jeśli cię złapią? - Śmierć - odparł po prostu.Zaparło jej dech w piersiach.Chciała się rozpłakać, ale tak dawno już nie płakała, że zapomniała, jak się to robi. - Nadal kocham życie - powiedział.- Jestem stary, ale krzepki.Jeśli zostawiono by mnie w spokoju, mógłbym jeszcze swobodnie przeżyć dwadzieścia lat.Może trzydzieści.Miałbym przed sobą więcej życia, niż ty masz za sobą - gdyby mi pozwolono.Ale chyba się starzeję, starzeję duchem - bo inaczej walczyłbym.Uciekłbym od ciebie i znalazłbym kolejną dziurę, w której mógłbym się zakopać. - Ale tego nie zrobisz? - spytała gwałtownie.- Przyrzeknij mi.Potrząsnął głową.- Nie mogę przyrzec, Marito.Powinienem walczyć dalej.i biedy jeszcze zbiorę w sobie tę resztkę odwagi moralnej, która mi została, będę walczył.Jeszcze im pokażę. Czyjaś ręka opadła mu na ramię.Marita krzyknęła, a przez ten krzyk przebiły się słowa: - Benjaminie Rice, aresztuję pana pod zarzutem zobójstwa Ralpha Charlesa Colemana. Benny pódniósł wzrok i uśmiechnął się. - Chciałbym panu powiedzieć, panie Rice - rzekł lodowato adwokat że pańska postawa nie ma tu znaczenia.Zostałem wynajęty do pańskiej obrony.Zrobię to najlepiej, jak będę umiał, niezależnie od tego, jakimi obelgami będzie pan mnie obrzucał. - Spodziewam się tego - odparł Benny - skoro zgadza się pan na przyjęcie opłaty za swe usługi z pieniędzy zarobionych przez prostytutkę. Kensel odetchnął głęboko.- Zważywszy na to, co panna Herbert robi dla pana - oświadczył - to stwierdzenie obnaża najniższy z możliwych poziom pańskiej moralności. - Obnaża prawdę. Adwokat przełknął ślino.- Rice, czy nie zdaje pan sobie sprawy z tego, że ta dziewczyna.ta dziewczyna pana k o c h a.- Udało się mu to wydusić z siebie, choć ów wysiłek sprawił, że twarz mu poróżowiała ze wstydu, - Wydaje się, że nie będzie mi wolno o tym zapomnieć - odparł Benny.Walczył teraz.Było już za późno na ucieczkę; pozostała mu jedynie sprawność umysłowa.Na początek musi spróbować pozbyć się tego człowieka. - Marita Herbert jest jedną z najszlachetniejszych kobiet, jakie znam oświadczył Kensel.- Zupełnie nie pojmuję, jak mogła się tak pomylić w ocenie kogoś takiego, jak pan.Ale skoro czuje to, co czuje, ja jestem przygotowany na to, by wierzyć, że zostało w panu choć trochę dobroci. - To bardzo szlachetnie z pańskiej strony - rzekł Benny.- Nie potrzebuję pana, Kensel.Mam zamiar przyznać się do winy. - Nie wolno panu tego robić. - Więc sam będą - prowadził swą obronę. - To panu wolno. - Dlaczego więc pan się stąd nie wyniesie? - Na prośbę panny Herbert zrobię dla pana, co będę mógł.Mam nadzieję, że poślą pana do komory gazowej, ale zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, by tak się nie stało. I wyglądało na to, że tak będzie.Benny milczał, obmyślając nową taktykę.Dotychczasowa była do niczego; Marita dobrze urobiła Kensela.Nawet jeśli nie udało się jej przekonać go do Benny'ego, przekonała go do siebie. - Ponieważ przed chwilą zmusił mnie pan do.szczerości - rzekł adwokat, którego różowe policzki zrobiły się jeszcze bardziej różowe - równie dobrze mogę powiedzieć panu jeszcze coś.Pańska zbrodnia sprzed dwudziestu lat, morderstwo dokonane na takim człowieku, jakim byt Ralph Charles Coleman - a nie mam wątpliwości, że pan go zamordował - jest tak wyjątkowo bestialskie, że żałuję, iż to nie ja jestem prokuratorem.Dobrze pan wiedział, co pan robi.Za marne trzy tysiące dolarów zabił pan jeden z największych umysłów naszego wieku. - On był starym nudziarzem - odezwał się Benny w zadumie. - Największy na świecie autorytet w dziedzinie malarii.człowiek, który uratował od śmierci więcej osób niż. - Nic mi nie udowodnią i pan o tym dobrze wie - rzekł Benny. - Wręcz przeciwnie, istnieją wszelkie szanse na to, że jednak udowodnia.Choć wtedy policji wystarczyło stwierdzenie, że Coleman zastrzelił się sam, niedawne badanie pokoju wskazuje jasno na to, że najpierw się przewrócił, a strzelano.do niego p ot e m.Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, a tego nie potrafi pan wytłumaczyć. - Po co miałbym to tłumaczyć? - Bo jeśli pan tego nie zrobi, to zostanie pan skazany.W jaki sposób człowiek mógł popełnić samobójstwo, skoro upadł, a dopiero potem został zastrzelony? Benny wzruszył ramionami.- Wstał, zastrzelił się i znowu upadł. - Nie.Dowody zebrane w gabinecie Colemana, a od tamtej pory nikt gabinetu nie używał, są zupełnie jasne.Był tylko jeden upadek [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||