Index
27 (25)
Orson Scot Card Dzieci Umyslu
lex polonica 3
211 09 (6)
abc.com.pl 9
Mike Resnick Oracle
Przetacznik Gierowska Maria, WÅ‚odarski Ziemowit Psychologia wychowania
Berling Peter Dzieci graala (2)
www nie com pl 3
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Jim otrz¹sn¹³ siê z szoku, a potem uœciska³ Bakkata.— Przysiêgam na Kulu Kulu, ¿e skurczy³eœ siê jeszcze ba od kiedy ciê ostatnio widzia³em.Nied³ugo bêdê ciê móg³ no w kieszeni.Bakkat pojecha³ przodem na Szronie.Prowadzi³ towa prosto do œciany zamykaj¹cej dolinê niczym potê¿na fo Jim odsun¹³ kapelusz na ty³ g³owy i spojrza³ na ska³ê.— Nie ma przejœcia.— Potrz¹sn¹³ g³ow¹.Wysoko nad krav dzi¹ klifu kr¹¿y³y na szerokich skrzyd³ach sêpy i l¹dowa³y skalnych wystêpach obok wielkich gniazd z ga³¹zek i patykóv— Bakkat znajdzie drogê — powiedzia³a Louisa, która k³ada³a w ma³ym Buszmenie ca³kowit¹ ufnoœæ.Nie zamienilil sob¹ s³owa we wspólnym jêzyku, lecz wieczorami siadywali bliS przy ognisku, porozumiewaj¹c siê znakami r¹k i wyrazem ii œmiej¹c siê z ¿artów, które, jak siê zdawa³o, oboje doskofl rozumiej¹.Jim nie wiedzia³, czy powinien byæ zazdrosny o Ba bo Louisa nie zachowywa³a siê w jego obecnoœci tak swoi jak przy Buszmenie.Ruszyli pod górê, wprost na skaln¹ œcianê.Louisa zosta³a z < z Zam¹, który, jad¹c na samym koñcu kolumny, prowadzi³ lu Zama by³ jej obroñc¹ i towarzyszem w czasie d³ugiej, trud ucieczki przed Keyserem, podczas gdy Jim zajmowa³ siê os³a niem ty³Ã³w i obserwacj¹ poœcigu.Z Zam¹ te¿ nawi¹za³a porozumienia.Uczy³ j¹ mowy lasu, ona zaœ mia³a ucho do jêzyk i chwyta³a wszystko w lot.168Jim uœwiadomi³ sobie, ¿e Louisa ma jak¹œ cechê, która przyci¹ga jo niej innych ludzi.Próbowa³ rozwik³aæ tê zagadkê.Wróci³ myœl¹ do swojego pierwszego spotkania z ni¹ na pok³adzie statku wiêzienia.Zaczê³a go poci¹gaæ natychmiast, i to w przemo¿ny sposób.Stara³ siê uj¹æ to w s³owa.Czy dlatego, ¿e emanuje z niej dobroæ j wspó³czucie dla innych? Nie by³ tego pewien.Mia³ wra¿enie, ¿e tylko przed nim ukry³a siê za obronnym pancerzem, który nazwa³ kolcami je¿a, a dla innych by³a przyjazna i otwarta.To budzi³o w nim sprzeczne uczucia, a chwilami nawet irytacjê.Chcia³, ¿eby Louisa jecha³a przy nim, a nie obok Zamy.Musia³a poczuæ na sobie jego wzrok, bo podnios³a g³owê.Nawet z tej odleg³oœci jej oczy mia³y niezwyk³y, b³êkitny kolor.Pos³a³a mu uœmiech przez cienk¹ zas³onê kurzu, która unosi³a siê spod koñskich kopyt.Bakkat zatrzyma³ siê w po³owie rumowiska.— Zaczekaj tu na mnie, Somoja — rzek³.— Dok¹d idziesz, stary przyjacielu? — spyta³ Jim.— Idê pomówiæ z moimi przodkami i daæ im podarunek.— Jaki podarunek?— Coœ do jedzenia i coœ ³adnego.— Bakkat otworzy³ sakiewkê przy pasku i wyci¹gn¹³ pa³eczkê chagga z miêsa elanda, d³ugoœci po³owy jego kciuka, i zasuszone skrzyd³o nektamika.Lœni¹ce piórka po³yskiwa³y jak szmaragdy i rubiny.Buszmen zsiad³ z konia i poda³ Jimowi wodze Szrona.— Muszê poprosiæ, ¿eby mi pozwolili wejœæ do œwiêtych miejsc — wyjaœni³, po czym znikn¹³ w g¹szczu pyrofitów.Tymczasem nadjechali Zama i Louisa, rozsiod³ali konie i usiedli, ¿eby odpocz¹æ.Czas mija³, a oni drzemali w cieniu ga³êzi.Nagle us³yszeli ludzki g³os.By³ s³aby, bo dochodzi³ z oddali, lecz jego echo wêdrowa³o po skalnych œcianach.Louisa zerwa³a siê i spojrza³a w górê.— Mówi³am ci, ¿e Bakkat zna drogê — zawo³a³a.Buszmen sta³ wysoko nad nimi, u podnó¿a klifu, i macha³ rêk¹.Osiod³ali szybko konie i zaczêli siê wspinaæ.— Spójrzcie tam! — powiedzia³a Louisa, wskazuj¹c pionow¹ szczelinê, przecinaj¹c¹ œcianê od podstawy do krawêdzi.— To Przypomina bramê zamczyska.Bakkat wzi¹³ od Jima wodze Szrona i wprowadzi³ konia w ciem-°y korytarz.Pozostali poszli w jego œlady.Przejœcie by³o tak w¹skie, 2e musieli iœæ gêsiego, a metalowe strzemiona prawie drapa³y169o ska³ê po obu stronach.G³adkie jak szk³o powierzchnie zdavw siê siêgaæ paska b³êkitu wysoko w górze.Niebo by³o tak odleg ¿e wygl¹da³o jak w¹skie ostrze rapiera.Zama wprowadzi³ szczeliny skalnej luzaki; miêkki bia³y piasek t³umi³ stukot kopyt.Ludzkie g³osy natomiast rozlega³y siê niesamowitym ech w skalnym korytarzu.— Patrzcie, patrzcie! — krzyknê³a podekscytowana £oi wskazuj¹c rysunki pokrywaj¹ce œciany od piaszczystego dna poziomu oczu.— Kto to namalowa³? To na pewno nie jest ludzi, lecz wró¿ek.Malowid³a przedstawia³y stada antylop galopuj¹cych w szah czym pêdzie po g³adkim kamieniu i drobne figurki ludzi, któ œcigali je z napiêtymi ³ukami, gotowymi do strza³u.By³y te¿ st ¿yraf, z plamami w kolorze ochry i kremowym, o d³ugich, wij¹c siê na kszta³t wê¿y szyjach.By³y nosoro¿ce, ciemne i budz¹ grozê, z rogami d³u¿szymi ni¿ ma³e ludzkie postacie strzelaj¹ce 1 nich z ³uków.Czerwona krew s¹czy³a siê z cielsk zwierz¹t i zbie w ka³u¿e pod ich kopytami.By³y s³onie, ptaki i wê¿e, ca³e boga ¿ywych stworzeñ.— Kto to namalowa³, Bakkacie? — powtórzy³a Louisa.Bakkat uchwyci³ sens pytania, choæ nie rozumia³ jêzyka.wróci³ siê na grzbiecie Szrona i odpowiedzia³ jej potokiem l s³Ã³w, które zabrzmia³y jak trzask pêkaj¹cych ga³¹zek.— Co on mówi? — spyta³a Louisa, odwracaj¹c siê do Jii— ¯e namalowali to jego plemienni przodkowie, jego ojcu*i dziadowie.To s¹ myœliwskie marzenia ludu, do którego nale* pochwa³a piêkna i odwagi zwierzyny oraz przebieg³oœci myœliwyc— Kojarzy siê z katedr¹ — zauwa¿y³a z podziwem LouisaS— Bo to jest katedra — potwierdzi³ Jim [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.