Index Jordan Robert Kolo Czasu t 6 cz 1 Triumf chaosu rozdzial 05 (155) WIEZAJ~1.TXT Hobbit (2) Michael Crichton Zaginiony Âświat ruch robotniczy (3) abc.com.pl 4 09 (548) Przetacznik Gierowska Maria, Włodarski Ziemowit Psychologi (2) abc.com.pl 6 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Być może nie mogło.Niewykluczone,że potrafi się przemieszczać tylko w jednym kierunku - ze swojego świata domojego, a potem do twojego, ale z powrotem już nie.Z tego, co wiem, pozostałotutaj. - Pozostało - przytaknął Carnevan blady jak ściana żebyprześladować mnie. - I odczuwasz przed tym czymś taki sam strach? Byłem ciekaw.Jesteśmy do siebie tak niepodobni psychicznie. - Nigdy nie widziałem tego bezpośrednio.Czy to ma.jakieśkształty? Azazel nie odpowiedział.W pokoju zawisła cisza. W końcu Carnevan pochylił się naprzód w swoim fotelu.To cośprześladuje cię.aż do twojego powrotu do własnego świata.Potem nawiedzamnie.Dlaczego? - Nie wiem.Jest dla mnie obce, Carnevan. - Ale jesteś przecież demonem! Dysponujesz nadprzyrodzonąmocą. - Nadprzyrodzoną dla ciebie.Są też moce nadprzyrodzone z punktuwidzenia demonów. Carnevan nalał sobie drinka.Oczy mu się zwęziły. - Bardzo dobrze.Mam nad tobą wystarczająco dużą władzę, żebyzatrzymać cię w tym świecie, bo inaczej nie wróciłbyś na moje wezwanie.Toimpas.Dopóki tu pozostaniesz, to coś będzie prześladować ciebie.Nie pozwolę ciodejść do twego świata, bo wtedy zaczęłoby nawiedzać mnie - jak to aktualnieczyni.Chociaż teraz chyba znikło. - Nie znikło - powiedział beznamiętnie Azazel. Ciałem Carnevana wstrząsnął niekontrolowany spazm.Potrafię siętak nastawić psychicznie, żeby się nie bać.Ale fizycznie to coś jest.jest. - Jest przerażające nawet dla mnie - wpadł mu w słowo Azazel.-Pamiętaj, że ja widziałem to bezpośrednio.Jeśli zatrzymasz mnie w swoimświecie, zniszczy mnie w końcu. - Ludzie odpędzali demony egzorcyzmami - przypomniał sobieCarnevan.- Nie ma podobnego sposobu na to coś? - Nie ma. - A ofiara krwi? - zasugerował nerwowo Carnevan.Woda święcona?Dzwonek, Biblia i świeca? - Sam wyczuwał bzdurność swoich propozycji. Ale Azazel wyglądał, jakby się zastanawiał.- Nic z tych rzeczy.Ale może.siła życiowa.-Ciemna opończa zadygotała.- Zgodnie z podaniamiludowymi, złe moce można odpędzić egzorcyzmami - powiedział Carnevan.- Alenajpierw trzeba je uczynić widzialnymi i namacalnymi, dając im ektoplazmę.krew.No, nie wiem. Demon pokiwał wolno głową.- Innymi słowy, sprowadzając równaniedo najmniejszego wspólnego mianownika.Ludzie nie są w stanie walczyć zodcieleśnionym duchem.Ale jeśli tego ducha ściągnąć do powłoki cielesnej,zaczyna on podlegać ziemskim prawom fizyki.Myślę, że tędy prowadzi droga,Carnevan. - Chcesz powiedzieć. - To coś, co mnie prześladuje, jest tworem całkowicie obcym.Jeśli jednak potrafię zredukować to coś do najmniejszego wspólnego mianownika,będę mógł to zniszczyć.Tak jak mógłbym zniszczyć ciebie, gdybym nie przyrzekł,że będę ci służył.No i, oczywiście, gdyby zniszczenie ciebie pomogło mi wczymkolwiek.Przypuśćmy, że składam temu czemuś ofiarę.Ono musi na jakiś czasprzyjąć naturę rzeczy, którą asymiluje.Ludzka siła życiowa powinna się do tegonadać. Carnevan słuchał pilnie.- To podziała? - Sądzę, że tak.Złożę temu czemuś ofiarę z człowieka.Na krótkoi tylko częściowo to coś stanie się ludzkie, a demon może bez trudu zniszczyćistotę ludzką. - A ofiara. - Diana.To będzie najprostsze, bo nadwerężyłem już fortecę jejświadomości.Muszę przełamać wszystkie bariery istniejące w jej mózgu - topsychiczny substytut noża ofiarnego używanego w wierzeniach pogańskich. Carnevan wychylił jednym haustem resztę drinka.A więc potrafiszto coś zniszczyć? Azazel skinął głową.- Tak sądzę.Ale to, co pozostanie z Diany,nie będzie już ani trochę ludzkie.Władze będą cię zasypywać pytaniami, Spróbujęjednak cię ochronić. I powiedziawszy to znikł, zanim Carnevan zdążył się sprzeciwić.W mieszkaniu zapanował śmiertelny bezruch.Carnevan rozejrzał się dookoła,niemal pewien, że zobaczy, jak czarne wrzeciono pokazuje się na moment i znika,gdy tylko zerknie w jego kierunku.Ale nie spostrzegł ani śladu czegokolwieknadprzyrodzonego. Pół godziny później siedział jeszcze w fotelu, kiedy zadzwoniłtelefon.Carnevan odebrał go. - Tak.Kto?.Co? Zamordowana?.Nie.Zaraz tam będę. Odłożył słuchawkę i wyprostował się.Oczy mu płonęły.Diana.nie żyła.Została w straszny sposób zamordowana i pewne okoliczności tej zbrodnipozostawały dla policji niejasne.No cóż, jemu nic nie groziło.Poszlaki mogąwskazywać na niego, ale niczego mu nie udowodnią.Przez cały ten dzień byłdaleko od Diany [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||